Program „Mój elektryk 2.0” – więcej przeszkód niż korzyści?
Nowa edycja rządowych dopłat do samochodów elektrycznych o nazwie „Mój elektryk 2.0” dysponuje budżetem 1,6 mld zł i zakłada wsparcie dla osób fizycznych oraz prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Jednak mimo ambitnych założeń, budzi wiele kontrowersji oraz obaw, o czym alarmuje m.in. Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności.
W programu Mój elektryk 2.0 (bieżący będzie obowiązywał do końca stycznia 2025 r.) maksymalna cena pojazdu kwalifikującego się do wsparcia wynosi 225 tys. zł netto. Już choćby to stanowi istotną zmianę w porównaniu do poprzedniej edycji (225 tys. zł brutto).
Najwyższa kwota dopłaty wyniesie teraz 40 tys. zł, przy czym uzyskanie pełnej premii będzie uzależnione od dochodu nieprzekraczającego 135 tys. zł oraz zezłomowania starego pojazdu. Dodatkowe korzyści przewidziano dla rodzin posiadających Kartę Dużej Rodziny.
Przyjęcie programu poprzedzono konsultacjami społecznymi, jednak, jak zauważa Polskie Stowarzyszenie Nowej Mobilności (PSNM), nie wszystkie zgłoszone uwagi zostały uwzględnione. Krytyka skupia się na kilku kluczowych aspektach programu, które mogą znaczną część budżetu uczynić niewykorzystaną – informuje portal elektromobilni.pl.
Mój elektryk 2.0: bez kluczowych beneficjentów
Jednym z najpoważniejszych zarzutów wobec programu Mój elektryk 2.0 jest ograniczenie wsparcia do osób fizycznych i jednoosobowych działalności gospodarczych.
PSNM podkreśla, że za większość rejestracji samochodów w Polsce odpowiadają spółki handlowe i przedsiębiorcy, którzy w obecnej formie programu zostali wykluczeni z dofinansowania. Taki stan rzeczy może doprowadzić do znacznego ograniczenia wpływu programu na rozwój rynku pojazdów elektrycznych.
Budżet programu na poziomie 1,6 mld zł to znaczna suma, która przy odpowiednim wdrożeniu mogłaby przynieść pozytywne skutki rynkowe. Jednak PSNM wskazuje, że ze względu na ograniczony zakres beneficjentów oraz restrykcyjne warunki wsparcia istnieje poważne ryzyko, że środki nie zostaną w pełni wykorzystane.
TUTAJ dowiesz się, jak jeździ nowe Audi A6 e-tron.
Nieracjonalne warunki premii
Program Mój elektryk 2.0 przewiduje dodatkowe premie za zezłomowanie starego pojazdu. PSNM krytykuje te zapisy jako oderwane od polskich realiów rynkowych. W praktyce nabywcy nowych pojazdów rzadko decydują się na zezłomowanie swoich aut – starsze pojazdy trafiają na rynek wtórny.
Podobnie ograniczona będzie liczba beneficjentów z premią dochodową, ponieważ osoby o niższych dochodach raczej nie decydują się na zakup samochodu o wartości zbliżonej do 180 tys. zł. PSNM sugeruje uproszczenie warunków i podniesienie podstawowej kwoty dofinansowania.
Mój elektryk 2.0: brak wsparcia dla aut dostawczych
Kolejnym problemem nowej edycji programu Mój elektryk 2.0 jest brak wsparcia dla zeroemisyjnych samochodów dostawczych (kategorii N1), które w poprzedniej edycji cieszyły się dużą popularnością (park elektrycznych BEV kategorii N1 od końca 2021 r. powiększył się ponad 5-krotnie).
Wycofanie dopłat dla tej grupy pojazdów stanowi decyzję niezrozumiałą. Zwłaszcza że samochody dostawcze mają ogromny potencjał w redukcji emisji, szczególnie w obszarach miejskich.
TUTAJ przeczytasz wrażenia z jazd nowym Oplem Fronterą.
Zbyt niska maksymalna cena pojazdu
Wprowadzenie limitu 225 tys. zł netto jako maksymalnej ceny pojazdu wyklucza z dofinansowania ok. 51% aktualnie oferowanych modeli BEV (elektrycznych samochodów osobowych) w popularnych segmentach A-D. To oznacza zmniejsza zainteresowanie wsparciem i obniża jego skuteczność.
Dodatkowo podatek VAT stał się kosztem niekwalifikowanym, co może skutecznie zniechęcić do skorzystania z programu znaczną część potencjalnych beneficjentów.
Potencjalni nabywcy, będący podatnikami VAT, uprawnionymi do odliczenia 50% lub 100% VAT, mogą uzyskać dofinansowanie dla pojazdów o cenie netto: 225 tys. zł (przy pełnym odliczeniu VAT) lub około 202 tys. zł (przy odliczeniu 50% VAT) – wyliczają eksperci PSNM.
Podsumowanie
Program Mój elektryk 2.0 w obecnym kształcie jest krokiem w dobrym kierunku, jednak zdaniem ekspertów z Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności ma liczne niedociągnięcia, które mogą ograniczyć jego skuteczność.
Wykluczenie spółek handlowych, brak wsparcia dla samochodów dostawczych oraz nieracjonalne warunki uzyskania premii stanowią tylko niektóre z problemów, które należy pilnie rozwiązać.
Aby program skutecznie wpłynął na rozwój elektromobilności w Polsce, konieczne są jego rewizja i uwzględnienie realiów rynkowych. W przeciwnym razie nasz kraj może nie wykorzystać swojej szansy na dynamiczny rozwój zeroemisyjnego transportu.