29 kwietnia 2024

Chińczycy mają ogromną przestrzeń na karne cła? Ta analiza nie pozostawia złudzeń

karne cła - BYD

Komisja Europejska jest coraz bliżej zakończenia śledztwa dotyczącego dotowania chińskich producentów przez tamtejszy rząd. Zgodnie z raportem Reutersa, nawet jeśli w Europie zostaną wprowadzone karne cła, rentowność wytwórców z Państwa Środka mocno na tym nie ucierpi.

Europejscy producenci samochodów, wyłączając z tego Niemców, z coraz większą obawą spoglądają na chińskie auta, zalewające Stary Kontynent. Tym bardziej że wiele z nich, jak choćby MG, zaskakuje jakością, ceną i wyposażeniem. Dodatkowo, aby przekonać do siebie „niedowiarków”, oferuje ono znakomite warunki opieki pozakupowej (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

Komisja Europejska źródła niskich cen, w szczególności aut na prąd, upatruje w pomocy chińskiego rządu dla tamtejszych firm samochodowych. I tak jest w rzeczywistości, o czym niedawno w swoim raporcie donosił Kiloński Instytut Gospodarki Światowej.

W związku z tym można być niemal pewnym, że Komisja Europejska za jakiś czas będzie miała oręż, aby wprowadzić karne cła na auta „made in China”. Z jednej strony mogą one wywołać odwet Pekinu. Z drugiej – niewiele zmienią dla tamtejszych wytwórców, o czym donosił ostatnio Reuters.

Chińczycy zawyżają ceny

Choć Europa jest zaniepokojona tym, że Chińczycy rzekomo zaniżają ceny swoich samochodów, dzieje się zupełnie na odwrót. Zgodnie z najnowszym raportem, producenci z Państwa Środka mocno podnoszą ceny swoich aut, aby zmaksymalizować zyski.

Tak czyni np. BYD, będący największym na świecie wytwórcom hybryd plug-in i aut czysto elektrycznych. Na lokalnym rynku, gdzie w zeszłym roku znalazł rekordową liczbę nabywców (TUTAJ o tym więcej), prowadzi on wojnę cenową. W ten sposób minimalizuje zyski na pojedynczym sprzedanym egzemplarzu.

Z kolei na rynkach zagranicznych BYD potrafi bardzo mocno podnosić ceny swoich aut. W niektórych przypadkach sprzedaje je niemal trzykrotnie drożej niż na rodzimym rynku. Pomimo tego, jego oferta w przypadku wielu modeli pozostaje bardzo konkurencyjna na tle modeli zachodnich marek.

Karne cła

Według badania Reutersa, chińscy producenci często wyceniają swoje samochody nieco poniżej rynkowych rywali. Do tego dorzucają lepsze wyposażenie standardowe, a także – w przypadku aut na prąd – często nowocześniejszą technologię.

Mogą sobie na to pozwolić nawet, jeśli do cen doliczymy koszty transportu i inne opłaty. Dzieje się tak, ponieważ wielu wytwórców z Państwa Środka zoptymalizowało koszty produkcji dla całego łańcucha dostaw. Ba, niektóre firmy, jak np. BYD, same wytwarzają akumulatory trakcyjne oraz większość komponentów niezbędnych w samochodach.

Benchmark Mineral Intelligence szacuje, że koszty wytworzenia baterii trakcyjnej w Chinach są o 18% tańsze niż w innych częściach świata. Wytwórcom z Państwa Środka pomagają również m.in. preferencyjne warunki zakupu minerałów niezbędnych do produkcji baterii, czy niższe koszty energii niż w przypadku spółek z kapitałem zachodnim.

Ogromne różnice w cenach

Przykładowo, według Reutersa na niektórych rynkach zagranicznych cena BYD-a Atto 3 okazuje się wyższa niż w Chinach od 81 do 174%. Z kolei w przypadku Dolphina – od 39 do 178%.

W Niemczech wyceniono go na równowartość 37 439 dolarów, podczas gdy w Państwie Środka za ten sam model trzeba zapłacić 16 524 dolary.

Ceny BYD-a Seala, w zależności od rynku kształtują się na poziomie 30-139% względem tego, ile należy zapłacić za to auto w Państwie Środka. Dla porównania Tesla Model 3 w Niemczech kosztuje o 37% więcej niż w Chinach, gdzie jest wytwarzana.

Tak duża swoboda w kształtowaniu cen przez chińskich wytwórców oznacza, że ewentualne karne cła nałożone przez Komisję Europejską niewiele dla nich zmienią. Może jednak przyprawić o ból głowy producentów ze Starego Kontynentu.

Na razie przeciwstawiają się oni temu zjawisku, wykupując udziały w chińskich wytwórcach. Tak uczyniły już choćby Volkswagen i Stellantis. Pierwszy z nich niedługo ma wprowadzić do swoich aut nową platformę, opracowaną wspólnie z chińskim Xpengiem, co pozwoli obniżyć koszt jej wytworzenia o 40% względem stosowanego dotychczas MEB.