10 maja 2024

Dodatkowe cła na auta z Chin mogą przynieść negatywne skutki – ostrzegają niemieckie firmy

BMW iX3

To, że największe światowe koncerny samochodowe mają swoje fabryki w Chinach nie jest żadną tajemnicą. Dlatego kwestią czasu było pojawienie się głosów łagodzących inicjatywę KE dotyczącą konieczności nałożenia ceł na producentów elektryków z Państwa Środka. Pierwsi odezwali się szefowie niemieckich koncernów ostrzegając, że cła UE na chińskie pojazdy elektryczne mogą przynieść odwrotny skutek.

Jak donosi Reuters, najwyżsi rangą menedżerowie BMW i Volkswagena ostrzegli w tym tygodniu przed nałożeniem unijnych ceł na pojazdy elektryczne od chińskich producentów. Ich zdaniem, może to zakłócić plan Zielonego Ładu i zaszkodzić producentom samochodów, którzy importują (swoje) auta wywarzane w Chinach.

Komisja Europejska prowadzi od października ubiegłego roku dochodzenie antysubsydyjne dotyczące chińskich pojazdów elektrycznych. Śledztwo ma ustalić, czy należy nałożyć cła w celu ochrony producentów z UE przed „zalewem” tańszych elektryków z Państwa Środka. Dochodzenie ma zakończyć się przed końcem roku, ale UE może nałożyć tymczasowe cła już w lipcu – informuje portal elektromobilni.pl.

Niemieccy producenci ostrzegają

Tymczasem pojawiło się w tej sprawie ostrzeżenie ze strony m. in. BMW. „Można bardzo szybko strzelić sobie w stopę" – twierdzi prezes BMW, Oliver Zipse, po tym, jak niemiecki producent samochodów premium opublikował wyniki kwartalne. Przypomnijmy, że ten niemiecki koncern importuje do Europy elektryczne modele Mini oraz iX3 produkowane w Chinach.

BMW, podobnie jak jego niemieccy rywale, czyli Volkswagen i Mercedes, w dużym stopniu polega na dochodach z rynku chińskiego. Chiny są drugim największym rynkiem dla BMW po Europie, odpowiadając za niemal 32% sprzedaży w pierwszym kwartale (TUTAJ poznasz wyniki badania dotyczącego postrzegania aut z Chin).

W opublikowanym w marcu dokumencie Komisja Europejska stwierdziła, że ​​ma wystarczające dowody wskazujące, że chińskie pojazdy elektryczne są subsydiowane, a ich import wzrósł o 14% rok do roku od formalnego wszczęcia dochodzenia w październiku 2023 r.

„Producenci mogliby ponieść szkodę, którą trudno byłoby naprawić, gdyby chiński eksport do krajów unijnych utrzymywał się w tak szybkim tempie, aż do zakończenia dochodzenia” – czytamy w dokumencie. Według ekspertów rynku średnio chińskie elektryki są o 20% tańsze niż ich europejskie odpowiedniki.

Komisja swoje, koncerny swoje

„Nie uważamy, że nasz przemysł potrzebuje ochrony" – mówi Zipse analitykom w ostatnią środę, dodając, że działalność na skalę globalną daje głównym producentom samochodów przewagę przemysłową. „Można łatwo stracić tę przewagę, wprowadzając cła importowe” – dodaje.

Zipse zwrócił uwagę, że BMW i inni producenci samochodów mają „obustronne zależności nie tylko w zakresie produktów końcowych, ale także komponentów i surowców” (TUTAJ przeczytasz o jakości aut z Chin).

Natomiast Volkswagen, czyli największy europejski producent samochodów, który również w dużym stopniu polega na Chinach, ostrzegł, że potencjalne cła niosą ze sobą ryzyko „odwetu”. „Zawsze istnieje możliwość jakiejś reakcji czy odpowiedzi ze strony Chin" – uważa Thomas Schaefer, dyrektor generalny marki.

Komisja powinna opublikować oświadczenie dotyczące proponowanych tymczasowych ceł do 5 czerwca, jeśli te miałyby one obowiązywać od 4 lipca. Zdaniem Przewodniczącej Komisji Europejskiej – Ursuli von der Leyen – Stary Kontynent musi podjąć kroki, aby zapobiec zalewaniu rynku przez Chiny dotowanymi pojazdami elektrycznymi.

Podobnego zdania jest prezydent Francji Emmanuel Macron, który wraz z von der Leyen zaapelowali do prezydenta Chin Xi Jinpinga o bardziej zrównoważony handel z Europą.

Chińskie koncerny też mają u nas fabryki

Warto przy okazji pamiętać, że chińscy producenci już mają lub budują swoje fabryki w Europie. Już obecny jest tutaj koncern Geely, właściciel Volvo, fabrykę na Węgrzech buduje gigant BYD, a SAIC to przecież właściciel „brytyjskiego” MG.

Układanka wydaje się więc trudniejsza niż to się może wydawać. Zwłaszcza, że właśnie chińska konkurencja niejako wymusiła na europejskich producentach zwrot w stronę produkcji tańszych elektryków w zamian za drogie SUV-y, które dominowały do tej pory w ich ofercie.

„Nie ma Zielonego Ładu w Europie bez zasobów z Chin" – uważa Zipse. Być może warto zastanowić się już teraz, jak ta współpraca miałaby wyglądać. Nie tylko przez pryzmat niemieckich producentów.