Ekrany dotykowe negatywnie wpływają na bezpieczeństwo – uważa NHTSA. Producenci w końcu zaczynają się z nich wycofywać

Według NHTSA (amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego) przesadne powierzenie obsługi centralnym ekranom dotykowym przyczynia się do zwiększenia liczby wypadków na drogach. Klienci ich nie lubią, a teraz w końcu – po głosach krytyki z ich strony – zaczęli wycofywać się z nich także producenci.
I choć nie ma konkretnych danych na temat liczby wypadków, spowodowanych przez odwrócenie uwagi kierowców w stronę ekranów dotykowych, NHTSA uważa, że wpływają one negatywnie na bezpieczeństwo. W szczególności pieszych i rowerzystów.
Według amerykańskiej agencji „wypadki spowodowane rozproszeniem uwagi są problemem, szczególnie w pojazdach wyposażonych w szereg technologii zapewniających wygodę, takich jak ekrany systemu informacyjno-rozrywkowego czy inne wyświetlacze wizualne”.
Ekrany dotykowe nie zastąpią przycisków
Przez ponad dekadę ekrany dotykowe rozprzestrzeniały się na deskach rozdzielczych samochodów, niczym wysypka odry na ciele. I choć postrzegano je jako coś, co reprezentuje nowoczesną motoryzację, firmy wykorzystały je głównie do… ograniczenia kosztów. W końcu taniej jest zamontować w aucie pojedynczy ekran niż osobne przyciski do konkretnych funkcji.
Kierowcy, którzy jeździli klasycznymi samochodami, pamiętają jak używali przycisków, pokręteł czy innych elementów obsługi bez odrywania wzroku od jezdni. Z kolei poruszanie się po różnych obszarach menu w celu dotarcia do żądanego elementu sterującego bardzo mocno angażuje skupienie.
Jedno z badań – przeprowadzone przez Fundację AAA – wykazało, że ekrany dotykowe systemu informacyjno-rozrywkowego mogą rozpraszać kierowcę nawet przez 40 s. To wystarczający czas, aby pokonać dystans 800 m jadąc z prędkością około 90 km/h.
Ironią w tym wszystkim jest fakt, że za korzystanie z telefonu płaci się mandat, a za korzystanie z centralnego ekranu – już nie. W końcu często to wielki tablet, z tym że wbudowany bezpośrednio w deskę rozdzielczą samochodu. Ani menu, ani sposób obsługi często nie różnią się od tego, do czego przyzwyczaiły nas smartfony.
Ekrany dotykowe: sromotna przegrana w szwedzkim badaniu
Negatywnego wpływu ekranów na obsługę aut dowiódł niedawno szwedzki magazyn Vi Bilägare w swoim badaniu. Wzięło w nim udział 11 nowoczesnych samochodów, których kierowcy mieli wykonać kilka podstawowych czynności przy jeździe z prędkością 110 km/h.
Wśród nich były: aktywacja podgrzewania foteli, podniesienie temperatury w kabinie o 2 stopnie Celsjusza, uruchomienie odmrażania szyb, włączenie radia i konkretnej stacji, zresetowanie danych komputera pokładowbego oraz zmiana podświetlenia instrumentów na najniższe.
Wyniki uzyskane przez nowoczesne samochody porównano z klasycznym Volvo V70. O ile kierowca tego szwedzkiego auta potrzebował na wykonanie powyższych czynności 10 s (auto pokonało w tym czasie 300 m), o tyle w kolejnych – Volvo C40 i Dacii Sandero – było to odpowiednio, 13,7 i 13,5 s.
Ale w najgorszym modelu w zestawieniu – chińskim MG Marvel R – kierowca potrzebował na to samo aż 44,6 s. W tym czasie przejechał dystans 1372 m.
Co gorsza, zgodnie z niedawną ankietą J.D. Power dotyczącą niezawodności pojazdów, systemy informacyjno-rozrywkowe stają się obecnie istotnym problemem w nowych samochodach. Nie tylko negatywnie wpływają na bezpieczeństwo, ale i często nie działają poprawnie.
Producenci zaczęli się opamiętywać
Wygląda na to, że wytwórcy w końcu zaczęli reagować na słowa krytyki ze strony klientów i zaczęli zmieniać swoje podejście do obsługi samochodów. Przykładem na to jest choćby Porsche Cayenne w najnowszym wydaniu (TUTAJ przeczytasz o nim więcej), w którym przywrócono liczne fizyczne przyciski.
Zresztą koncern Volkswagen, będący właścicielem Porsche, przyznał, że opinie kierowców skłoniły go do rezygnacji z tak nienawidzonych przez nich paneli dotykowych na kierownicy. Nie tylko niemal nie dało się ich używać bez patrzenia w dół. Przy przekładaniu rąk na kierownicy łatwo było o nie zahaczyć, zmieniając np. stację radiową czy głośność systemu audio.
Przy okazji premiery koncepcyjnego Volkswagena ID. 2all Niemcy wspomnieli nawet, że w ich produkcyjnym aucie pojawią się… przyciski! W swojej informacji prasowej napisali bowiem, że w seryjnym modelu zagoszczą klasyczna regulacja głośności, a nawet oddzielny panel klimatyzacji.
Z kolei producenci, którzy nie dali się złapać w „ekranową pułapkę” sprzedali kilka pstryczków w nos swoim rywalom. „Myślę, że ludzie zmęczą się tymi wielkimi, czarnymi ekranami” – twierdzi Alfonso Albaisa, starszy wiceprezes Nissana ds. globalnego wzornictwa.
Szef stylistów Hyundaia w jednym z wywiadów przyznał z kolei, że Koreańczycy nigdy nie uciekną od klasycznych przycisków.



