Ile pieniędzy pochłonął pożar statku Fremantle Highway i dlaczego aż tyle? Ekspert wyjaśnia
Na pokładzie Fremantle Highway znajdowały się dokładnie 3 894 samochody, w tym kilka… Rolls-Royce’ów. Przypuszcza się, że koszt pożaru jest ogromny. Według eksperta z Andersson Economic Group to nawet kilka miliardów dolarów!
Pożar samochodowca Fremantle Highway wybuchł 25 lipca. Statek, zarejestrowany w Panamie, znajdował się wtedy na Morzu Północnym, w odległości 50 km od wybrzeży holenderskiej wyspy Ameland. W wyniku szalejącego ognia zginął 1 członek załogi, ale resztę osób udało się uratować.
Początkowo sugerowano, że na pokładzie Fremantle Highway znajduje się jedynie 25 aut elektrycznych. Przyczyną pojawienia się płomieni miał być samozapłon jednego z nich (TUTAJ dowiesz się, jak działa auto na prąd).
Trzeba pamiętać, że elektryki płoną znacznie intensywniej niż auta spalinowe. Poza tym ich baterie nie potrzebują tlenu do rozprzestrzenia się ognia, co wynika z tzw. zjawiska ucieczki termicznej.
Fremantle Highway: trudna akcja gaszenia
Kadłuba Fremantle Highway tak naprawdę nie gaszono, lecz chłodzono. Na szczęście masowiec zachował stabilność i – w przeciwieństwie do Felicity Ace – nie przechylił się na jedną ze stron, dzięki czemu nie zatonął.
Akcja ratunkowa trwała 10 dni. 3 sierpnia, mierzący około 200 m długości, statek Fremantle Highway dotarł do portu Eemshaven, gdzie jest obecnie zacumowany. W kolejnym etapie ma się rozpocząć dokładnie dochodzenie, mające zbadać przyczyny pożaru (TUTAJ przeczytasz o tym, jak dochodzi do pożaru aut na prąd).
Wśród kwestii, którym śledczy będą się przyglądać, jest szybkie rozprzestrzenianie się ognia, co uniemożliwiło załodze skorzystanie z łodzi ratunkowych. W związku z tym do morza wskoczyło 7 osób. Na szczęście zostały one uratowane przez łódź Holenderskiej Straży Przybrzeżnej.
Jedna ze skaczących osób nie miała równie dużo szczęścia, co reszta, ponosząc śmierć na miejscu. Straż Przybrzeżna potwierdziła, że członków załogi Fremantle Highway leczono z powodu złamań oraz oparzeń, w tym spowodowanych wdychaniem dymu.
Fremantle Highway: w porcie Eemshaven
Port Eemshave, w którym obecnie cumuje Fremantle Highway, znajduje się jedynie około 40 mil morskich od miejsca wybuchu pożaru. Władze holenderskie podkreślają, że dysponuje on odpowiednimi infrastrukturą oraz zapleczem do przyjęcia masowca. Przed rozstrzygnięciem dalszych losów Fremantle Highway wszystkie samochody zostaną z niego usunięte.
Minister środowiska niemieckiej Dolnej Saksonii – Christian Meyer – wydał oświadczenie, w którym podziękował władzom Holandii za ich wysiłki. Przy okazji wzywa on do wprowadzenia nowych środków ostrożności dla statków przewożących niebezpieczne ładunki. Chce, aby płynęły one dalej od wybrzeży i wrażliwych ekologicznie miejsc.
Gazety w Holandii kwestionują z kolei czas reakcji helikopterów używanych przez straż przybrzeżną. Niektóre raporty mówią, że dotarcie do dotkniętego pożarem statku co najmniej jednemu z nich zajęło prawie godzinę. Mimo tego większość załogi, którą stanowili obywatele Indii, uratowano właśnie, dzięki helikopterom.
Nie 25, a 498 aut na prąd
Spekulacje dotyczące pożaru nadal koncentrują się wokół pojazdów elektrycznych. Łącznie na pokładzie Fremantle Highway znajdowało się 498 aut na prąd – taką liczbę zgłosiła japońska firma K Line, która wyczarterowała statek. Wcześniej szacowano, że było to 25 pojazdów na baterie.
Jakie auta znalazły się na pokładzie? To głównie modele BMW i Mercedesa oraz kilka… Rolls-Royce'ów. Statek w trakcie swojego rejsu miał zatrzymać się w Egipcie i przepłynąć przez kanał Sueski przed udaniem się do Singapuru.
Przedstawiciele angielskiego wytwórcy samochodów luksusowych podobno osobiście skontaktowali się z klientami, do których nie dotarły ich Rolls-Royce'y. To bowiem wyjątkowo drogie modele, często specyfikowane na ich specjalne życzenie. Z tego powodu ciężko o dwa takie same egzemplarze (TUTAJ poznasz angielskie marki samochodów).
Fremantle Highway: ogromne straty
Jak donosi niemiecki Bild, niektóre samochody mogły uniknąć uszkodzenia w czasie pożaru. Szacuje się, że to nawet 800 pojazdów. Jak twierdzi Patrick Andersson z Andersson Economic Group – jednej z najbardziej rozpoznawalnych firm konsultingowych – straty w wyniku pożaru Fremantle Highway mogą wynieść, bagatela, 3,5 mld euro!
„Po kilku dniach pożaru prawdopodobnie wszystkie samochody są całkowicie uszkodzone i bardzo trudno będzie je uratować. Nawet jeśli da się je odzyskać, np. w USA nie będzie można sprzedać ich jako nowych” – twierdzi Andersson.
W przypadku statku Felicity Ace, który w marcu zeszłego roku zatonął na Oceanie Atlantyckim, straty szacowane są na 3,8 mld euro. Przewoził on około 4000 samochodów – 189 aut marki Bentley, ponad 1000 Porsche i Audi, a także ostatnie 6 sztuk Lamborghini Aventadora (TUTAJ poznasz jego następcę).
Katastrofa Fremantle Highway to nie tylko samochody i statek. Do szacunkowych kosztów należy również doliczyć akcję ratunkową, a także szkody ekologiczne. W końcu do Morza Północnego przedostały się ogromne ilości wody gaśniczej, zanieczyszczonej metalami ciężkimi, kwasami, olejami i innymi szkodliwymi substancjami.