BMW M wieszczy bliski koniec skrzyń ręcznych
Samochody z przekładniami ręcznymi coraz częściej schodzą na margines sprzedaży. Oczywiście, z wyjątkiem krajów rozwijających się. Jak twierdzi członek zarządu BMW M, Frank Weber – „jeśli chcesz kupić jeden z modeli M GmbH z taką przekładnią, zrób to teraz, bo potem może być za późno”.
Ręczne skrzynie biegów powoli odchodzą do lamusa. Nie kupimy już np. nowych Skód Superb i Kodiaq z taką przekładnią. Podobnie rzecz się ma z aktualnymi wcieleniami Volkswagenów Passata i Tiguana.
Z niedawno przeprowadzonego przez JATO Dynamics badania wynika, że w niektórych rejonach świata przekładnie ręczne są na wymarciu lub już umarły. W Ameryce Północnej w 2023 roku zarejestrowano jedynie 0,9% nowych aut z takimi skrzyniami, a w Korei Południowej – okrągłe… 0% (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Z drugiej strony w Afryce Południowej auta z „manualami” stanowiły w zeszłym roku 42% rejestracji, a w Ameryce Łacińskiej – 36%. Z kolei w Europie było to 32% (dane z pierwszej połowy 2023 roku).
Przynajmniej trzy modele w ofercie
Obecnie w gamie BMW M, czyli zbrojnego ramienia tej marki, znajdują się tak naprawdę trzy modele z ręczną skrzynią biegów. Czyli M3 i M4 oraz nowe M2. Oczywiście można by znaleźć ich więcej, jak choćby Z4 M40i, który nie jest jednak prawdziwym, nastawionym głównie na ostre wrażenia z jazdy BMW M.
Frank Weber – członek zarządu BMW M – w rozmowie z włoskim magazynem Quattroruote ostrzega, że wybór przekładni manualnych w przypadku jego marki wkrótce może być niemożliwy.
„To ciekawe samochody, ale bądźmy szczerzy, sprzedajemy ich coraz mniej” – twierdzi Weber. „Nie ma sensu już dalej ich rozwijać. Jeśli chcesz manualnego M, musisz go kupić teraz” – dodaje.
BMW jeszcze niedawno twierdziło, że w przeszłości preferencje nabywców skłoniły firmę do dalszego oferowania ręcznych skrzyń biegów. W ten sposób buduje silną więź z klientami, którzy pragną jak najbardziej purystycznych doznań z jazdy.
Są jednak miejsca na świecie, gdzie tylko wybrane modele występują z ręczną skrzynią. Tak jest chociażby w Wielkiej Brytanii. Tam z taką przekładnią można kupić wyłącznie M2, co wynika z braku zapotrzebowania na nią w przypadku większych modeli.
Koniec skrzyń ręcznych jest nieunikniony
„Mamy klientów, którzy pokonują 25 000-30 000 km rocznie i nie chcą stać w korkach, wciskając sprzęgło” – dodaje Weber. Co ciekawe, w zeszłym miesiącu ponad 50% nabywców nowego BMW M2 wybierało właśnie skrzynię ręczną. Z kolei w przypadku M3/M4 było to około 20%.
Mimo że obecnie z przekładniami manualnymi dostępnych jest wiele modeli (łącznie z autami pokroju Z4 M40i), taka sytuacja wkrótce ulegnie zmianie. Według Webera samochody z nimi wytrzymają maksymalnie do zmiany generacji. Później należy oczekiwać już wyłącznie automatów.
Weber zdradził również, że BMW M3 w wersji kombi sprzedało się do tej pory na świecie w liczbie trzy razy większej niż oczekiwano. Z tego względu zbrojne ramię tej niemieckiej marki zdecydowało się na opracowanie nowego M5 również w takiej odmianie.
Nowe M5 będzie hybrydowe?
Przyszłe BMW M5 ma korzystać z układu napędowego znanego już z potężnego modelu XM. Jego serce stanowi 4,4-litrowy, podwójnie turbodoładowany silnik V8. Wytwarza on 489 KM oraz 650 Nm.
Do współpracy ma 8-biegowy automat, w obudowie którego umieszczono silnik elektryczny o mocy 197 KM i maksymalnym momencie sięgającym 280 Nm. Łącznie układ napędowy BMW XM cechuje się 653 KM i 800 Nm, rozwieszonymi równo pomiędzy 1600 a 5000 obr./min. Podobnych parametrów należy spodziewać się w przyszłym M5.
Życiodajne elektrony silnik elektryczny czerpie z akumulatora o pojemności użytkowej sięgającej aż 25,7 kWh. Dzięki niemu XM jest w stanie przejechać na samym prądzie dystans 82-88 km z maksymalną prędkością 140 km/h.
Bateria BMW XM może przyjąć prąd z mocą dochodzącą do 7,4 kW. Ładowanie zabiera wtedy 4 godz. 25 minut. Dla porównania, słabszy, bo 510-konny Range Rover Sport, zaopatrzony w baterię o pojemności użytkowej 31,8 kWh może być ładowany z mocą 50 kW (DC).