Ford szykuje następców Fiesty i Focusa. Chce być marką z wyższych rejonów rynku

Ford, który niedawno ogłosił zmianę europejskich planów, pracuje nad zupełnie nową platformą. Posłuży ona do opracowania „duchowych” następców Focusa i Fiesty. Ale plany są jeszcze ambitniejsze.
Ford ostatnio przyznał, że zbytnie promowanie elektromobilności w Europie odbija się mu czkawką. W związku z tym, podobnie zresztą jak inni wytwórcy, planuje w najbliższym czasie skupić się na rozwoju napędów hybrydowych (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Ale samochody elektryczne nadal mają być w grze. Amerykanie są obecnie w trakcie opracowywania architektury o nazwie Skunksworks, która posłuży dla przyszłych mniejszych i tańszych modeli w gamie.
Tańszych nie oznacza jednak tanich. Ford jako marka chce bowiem pozycjonować się wyżej niż do tej pory.
Ford zatrudnił m.in. inżynierów z Tesli
Za stworzenie nowej platformy odpowiada niewielki, około 300-osobowy zespół inżynierów, którzy mają ogromne doświadczenie w autach na prąd. Przeszli oni do Forda m.in. z Tesli, Riviana i Lucida.
Programem rozwoju kieruje Alan Clarke. Wcześniej przez wiele lat pracował dla Tesli. „Przyszedł do Forda kilka lat temu i próbuje zbudować najwydajniejszą platformę spośród wszystkich pojazdów elektrycznych na planecie. To jest cel” – mówi Marin Gjaja, dyrektor operacyjny działu Model E w Fordzie, na łamach brytyjskiego magazynu Autocar.
Na razie nie ma zbyt wiele informacji na temat nowej architektury. Wiadomo jednak, że w przeciwieństwie do wcześniejszych rozwiązań ma ona posłużyć modelom przystępnym cenowo. Czyli korzystać ze stosunkowo niewielkich i niedrogich baterii.
Oznacza to przede wszystkim zastosowanie akumulatorów z chemią LFP. W przeciwieństwie do litowo-jonowych są one bardziej przystępne cenowo i zapewniają nawet 5 razy więcej cykli ładowania.
Nowa platforma będzie dedykowana wyłącznie samochodom na prąd. Do tej pory Ford nie miał takiej architektury. Mustanga Macha-E i F-150 Lightninga zbudowano bowiem na platformach dla aut spalinowych. Z kolei Explorer i Capri powstały na bazie volkswagenowskiego MEB.
Według Jima Farleya – dyrektora generalnego Forda – nowa architektura dla elektryków ma pozwolić na dogonienie Tesli i Chińczyków.
Pierwsza będzie Puma
Nowa architektura ma być wykorzystana na początku w następcy aktualnej Pumy, powstałej na bazie nieprodukowanej już Fiesty. Będzie to więc elektryczny crossover, który na rynku pojawi się w 2026 lub 2027 roku. Początkowo zadebiutuje w USA.
Ale, zgodnie ze słowami Gjaji, nie będzie to jedyny model w gamie poniżej mierzącego 4,5 m Explorera. „Naszym zdaniem z czasem popularność pojazdów elektrycznych będzie rosła. Pojawi się coraz więcej mniejszych aut” – mówi Gjaja.
„To właśnie tam można zaobserwować największe przyspieszenie. To grupa, która będzie najbardziej wrażliwa na koszty. Im bardziej przystępny cenowo pojazd, tym bardziej kierowca skupia się na kosztach. I nie odczuwa tak wielu emocji związanych z rozmiarem lub z tym, jak luksusowy jest jego samochód” – dodaje Gjaja.
Ford chce być bardziej premium
Jak będą wyglądać duchowi spadkobiercy Focusa czy Fiesty? Przede wszystkim mają wyróżniać się niekonwencjonalnymi, nowoczesnymi nadwoziami. Być może „pójdą” w kierunku stylistycznym wyznaczonym przez Explorera i Capri.
„Próbujemy przenieść markę Ford w inne miejsce” – mówi Gjaja. „Myślę, że do tej pory byliśmy postrzegani jako tani, radosny, niezawodny środek transportu. Tańszy odpowiednik niektórych bardziej ekskluzywnych marek” – dodaje.
„Teraz wprowadzamy produkty, które są bardziej premium. Puma była pierwszym dużym krokiem w tym kierunku, gdzie czułeś, że masz wykonanie, które naprawdę może osiągnąć wyższą cenę. Mamy nadzieję, że Explorer uczyni to samo” – kontynuuje Gjaja.
Ford w przyszłości ma mieć mniejszą i bardziej ukierunkowaną ofertę. Amerykanie, podobnie jak np. Hyundai, chcą pozycjonować się wyżej niż do tej pory.
Oznacza to, że powoli odchodzą od bycia marką głównego nurtu. W niedalekiej przyszłości chcą stawiać nie tylko na ilość, ale i na postrzeganą jakość swoich modeli.