Jaguar kończy produkcję aut spalinowych, ale i nie próżnuje. Elektryki nowej ery już jeżdżą

Czasy mamy takie, że niektórzy producenci – ze względu na słaby popyt na elektryki – głowią się nad tym, jak dopasować elektryczne platformy do napędu spalinowego/hybrydowego. A są i tacy, którzy z uśmiechem na ustach informują o całkowitym przestawieniu wajchy na elektromobilność. No i taki Jaguar zapowiedział niedawno, że skupi się wyłącznie na opracowywaniu nadchodzących modeli BEV. Pierwsze egzemplarze już jeżdżą, a my mamy dla Was ich zdjęcia. Wygląda to dobrze.
Decyzja brytyjskiej marki o całkowitym przejściu na elektromobilność (pisaliśmy o niej TUTAJ) wywołała dyskusje, spory i wątpliwości. Na pewno znajdą się tacy, którzy jej przyklasną, ale będą i tacy, którzy tupną nóżką i obrażonym tonem rzucą coś w stylu, że już nigdy więcej sobie żadnego Jaguara nie kupią. I że nowy elektryczny Jaguar interesuje ich tyle, co zeszłoroczny śnieg. A że wielu z krytykujących i tak by sobie tego auta nie kupiła (np. ze względów finansowych), to już inna para kaloszy.
Natomiast abstrahując od tego, co kto na temat decyzji Jaguara myśli, to perspektywa rozpoczęcia elektrycznej ery od czterodrzwiowego GT wydaje się dość ekscytująca, prawda? No bo spójrzcie na to z tej strony: Jaguar – podobnie jak Bentley – mógł przecież zacząć od jakiegoś popularnego SUV-a (jasne, też będzie, lecz ciut później). Ale zamiast tego ludzie z Gaydon postawili na coś nieco bardziej rasowego. Jak wyjaśniają, to pierwszy z serii „niezwykle wyrazistych pojazdów definiowanych przez pionierskie technologie i wizjonerski design”.
Nowy elektryczny Jaguar – proporcje jak w rasowym aucie spalinowym
No to spójrzmy na ten wizjonerski design. Na razie doszło do kontrolowanego wycieku zdjęć jeżdżących, ale zamaskowanych egzemplarzy Jaguara nowej ery. Z tym że już niebawem spory rąbek tajemnicy ma zostać uchylony: Brytyjczycy zaprezentują Design Vision Concept w pełnej krasie już 2 grudnia podczas Miami Art Week. I choć nazwa modelu wciąż pozostaje tajemnicą, to Car&Driver dokopał się do wniosku o amerykański znak towarowy na nazwę „I-Type”. Wspaniałe, prawda? Był E-Type, był F-Type, no to teraz będzie „I-Type”.
Świetnie. A co wiemy o jeżdżących egzemplarzach? Na przykład to, że nowy model dostanie dość kanciasty przód i płaską maskę. No i jak ćwierkają niektóre wróbelki, Jaguar zamierza zerwać z dotychczasową stylistyką i uderzać w tony bardziej „prestiżowe”. Czy to wszystko oznacza atak na Bentleya? Zobaczymy. Na pewno zaskakująco długa maska i proporcje typowe raczej dla aut spalinowych rozbudzają apetyt.
Zdjęcia ukazują również m.in. wąskie okna i wypukłe tylne błotniki. Jaguar na żadnym z udostępnionych ujęć nie pokazuje natomiast tylnej części nadwozia prototypu. Powód? Autocar sugeruje, że ujawnienie tylnej części teraz mogłoby zepsuć niespodziankę. Ta ma polegać na tym, że auto nie dostanie… tylnej szyby. Coś na wzór zabiegu, jaki styliści zastosowali w nowym Polestarze 4.
Prototyp Jaguara nowej ery: jakie wnętrze?
Wnętrze? Liczymy na to, że w Miami Jaguar pokaże również kokpit i zdradzi więcej szczegółów na temat specyfikacji. Na razie wiemy tylko tyle, że nowy model dostanie napęd o mocy co najmniej 575 KM, a zasięg na jednym ładowaniu ma sięgnąć niemal 700 km. Jeśli chodzi o ceny, to spekuluje się, że „na dzień dobry” będzie to ok. 120-130 tys. dolarów.
No dobrze, a co dalej? Jaguar twierdzi, że do 2030 r. wprowadzi na rynek dwa kolejne elektryki (w tym przynajmniej jednego SUV-a). Będą oparte, co jasne, na tej samej platformie – JEA. Ale czy to dobre posunięcie? Czy całkowita rezygnacja z aut spalinowych nie odbije się Jaguarowi czkawką? Czas pokaże. Ale musimy też pamiętać o tym, że takie na przykład Porsche już przecież coraz śmielej przebąkuje o konieczności dopasowania platform elektrycznych z powrotem do napędu spalinowego. Bo elektryki nie wszędzie sprzedają się tak dobrze, jak chcieliby producenci.