Koniec legendy: ostatni Chrysler 300C z silnikiem HEMI V8 zjechał z taśmy produkcyjnej. Zrobi miejsce dla nowego elektryka

Ostatni Chrysler z silnikiem HEMI V8 właśnie zjechał z linii montażowej zakładu w Brampton, w kanadyjskim Ontario. W niedalekiej przyszłości zostanie zastąpiony przez zupełnie nowy model o napędzie elektrycznym.
Seria 300 w wykonaniu Chryslera pojawiła się w 1955 roku. Pierwszym modelem było C-300, gdzie litera C oznaczała nadwozie typu coupe, natomiast liczba 300 odnosiła się do mocy jednostki napędowej. Czyli 300 KM.
C-300 w momencie premiery był pierwszym amerykańskim samochodem, który osiągał moc 300 KM. Prawdopodobnie było to również najpotężniejsze auto seryjne na świecie. Jego główną atrakcję stanowił 5,3-litrowy silnik HEMI V8, którego nazwa wzięła się od półkolistych komór spalania.
Co to oznacza? Że zawory dolotowe i wydechowe znajdowały się po przeciwnych stronach, ułożone naprzeciw siebie. Świeca zapłonowa spoczywała zaś pośrodku. Konwencjonalne amerykańskie „V-ósemki” z tamtych czasów z popychaczami miały zawory dolotowe i wydechowe umieszczone po tej samej stronie.
HEMI V8: kawał historii
Era potężnych limuzyn Chryslera z silnikiem HEMI V8 właśnie dobiegła końca. Przypomnijmy, że wciąż aktualny Chrysler 300C wszedł do produkcji w 2004 roku, jako współczesna interpretacja modelu S-300 z 1955 roku. Pod koniec 2010 roku przedstawiono unowocześnioną wersję tego auta.
Co ciekawe, odrodzenie Chryslerów z napędem na tylne koła było możliwe dzięki fuzji z Mercedesem. Miało to miejsce pod koniec lat 90. XX wieku. Z tego względu 300C korzysta z platformy LX, która ma wiele elementów wspólnych z modelami producenta ze Stuttgartu. A konkretniej z klasami E (W211) i S z tamtej epoki.
Po fuzji Chryslera z Fiatem w celu utworzenia koncernu FCA, model 300C przez jakiś czas był sprzedawany jako… Lancia Thema.
Chrysler 300C HEMI V8: ostatnie takie auto
Choć do Chryslera 300C oferowano różne układy napędowe (w tym turbodiesla produkcji Mercedesa), niezmienne pod jego maską można było znaleźć potężne jednostki HEMI V8. Ostatni egzemplarz dysponuje największą z nich, bo aż 6,4-litrową z… archaicznymi popychaczami.
Wyciska ona z siebie 493 KM i 644 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Ostateczna edycja Chryslera 300C, wprowadzona w 2022 roku, rozpędza się od 0 do 96 km/h w 4,3 s, a klasyczny amerykański dystans, czyli ćwierć mili, pokonuje w czasie 12,4 s. Wyróżnia się ona także m.in. osłoną chłodnicy o strukturze plastra miodu z trójkolorową plakietką 300C, czerwonymi zaciskami (czterotłoczkowe) hamulców Brembo oraz skórzanym wnętrzem w kolorze czarnym.
Co ciekawe, ostateczna edycja 300C cieszyła się tak dużym zainteresowaniem, że wszystkie 2200 egzemplarzy (2000 dla klientów z USA, 200 dla Kanadyjczyków) zarezerwowano w zaledwie 12 godzin.
„Marka Chrysler z dumą zaznacza dziedzictwo Chryslera 300C jako prawdziwej ikony motoryzacji, jednego z oryginalnych samochodów typu muscle car, reprezentujących odważny amerykański luksus” – mówi Chris Feuell, dyrektor generalny marki Chrysler.
Co przyniesie przyszłość?
„Świętując zejście z linii produkcyjnej ostatniego 300C, napędzanego silnikiem HEMI, jesteśmy również podekscytowani współpracą, podczas której Chrysler zmierza ku zrównoważonej, całkowicie elektrycznej przyszłości w ramach planu strategicznego Stellantis Dare Forward 2030” – dodaje Feuell.
Elektryczny następca Chryslera 300C został już pokazany dealerom tej marki podczas zamkniętej prezentacji. Niewykluczone, że auto stanie się trójbryłowym crossoverem. Podobny los ma spotkać również, pochodzącą z tego samego koncernu, Alfę Romeo Giulię.
Chrysler 300C nie jest ostatnim produktem Amerykanów, oferującym silnik HEMI V8. W sprzedaży pozostaje nadal Dodge Challenger, który znajduje się na… łożu śmierci.