Dwustronne znaki – kierowcy to lubią, ale prawo tego nie nakazuje

Choć przepisy dopuszczają parkowanie przy lewej krawędzi jezdni, kierowcy mogą nieświadomie złamać prawo. Wszystko przez oznakowanie – a raczej jego brak.
W obszarze zabudowanym, na drogach o małym natężeniu ruchu, można parkować po lewej stronie jezdni (czyli „pod prąd”). Problem polega na tym, że wiąże się to z pewnym ryzykiem – można nieświadomie złamać zakaz postoju. Rozwiązaniem są znaki dwustronne, które ograniczają niezamierzone łamanie przepisów.
Dwustronne znaki – proste rozwiązanie
Kierowca, który ustawi auto pod prąd, może nie zdawać sobie sprawy, że zaparkował w miejscu, gdzie jest to zabronione. To, że po prawej stronie jezdni można się zatrzymać, nie oznacza, że jest to dopuszczone po przeciwnej stronie. O czym parkujący może zwyczajnie nie wiedzieć. Niestety, dla strażnika miejskiego czy policjanta nie jest to żadne wytłumaczenie. Jak powinien się zachować kierowca, aby uniknąć przykrej niespodzianki?
Po zaparkowaniu auta powinien przejść się „pod prąd” do najbliższego skrzyżowania i tam sprawdzić oznakowanie pod kątem zakazu postoju lub zakazu zatrzymywania. Dopiero po takim upewnieniu się można bez obaw pozostawić pojazd. Jak się okazuje, drogowcy mogą ułatwić życie kierowcom i uchronić ich przed mandatami z zaskoczenia.
Dwustronne znaki – możliwość, nie obowiązek
Zgodnie z przepisami, tarcze znaków mogą być dwustronne. Szczególnie w przypadku znaków zakazu postoju ich montaż może być wskazany. Warto tu wskazać pewną niekonsekwencję naszych przepisów.
Z jednej strony dopuszczają postój przy lewej krawędzi jezdni, ale z drugiej nie wymagają oznakowania, które skutecznie informowałoby kierowców. Drogowcy nie mają obowiązku ustawiania znaków dwustronnych, np. dotyczących zakazu postoju. Co ciekawe, ustawodawca sam zauważa, że „ich umieszczanie na drogach dwukierunkowych ułatwia orientację kierowcom zamierzającym podjechać do lewej krawędzi jezdni”.
Mandat za złamanie zakazu
Kierowca, który zaparkuje swój pojazd i nieświadomie złamie zakaz, musi się liczyć z mandatem w wysokości 100 zł oraz 1 punktem karnym. Gorzej, jeśli pod znakiem znajduje się informacja o możliwości usunięcia pojazdu na koszt właściciela. Za odholowanie pojazdu o masie całkowitej do 3,5 tony trzeba wydać nawet 716 zł oraz 62 zł za każdą rozpoczętą dobę przechowywania. Opłata – zwykle połowa pełnej stawki – powstaje już w momencie wezwania lawety. Nawet jeśli kierowca pojawi się na miejscu i odjedzie pojazdem, nie uniknie mandatu ani kosztów związanych z interwencją.