Czyżby eksperci się mylili? Samochody autonomiczne WeRide wyjeżdżają na autostrady
Choć Amerykanie jakiś czas temu stwierdzili, że samochody autonomiczne to ślepy zaułek, a wydane na ich rozwój miliardy dolarów to wyrzucenie pieniędzy w błoto, ich rozwój nie ustaje. We Ride otrzymało właśnie zgodę na testowanie takich pojazdów na… drogach szybkiego ruchu.
Dobrze znane są różne doniesienia z ulic San Francisco, gdzie auta firm Cruise i Waymo powodują chaos na drogach. Takich przypadków było zresztą już wiele.
Przykłady? Jaguary firmy Waymo (jej właścicielem jest Google) zawracały na podjeździe mieszkanki jednego z domów. Każdego dnia robiły to wiele razy, co w końcu wzbudziło jej niepokój. Ba, zdarzało się, że nawet ustawiały się w kolejce przed jej domem. Sprawę zakończyła dopiero interwencja w telewizji CBS.
Innym razem samochód autonomiczny firmy Cruise, należącej do General Motors, został zatrzymany przez policję za jazdę bez świateł. Gdy funkcjonariusz próbował otworzyć drzwi, auto samo odjechało z miejsca.
Raportów z Chin jest znacznie mniej. Być może wynika to z faktu, że tamtejsze władze po prostu wszelkie incydenty tuszują i zamiatają pod dywan...
Samochody autonomiczne WeRide
Niezależnie od wszystkiego, w Pekinie od kilku lat funkcjonuje tzw. strefa demonstracyjna wysokiego szczebla zautomatyzowanej jazdy (BJHAD). Wiodącą rolę odgrywają w niej WeRide – dostawca pojazdów autonomicznych.
Firmę tę założono 2017 roku w amerykańskiej Dolinie Krzemowej. Obecnie dysponuje ona certyfikatami do wykorzystywania samochodów autonomicznych zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Państwie Środka.
Teraz WeRide po raz pierwszy otrzymało możliwość jazdy autonomicznej na autostradach. I choć ruch miejski z korkami, światłami, pieszymi i innymi „przeszkodami” wydaje się znacznie bardziej wymagający, odbywa się przy niewielkich prędkościach (TUTAJ poznasz najbardziej zakorkowane miasta w Polsce).
Z kolei jazda autostradami i drogami ekspresowymi obejmuje już poruszanie się ze znacznie wyższymi szybkościami. Testy WeRide mają odbywać się na trasie wiodącej do lotniska. Na razie samochody autonomiczne będą jeździć bez pasażerów.
Jeśli wszystko będzie funkcjonowało jak należy, wtedy do „robotaksówek” wsiądą już pierwsze osoby (TUTAJ przeczytasz więcej o samochodach autonomicznych).
Samochody autonomiczne: zdany test na autostradach
Podczas niedawnej światowej konferencji na temat „inteligentnych” pojazdów, jaka odbywała się w Pekinie, samochody WeRide odegrały bardzo ważną rolę. Otóż woziły one uczestników wydarzenia pomiędzy terminalem numer 3 lotniska, a centrum wystawowym (pawilon Shunyi).
Wtedy to firma uzyskała dostęp do autostrady Capital Airport, oferując autonomiczny przejazd na odcinku o dystansie 17 km. Jak donoszą miejscowe media, ten wymagający sprawdzian samochody autonomiczne przeszły bardzo pomyślne, co pozwoliło na rozszerzenie obszaru ich działania.
Obecnie WeRide przeprowadza systematyczne testy drogowe na trasie z Yizhuang w Pekinie do międzynarodowego portu lotniczego Daxing. Obejmują ona różne scenariusze – zarówno odcinki miejskie, jak i autostradowe. W przypadku tych ostatnich to aż 40 km!
WeRide oficjalne uzyskało zgodę na poruszanie się po strefie BJHAD w październiku 2022 roku. Dziś samochody tej firmy, czyli Robotaxi, funkcjonują w głównej dzielnicy Pekinu o nazwie Yizhuang.
Ma ona powierzchnię aż 225 km kwadratowych. Aby skorzystać z pojazdów autonomicznych, wystarczy ściągnąć aplikację WeRide Go i przywołać Robotaxi. Docierają one do różnych miejsc, jak np. stacje metra czy obszary biznesowe.
Zbyt dużo scenariuszy granicznych?
W zeszłym roku Reuters donosił, że samochody autonomiczne to tak naprawdę ślepy zaułek. Pomimo ogromnych nakładów finansowych, idących w wiele miliardów dolarów, nadal ich technologia nie jest doskonała.
Eksperci od samochodów autonomicznych uważają, że nie są one równie zdolne, jak ludzie, i nigdy takie nie będą. Dotyczy to w szczególności ich algorytmów percepcji i przewidywania, które nie przetwarzają informacji w równie złożony sposób, co ludzki mózg.
Najlepszy przykład to np. piłka toczącą się po drodze. Jeśli człowiek ją zauważy, zazwyczaj z tyłu głowy ma fakt, że za chwilę może za nią wybiec dziecko. Z tego względu, aby uniknąć ewentualnego zderzenia, naciska hamulec (TUTAJ przeczytasz o hamulcu ręcznym).
Z kolei maszyna może uznać piłkę, która przetoczyła się przed nią i poleciała na drugą stronę ulicy, jako nic groźnego. W efekcie pojedzie dalej i być może „trafi” w dziecko.
Jak donoszą specjaliści od samochodów autonomicznych, w przyrodzie istnieje zbyt wiele przypadków brzegowych. Do tego wszystkiego należy jeszcze doliczyć kolejne zmienne. Czyli pogoda, roboty drogowe oraz inne.
Być może jednak rozwój jazdy autonomicznej idzie w dobrym kierunku, o czym świadczy pozwolenie dla firmy WeRide…