Rower i hulajnoga na prąd – drobne przeróbki, spore problemy

Użytkownicy jednośladów napędzanych energią elektryczną nie zawsze zdają sobie sprawę, że teoretycznie niegroźna modyfikacja pojazdu może oznaczać sprawę w sądzie.
Zarówno rowery elektryczne, jak i hulajnogi cieszą się sporą popularnością. Pozwalają bez większego wysiłku poruszać się nie tylko po drodze, ale również ścieżkach rowerowych czy chodnikach. Nie jest jednak tajemnicą, że część użytkowników dokonuje zmian w swoich pojazdach. Zwykle modyfikacja hulajnogi i roweru to zdjęcie tzw. blokady prędkości. Czasem nawet nieświadomie, niektórzy kupują sprzęt, który nie ma fabrycznego ogranicznika szybkości.
Modyfikacja hulajnogi i roweru – po przeróbce to motorower
Zgodnie z definicją rower może być wyposażony w uruchamiany naciskiem na pedały pomocniczy napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V o znamionowej mocy ciągłej nie większej niż 250 W, którego moc wyjściowa zmniejsza się stopniowo i spada do zera po przekroczeniu prędkości 25 km/h. Jeśli więc w rowerze wyposażonym w silnik zwiększymy jego moc, zmienimy sposób jego wspomagania, aby nie trzeba było pedałować, czy też pozwolimy, aby napędzał jednoślad ponad 25 km/h, staje się on motorowerem.
To samo dotyczy hulajnogi elektrycznej. Tam co prawda nie ma ograniczenia mocy silnika, ale prędkość maksymalna nie może przekraczać 20 km/h. Jak łatwo można się domyślać, to często jest dezaktywowane. W przypadku tego pojazdu pojawia się jeszcze jedna modyfikacja – dołożenie siodełka lub też zakup takiego modelu.
W każdym z omawianych przypadków zarówno rower elektryczny, jak i e-hulajnoga stają się motorowerem. To oznacza, że nie możemy korzystać już z chodnika, trzeba pojazd ubezpieczyć, zarejestrować i wykonywać przeglądy. To jednak też nie jest możliwe, bo taki motorower nie posiada wymaganej homologacji.
Modyfikacja hulajnogi i roweru – co za to grozi?
Jeśli przerobiliśmy nasz elektryczny rower czy hulajnogę bądź też kupiliśmy hulajnogę z siodełkiem lub rower o mocy np. 500 W bez homologacji, to właściwie nie możemy z niego legalnie korzystać. Za poruszanie się pojazdem niedopuszczonym do ruchu grozi mandat w wysokości 1500 zł, a nawet sprawa w sądzie. Policjant będzie również musiał wysłać informację do UFG, a więc należy spodziewać się kary ponad 1400 zł za brak ważnej polisy. Osoby bez prawa jazdy lub te, które ukończyły 18 lat po 19 stycznia 2013 r., zostaną ukarane grzywną w wysokości minimum 1500 zł za brak uprawnień i otrzymają zakaz prowadzenia pojazdów. Również za jazdę po chodniku można otrzymać mandat w wysokości 1500 zł. Natomiast za poruszanie się bez kasku czy korzystanie z drogi dla rowerów grozi mandat w wysokości 100 zł.
W przypadku spowodowania wypadku np. potrącenia pieszego, dla sądu fakt poruszania się takim pojazdem będzie okolicznością obciążającą, która wpłynie na wysokość kary.
W Polsce modyfikacje prawie bezkarne
Nie jest tajemnicą, że przypadki, kiedy na jaw wychodzi, że ktoś nielegalnie przerobił swój pojazd, nie są zbyt częste. Zwykle ma to miejsce, gdy dochodzi do wypadku czy ewentualnie kolizji. Warto mieć świadomość, że to może się zmienić. W Holandii policja korzysta z dynamometru, który sprawdza prędkość maksymalną oraz przy jakiej ona ustaje. Nie jest wykluczone, że takie przenośne hamownie trafią również w ręce naszych policjantów.
CZYTAJ TEŻ: Obowiązkowe oświetlenie – rower i hulajnoga elektryczna
Z kolei w Sejmie toczy się dyskusja, czy nie powinno się zezwolić na używanie e-hulajnóg z siodełkiem. Jednak resort transportu stanowczo odmawia zmian w przepisach.