26 lipca 2024

Japońskie firmy motoryzacyjne w tarapatach? Szef Afeeli ostrzega przed Chińczykami

Yasuhide Mizuno
Zdjęcie: youtube.com

Chińscy producenci dają coraz mocniej popalić Japończykom na swoim rodzimym rynku. Ale szef Afeeli – wspólnego przedsięwzięcia Hondy i Sony – uważa, że podobny los może ich spotkać również gdzie indziej.

Japońskie firmy samochodowe, obecne w Chinach, przespały boom na elektromobilność. W efekcie Mitsubishi praktycznie zakończyło tam swoją działalność, a sprzedaż Mazdy z roku na rok wyraźnie spada.

W przypadku producenta z Hiroszimy widać jednak światełko w tunelu. Jest nim zupełnie nowe EZ-6, która powstała na bazie chińskiego Deepala SL03. Limuzyna Mazdy ma być oferowana, jako elektryk lub hybryda plug-in dalekiego zasięgu.

Co ciekawe, światowy lider napędów hybrydowych, czyli Toyota, według nieoficjalnych doniesień również ma sięgnąć po napęd któregoś z chińskich wytwórców. W efekcie Japończycy zaoferują hybrydę plug-in, zdolną pokonać ponad 1000 km na jednym ładowaniu/tankowaniu.

Mizuno przestrzega przed stagnacją

Powyższe informacje świadczą o jednym. Mianowicie o tym, że Japończycy, od których do tej pory Chińczycy uczyli się samochodowego rzemiosła, przespali ostatnie kilka lat. O tym problemie głośno mówi zresztą Yasuhide Mizuno – szef Afeeli.

Mizuno zna rynek chiński jak mało kto. Przez wiele lat kierował on tamtejszą działalnością Hondy. W zamieszczonym ostatnio wywiadzie na łamach Financial Timesa, Mizuno przestrzega japońskich wytwórców przed tym, że ich słabnąca sprzedaż w Państwie Środka może się rozprzestrzenić również na inne rynki.

Według Mizuno japońskie firmy motoryzacyjne muszą zerwać ze swoją „konserwatywną kulturą korporacyjną”. Inaczej mówiąc, powinny przyspieszyć rozwój innowacji, zwiększyć inwestycje w samochody elektryczne, a także zacząć działać bardziej dynamicznie.

Jednym z głównych problemów japońskich firm jest to, że nie nadążają one za zmieniającym się światem i tkwią w zbytniej stagnacji. O ile opracowanie nowego modelu w Chinach zajmuje 18 miesięcy, o tyle w Kraju Kwitnącej Wiśni trwa to ponad dwa razy dłużej.

„Chińskie firmy, podsycane dużymi dotacjami rządowymi i rekrutacją najlepszych japońskich, europejskich i amerykańskich inżynierów, czas rozwoju pojazdów elektrycznych, od koncepcji do produkcji, skróciły do zaledwie 18 miesięcy” – mówi Mizuno.

Afeela będzie rywalizować z Teslą

Przy okazji Mizuno podaje też kilka szczegółów dotyczących pierwszego modelu Afeeli. To nowe auto ma być skierowane do „bogatych geeków”, czyli fanów nowinek technologicznych. Na rynku ma więc rywalizować m.in. z Teslą.

Dzięki temu Afeela nie będzie podgryzać sprzedaży Hondy. Z kolei wspólne opracowanie zupełnie nowego auta przez obie firmy pozwoli na obniżenie kosztów produkcji kluczowych elementów. Skorzysta z nich również gama przyszłych elektrycznych modeli Hondy.

Równolegle z Afeelą, wprowadzone zostaną trzy nowe, elektryczne Hondy z serii 0. Powstaną one na tej samej platformie, co wspólne „dziecko” z Sony. Jak zauważa czasopismo Nikkei Asia, platforma to około 10% kosztów samochodu – tutaj wydatki firm powinny więc znacznie spaść.

Oczekuje się, że nowe Hondy z serii 0 w podstawowych wariantach będą kosztować równowartość około 40 000 dolarów, czyli około 157 000 zł. Pojazdy marki Afeela mają być droższe – choć nie wiadomo jeszcze o ile.