Elektryczne Lamborghini – czy świat się skończył?
Tradycyjna motoryzacja przestaje istnieć na naszych oczach. Po Volvo, Fordzie, Audi tym razem Lamborghini ogłosiło, że zmierza w kierunku elektryfikacji. I to bardzo szybkim krokiem. Elektryczne Lamborghini pojawi się jeszcze w tej dekadzie.
Plan nazwany Direzione Cor Tauri, na cześć najjaśniejszej gwiazdy w konstelacji Taurusa, zakłada, że do 2025 wszystkie, ale to wszystkie nowe samochody marki będę w jakimś stopniu zelektryfikowane lub zhybrydyzowane.
Czy to oznacza, że Lamborghini rezygnuje z silników spalinowych? I tak i nie. CEO Lamborghini Stephan Winkelmann zapowiedział, że plan przewiduje trzy etapy. Pierwszy, do 2022 roku, to oddanie hołdu legendarnemu silnikowi V12, który jest sercem niemal każdego Lamborghini.
Drugi do 2024 to ekspresowa, jak na standardy motoryzacji, hybrydyzacja istniejących modeli. Trzeci do 2030 roku to budowa w pełni elektrycznego auta sportowego z czarnym bykiem na masce.
Winkelmann sprytnie jednak nie przyznał jasno, co się stanie z autami z silnikami spalinowymi. Ich elektryfikacja lub hybrydyzacja wcale zatem nie musi oznaczać ich końca.
Faza nr I – hołd
Ważną datą w całym planie Direzione Cor Tauri, choć nie datą graniczną, będzie rok 2024. Od tego czasu w ofercie Lamborghini nie będzie żadnego tradycyjnego i wyłącznie spalinowego samochodu. Wszystkie supersamochody będą albo zhybrydyzowane, albo zelektryfikowane. W jakim stopniu? Tego Winkelmann nie zdradził.
Dwa ostatnie czysto spalinowe modele mają być hołdem złożonym supersamochodom włoskiej marki. Przede wszystkim Countachowi, który postawił markę na nogi, Diablo, jego następcy, o którym pisaliśmy TUTAJ, no i silnikowi V12
Faza II – hybrydyzacja
Pewne jest, że Aventador obroni klasyczne V12, za to Huracan straci silnik V10 (ten sam, który montowany jest w Audi R8) na rzecz mniejszego podwójnie doładowanego V8.
Z kolei Urus najpewniej otrzyma hybrydowy napęd PHEV z możliwością ładowania z gniazdka. Taki sam jak w bliźniaczym Porsche Cayenne Turbo S E-Hybrid, czyli silnik V8 wspomagany silnikiem elektrycznym. a
Faza III – elektryfikacja
Ukoronowaniem planu ma być prezentacja pierwszego w pełni elektryczne auta. Jak zapowiedział Winckelmann, ma to być auto typu GT, czteroosobowe, ale dwudrzwiowe i jak na Lamborghini przystało zapierające dech w piersiach.
W sumie nic nowego biorąc pod uwagę, że supersamochód powstanie najpewniej na koncernowej platformie J1. Pytanie więc, czy po Porsche Taycanie, Audi e-tronie GT, kolejne auto zbudowane na tej samej płycie i przy użyciu tych samych podzespołów zaskoczy wymagających klientów marki?
Faza IV – koniec Sian’a
Dzięki elektryfikacji swoich modeli losy pierwszego hybrydowego Siana z superkondensatorami są raczej przesądzone. Choć Winkelmann nie powiedział tego wprost, Sian z potężnym wolnossącym silnikiem V12 o pojemności 6.5 litra, bazujący na Aventadorze, rozpędzający się do setki w 2,8 sekundy, nie ma szans na przetrwanie.
Samochód o mocy 819 KM wspierany silnikiem elektrycznym ma co prawda olbrzymią moc, ale taki sam apetyt na prąd. W dzisiejszych czasach nie jest to najbardziej efektywne – powiedział CEO Lamborghini podczas ogłoszenia planu.