Policja kontroluje nielegalne e-rowery? Mandat 1500 zł to dopiero początek kłopotów

Mandat, grzywna i zakaz prowadzenia pojazdów – to realne konsekwencje jazdy nielegalnym rowerem elektrycznym. Policja z Krakowa rozpoczęła zmasowane kontrole i nie ma litości dla właścicieli tuningowanych pojazdów na prąd.
Na ulicach można spotkać coraz częściej rowery elektryczne, które przypominają motorowery, a wręcz motocykle. Jedyne, co je łączy z klasycznym jednośladem, to obecność pedałów. Policja zauważyła problem i kontroluje nielegalne e-rowery.
Nielegalne e-rowery korzystają z przywilejów
Rowery elektryczne, mimo że są wspomagane przez silnik, są nadal traktowane przez przepisy jako pojazdy napędzane siłą mięśni. To oznacza, że można na nich jeździć również po chodniku, wjechać do lasu i nie trzeba płacić OC. Co istotne, można się nimi poruszać, posiadając kartę rowerową lub też będąc pełnoletnim.
Zgodnie z definicją zawartą w ustawie Prawo o ruchu drogowym, rowerem nazywa się pojazd o szerokości nieprzekraczającej 0,9 metra, napędzany siłą mięśni osoby kierującej. Rower może być także wyposażony w dodatkowy napęd elektryczny, uruchamiany naciskiem na pedały. Taki napęd musi być zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V, a jego moc znamionowa nie może przekraczać 250 W. Co istotne – wspomaganie elektryczne musi stopniowo słabnąć i całkowicie się wyłączać po osiągnięciu prędkości 25 km/h. Nie ma mowy również o stosowaniu tzw. manetek, które umożliwiają jazdę bez pedałowania.
Policja sprawdza nielegalne e-rowery
Krakowska drogówka postanowiła się bliżej przyjrzeć elektrycznym jednośladom. Szczególnie dotyczyło to e-rowerów – sprawdzano, czy spełniają one obowiązujące przepisy.
Policjanci zwracali uwagę głównie na obecność tzw. „manetki”, która sprawia, że pojazdy nie spełniają wymogów dla roweru, a tym samym są niedopuszczone do ruchu.
Podczas działań funkcjonariusze krakowskiej drogówki ujawnili w sumie 11 takich pojazdów. Ich uwagę przykuł „rower”, który nie tylko nie wymagał pedałowania, ale także poruszał się z dość dużą prędkością. Jak się okazało po szczegółowej kontroli, moc silnika tego pojazdu wynosiła 1400 W, a więc była niemal sześciokrotnie wyższa od dopuszczalnej.
Będzie więcej kontroli elektrycznych jednośladów
Nie jest tajemnicą, że przypadki, kiedy na jaw wychodzi, że ktoś nielegalnie przerobił swój pojazd, nie są zbyt częste. Zwykle ma to miejsce, gdy dochodzi do wypadku czy ewentualnie kolizji. Warto mieć świadomość, że to może się zmienić. O ile w Holandii policja korzysta z dynamometru, który sprawdza prędkość maksymalną oraz przy jakiej ona ustaje, nie jest wykluczone, że takie przenośne hamownie trafią również w ręce naszych policjantów. To pozwoli wykryć dość powszechną przeróbkę – czyli zdjęcie ogranicznika prędkości. Taki tuning pozwala pędzić nawet 50 km/h, praktycznie nie pedałując.
Warto również pamiętać, że wiele e-rowerów jest oferowanych z silnikami o mocy ponad 250 W – te jednak nie są przeznaczone do poruszania się po drogach publicznych. Nie da się ich zarejestrować, nawet jeśli ktoś by chciał – brakuje im homologacji i wymaganego wyposażenia dla motorowerów.
Nielegalny e-rower to motorower
Nielegalne przerobienie roweru lub zakup modelu niespełniającego przepisów naraża jego użytkownika na poważne konsekwencje. Jeśli wyjdzie to na jaw w czasie kontroli drogowej, policjant nałoży mandat w wysokości 1500 zł za poruszanie się pojazdem niedopuszczonym do ruchu. Przekaże również informację do UFG, co skutkuje dodatkową karą – obecnie 1560 zł za brak ważnej polisy OC. Osoby bez prawa jazdy, a także te, które ukończyły 18 lat po 19 stycznia 2013 r., otrzymują grzywnę w wysokości co najmniej 1500 zł za brak uprawnień. Dodatkowo obligatoryjny zakaz prowadzenia pojazdów do 3 lat. Za jazdę po chodniku grozi kolejny mandat – również 1500 zł. Natomiast za poruszanie się bez kasku lub korzystanie z drogi dla rowerów – 100 zł.