Hyundai Kona N – crossover z segmentu aut absurdalnych
To auto zbudowano wbrew logice. No bo wytłumaczcie mi, po co w wysokie nadwozie, z założenia przystosowane do pokonywania krawężników i wielgaśnych dziur, pakować mocny silnik? Hyundai Kona N ma absurdalne 280 koni i potrafi rozgrzać emocje jak rzadko które auto. I dobrze, o to przecież w motoryzacji chodzi.
W chwili, gdy wiele firm w trosce o środowisko lub by nie narażać się ekologom, albo po prostu szukając oszczędności, zamyka swoje sportowe oddziały, Hyundai mocno inwestuje w sportowe emocje. Od 2017 roku kusi wersjami usportowionych modeli z oznaczaniem N. Tak powstał i20 N a później i30 N. Teraz przyszła pora na crossovery i model Kona w odmianie N.
Być może auto nie wygląda spektakularnie, być może nie ma wielu fikuśnych dodatków. Standardowy pakiet N obejmuje bladobłękitny kolor, nadstawki, przystawki, zastawki i kilka innych czarno-czerwonych detali. W środku jest tego wszystkie jeszcze mnie. Fotele kubełkowe, łopatki przy kierownicy i w zasadzie tyle. Jednak to, co ważne siedzi pod maską.
Hyundai Kona N – silnik
A mowa o dwulitrowym silniku turbodoładowanym, znanym z i30 N, który zapewnia 280 koni mocy i niemal 400 Nm momentu obrotowego. W połączeniu z 8-stopniową automatyczna skrzynia N DCT z łopatkami daje to naprawdę potężną dawkę pozytywnych emocji i zapewnia sprint do setki w 5,5 sekundy. O frajdzie z jazdy nie wspominając. A wszystko w czasach, gdy walczymy o niskie spalanie, środowisko i minimalny ślad węglowy.
Aby ujarzmić dużą moc auta, zastosowano mechanizm różnicowy o ograniczonym tarciu. Na tym nie koniec. Są też tryby jazdy zmieniające charakterystykę pracy silnika, skrzyni biegów i aktywnego, elektronicznie sterowanego zawieszenia. W trybie N Grin Shift dostaniemy chwilowo dodatkowe 10 KM i szybszą zmianę biegów. Tryb aktywuje się, gdy podczas ruszania wykorzystamy 90 proc. otwarcia przepustnicy. Przy zmianie biegu na wyższy komputer zmniejszy moment obrotowy, aby zapewnić maksymalną przyczepność kół.
N Power Shift z kolei pozwoli wykrzesać maksymalne przyspieszenie i to przez 20 sekund, a N Track Sense Shift teoretycznie sprawdzi się na torze, inteligentnie dostosowując przełożenia do panujących warunków.
Do wyboru jest też pięć trybów pracy układu jezdnego: Eco, Normal, Sport, N i Custom. Standardem jest także system Launch Control pozwalający na wykorzystanie pełnego potencjału napędu podczas startu oraz układ zmiennych zaworów wydechowych wraz z elektronicznym generatorem dźwięku.
Spec z BMW
Hyundai Kona N powstała pod okiem Alberta Biermanna, speca od zawieszeń i sportowych silników ściągniętego do koreańskiej marki prosto z BMW. Jego pierwszą robotą było stworzenie układu nepędowego i zestrojenie Kii Stinger. Jak wyszło? Bajecznie. Nie jest przecież tajemnicą, że dział N odpowiada za usportowione auta obu marek Kii i Hyundaia właśnie.
Hyundai najpierw zabawił się, pokazując malucha i20 N o mocy 204 KM, a później modelem i30 N o mocy 280 KM solidnie pogryzł pozycję króla hot hatchy – Golfa GTI. Teraz jakby na śniadanie zjadł Forda Pumę w wersji ST o mocy 200 KM i ma apetyt na znacznie mocniejsze crossovery: 300-konnego Volkswagena T-Roca w wersji R czy Cuprę Atecę z tym samym silnikiem. Czy Kona N, doczeka się mocniejszej wersji? Pożyjemy, zobaczymy. Wydaje się jednak, że Hyundai celuje w środek. Ma nadzieję, że dzięki temu stanie się najpopularniejszym autem w segmencie. Segmencie aut absurdalnych.