Hyundai Bayon – crossover zamiast Kony?
Koreańczycy są na fali. Niedawno pokazali światu elektryczny model Ioniq 5, a teraz przyszła pora na najmniejszego crossovera w rodzinie. Zaraz, zaraz sprawdziliśmy wymiary i okazuje się, że Hyundai Bayon jest tak samo kompaktowy jak Hyundai Kona. Po co więc kolejny crossover w tym samym rozmiarze?
Żeby gamę uznać za kompletną, przynajmniej na dzisiejsze standardy, trzeba oferować trzy auta typu SUV. Duży, średni i mały. Ten ostatni może być crossoverem, bo nikt nie wymaga od niego napędu na cztery koła i Bóg wie jakich właściwości terenowych. Wystarczy nieco podniesione nadwozie, duże koła i plastikowe osłony. Crossover jak się patrzy.
Bayon spełnia wszystkie te wymagania. Jest wyżej zawieszony, ma większy niż zwyczajny hatchback prześwit i kompaktowe wymiary. I właśnie wymiary są tutaj najbardziej zaskakujące. No bo Hyundai ma przecież w ofercie małego SUV-a, czyli crossovera. To Kona. Auto ma 4,16 m długości i rozstaw osi wynoszący 260 cm. Bayon ma niemal identyczne wymiary. Jest długości na 4,18 m, a rozstaw osi to 2,58 cm.
Porządki w gamie
Żeby było śmieszniej, jest także Kona Electric, która w niczym nie przypomina Kony spalinowej. Zbudowana na platformie E-GMP ma jednak dokładnie takie same wymiary.
Po co zatem Hyundaiowi aż trzy auta w takim samym rozmiarze? Być może chodzi o design. Jednak bardziej przekonująca hipoteza jest taka, że Hyundai docelowo zrobi z nimi porządek i zrezygnuje ze starszej Kony.
Tak samo dzieje się przecież z Tucsonem. W ofercie nadal dostępna jest starsza odmiana Tucsona i nowa. Stara za 76 tys. zł, nowa za 99 tys.
Podobnie ma się sprawa z Santa Fe. Nowy stary Santa Fe kosztuje 150 tys. zł., nowy nowy Santa Fe, w nomenklaturze Hyundaia SANTA FE, kosztuje 160 tys. zł.
Cyfrowy z guzikami
Pewne jest, że Bayon wygląda znacznie nowocześniej od Kony, a sam grill przypomina ten z większego nowego Tucsona. Auto musi być nowoczesne bo ma konkurować m.in. Fordem Pumą, Oplem Mokką, Kią Stonic czy Peugeotem 2008.
Największe zmiany widać we wnętrzu. Deska rozdzielcza nowego crossovera ma cyfrowy styl. Za kierownicą umieszczono wirtualne zegary o przekątnej 10,25 cala, a centralne miejsce zajmuje dotykowy, także 10,25-calowy ekran pokładowego systemu multimedialnego (w bazowych wersjach ma on przekątną 8 cali).
Oczywiście jest możliwość połączenie z Apple CarPlay i Android Auto. Mimo całej tej cyfryzacji Hyundai nie zrezygnował jednak z fizycznych przycisków do obsługi klimatyzacji i głośności.
R3 mocniejsze od R4
Nie zrezygnowano także z przeróżnych elektronicznych wspomagaczy i systemów bezpieczeństwa. W zależności od wersji dostępne są systemy Hyundai SmartSense, czyli m.in. asystent podążania za pasem ruchu (LFA) i utrzymywania pasa ruchu (LKA), asystent unikania kolizji z funkcją wykrywania samochodów, pieszych i rowerzystów, asystent unikania kolizji podczas parkowania, inteligentny tempomat, system monitorowania uwagi kierowcy oraz funkcja monitorowania tylnej kanapy. To patent Hyundaia, który ma zapobiec pozostawieniu żywej istoty na tylnej kanapie. Podczas wysiadania z auta system ostrzega kierowcę w przypadku, gdy czujnik wykryją ruch na tylnym siedzeniu.
A jeśli kogoś interesuje, co Bayon kryje pod maską, to wyłącznie z dziennikarskiego obowiązku wspomnę, że podstawowa wersja wyposażona będzie w silnik czterocylindrowy 1,2 l. o mocy 84 KM.
Mocniejsza odmiana będzie miała już koni 100, jednak silnik będzie trzycylindrowy. To 1.0 l. T-GDI z 6-biegowym automatem lub 7-biegową skrzynia dwusprzęgłowa do wyboru.