16 września 2024

Kia Picanto szybko nie zniknie z rynku. Jej następca ma być już zupełnie innym autem

2024 Kia Picanto

Malutka Kia Picanto to obecnie jeden z najtańszych modeli w Polsce. Aktualne wcielenie tego auta pozostaje na rynku od 2017 roku, a w zeszłym przeszło rozległy lifting. Jego przyszłość ma być jednak… elektryczna.

Kia Picanto obecnie kosztuje od 68 000 zł. Tyle zapłacimy za podstawowy wariant tego modelu, wprawiany w ruch przez 1-litrowy silnik benzynowy o mocy 58 KM. Mocniejsza, 72-konna wersja stanowi z kolei wydatek przynajmniej 71 500 zł.

Zeszłoroczny lifting przyniósł Picanto przede wszystkim nowe „spojrzenie”, przejęte z większych modeli, a także mocno unowocześnioną kabinę. Poprawiono również poziom bezpieczeństwa, co ma sprawić, że ten niewielki model z Korei wytrzyma na rynku kolejne kilka lat.

SPRAWDŹ ATRAKCYJNE FINANSOWANIE NA OTOMOTO Lease

Jak długo? Tego na razie nie wiadomo.

Nowa Kia Picanto pojawi się pod nowa nazwą

Wiadomo za to, że następca Picanto stanie się już samochodem czysto elektrycznym i otrzyma zupełnie nową nazwę. Najprawdopodobniej będzie to EV1. Koreańczycy jakiś czas temu zastrzegli bowiem oznaczenia od EV1 do EV9 (TUTAJ przeczytasz megatest tego auta).

Do tej pory zadebiutowały już modele EV3, EV6 oraz EV9. Następne w kolejce ma być EV2, które będzie miejskim crossoverem, wytwarzanym na Słowacji. Jego debiut planowany jest na 2026 rok.

Następca Kii Picanto pojawi się zapewne dopiero przed końcem dekady. Wcześniej może być to niemożliwe, co wiąże się z rozwojem technologii. Jeśli będzie ona na tyle dostępna, aby zaoferować miejskiego elektryka w cenie 15 000-20 000 euro, wtedy otrzyma on zielone światło.

Według prezesa Kii – Ho-sung Songa – segment aut miejskich stanowi obecnie bardzo duże wyzwanie. I to niezależnie od rodzaju napędu. Co więcej, uczynienie go elektrycznym to dodatkowe utrudnienie.

Kia rozważa bezpośredniego następca Stingera

Co ciekawe, Koreańczycy, którzy – podobnie jak inni wytwórcy – zapowiedzieli rozwój hybryd (TUTAJ przeczytasz o tym więcej) nie mają zamiaru ustawać w poszerzaniu swojej gamy elektryków.

Według Songa Europa „staje się coraz silniejsza” w kwestii elektromobilności. I to pomimo faktu, że obecnie popyt na tego typu samochody jest dość słaby. Szef Kii uważa, że do pobudzenia go potrzebne są zachęty. Z kolei wciąż obserwowane ochłodzenie na rynku aut na prąd to w dużej mierze wynik wycofania się z nich naszych zachodnich sąsiadów.

Song zapowiedział również, że rozważa wypuszczenie elektrycznego następcy Stingera GT. „Tego typu model jest badany. Może on pomóc zbudować naszą reputację” – mówi na łamach brytyjskiego Autocara.

W erze elektrycznej stworzenie takiego samochodu okazuje się łatwiejsze niż w przypadku modelu spalinowego. Wynika to choćby z większej liczby wspólnych komponentów.

Jeśli następca Stinger GT miałby rzeczywiście powstać, zostałby on oparty na modułowej platformie E-GMP. Czyli na tej samej, z której korzystają już chociażby EV9 i EV6. Z tego ostatniego (w wariancie GT) bez problemu można by np. zaadaptować układ napędu na cztery koła z dwoma silnikami o mocy 585 KM.

Kia pracuje nad stałym elektrolitem

Song potwierdził również dalsze inwestycje Kii w nowe technologie. Jedną z nich są baterie ze stałym elektrolitem, które „pod każdym względem są znacznie lepsze” niż te stosowane obecnie.

Kiedy Kia wprowadzi je do swoich samochodów? Tego na razie nie wiadomo. W przyszłym roku takie rozwiązanie pojawi się w elektrycznych modelach chińskiego MG, o czym więcej przeczytasz TUTAJ.