Ineos – nowa marka, stare auto. Niebawem pojawi się także w Polsce.
Ineos – zapamiętajcie tę markę. To pomysł na nowe auto, a raczej przedłużenie żywota kultowego Defendera. To także hołd złożony legendzie przez pewnego ekscentrycznego miliardera z Wielkiej Brytanii. Pytanie czy na ten hołd znajdą się chętni, skoro terenówki to nie tylko w czasach e-mobilności przeżytek?
W skrócie wygląda to tak, Jima Ratcliffe’a, twórca koncernu petrochemicznego Ineos zakochany w Defenderze, na wieść, że Land Rover po 36 latach zamierza zakończyć ten rozdział swojej historii i wprowadzić druga generację auta, znacznie bardziej bulwarową i łagodną, wpada na pomysł, by odkupić od fabryki prawa do tego jednego, jedynego modelu.
Brytyjczycy z LR nie podzielili entuzjazmu Ratcliffe’a. Nie dość, że nie sprzedali mu praw, to na dodatek na wieść o planach wskrzeszenia modelu, który uśmiercono ledwie rok wcześniej (2019 roku), na drodze sądowej, starali się wymóc zaprzestanie jakiejkolwiek działalności związanej z Defenderem.
Nie kupił samochodu, kupił fabrykę
Z miliarderami jednak niełatwo wygrać. Ratcliffe powołała Ineos Automotive i nie przejmując się kosztami kupił od Mercedesa wystawioną na sprzedaż fabrykę Magny w Hambach, w której powstawał m.in. Smart. Bardzo szybko wziął się do roboty i stworzył kilka prototypów utylitarnego auta 4×4, do złudzenia przypominających Defendera.
Ratcliffe nie zaprzecza, że chce stworzyć najlepszego Defendera w historii. By to było możliwe postanowił wykorzystać specjalistów Magny, którzy budując m.in. Mercedesa klasy G od lat zbierają doświadczenie w samochodach terenowych.
Okazuje się, że najlepszy nie oznacza takie samo. Ineos Grenadier choć do złudzenia przypomina ostatniego Defendera, został skonstruowany przez inżynierów Magna Steyer. Zbudowano nową ramę nośną i osadzono na niej dwa silniki standardowo łączone z automatycznymi skrzyniami biegów firmy ZF.
Do wyboru jest benzynowy lub turbodiesel. Co ciekawe oba Ratcliffe kupił od BMW. Auto jak na terenówkę starej szkoły przystało, wyposażono także w mechaniczny napęd na obie osie, blokady mostów, tryb terenowy lub służący do brodzenia w głębokiej wodzie, oraz możliwość szybkiego wyłączania i włączania poszczególnych bezpieczników w aucie.
Kokpit jak z samolotu
Wnętrze także przypomina Defendera, jednak jest kompletnie inaczej zaprojektowane. Bardziej przypomina kokpit samolotu. Panel przełączników pojawił się np. w podsufitce. Przypomina to nieco kokpit samolotu, jednak jak twierdzą inżynierowie, znacznie ułatwia uruchamianie poszczególnych funkcji. DO tego ekran dotykowy i kilka nowoczesnych gadżetów, które mają sprawić, że pokazanie się Ineosem Grenadierem w Monaco nie będzie obciachem.
Jak na razie powstało 130 prototypów, które wysłano w najdalsze zakątki świata. Auta jeżdżą i zbierają doświadczenie. Czasu jest niewiele, bo produkcja ma ruszyć w przyszłym roku. Nie będzie to jednak produkcja masowa. Zapowiedzi producenta mówią o 30 tys. sztukach, z których 400 trafi do Polski.
Cena? Dwie G klasy
Ile kosztuje Ineos Grenadier? Polska cena nie jest jeszcze znana. W Niemczech auto wyceniono na 59 tys. euro, czyli około 280 tys. zł. To niewiele biorąc pod uwagę, że najtańszy Mercedes klasy G – 350 d to wydatek ponad 533 tys. zł.
Choć oficjalnie auta w wersji produkcyjnej jeszcze nie ma, Ineos ogłosił, że sprzedaż rozpocznie się w lipcu przyszłego roku. Do tego czasu ma powstać kilkadziesiąt z 200 salonów sprzedaży na całym świecie. W tej sprawie zawarto już porozumienie z serwisami firmy Bosch, które staną się punktami serwisowymi marki Ineos. Zarówno na gwarancji jak i po jej wygaśnięciu.
Sprzedaż rusza 14 listopada.