Następca Aventadora już jest. Oto Lamborghini Revuelto
Warto zapamiętać ten dzień – w końcu nowy model Lamborghini nie pojawia się często. Następca Aventadora, który był na rynku przez 11 lat, to auto dla tej włoskiej marki przełomowe, i to z kilku powodów. Co istotne, nadal pracuje w nim wolnossące V12, choć nie tylko. Oto zupełnie nowe Lamborghini Revuelto.
Lamborghini już jakiś czas temu zdołało uchylić rąbka tajemnicy na temat swojego najnowszego modelu. Miało to miejsce na początku marca, kiedy nowe dziecko włoskiej marki określane było jeszcze bezduszną, kodową nazwą LB744. Teraz odkryto już wszystkie elementy układanki, w tym najważniejsze. Czyli osiągi.
Cztery silnik Lamborghini Revuelto rozwijają łącznie 1015 KM. Dla porównania, najmocniejsze wcielenie Aventadora, oznaczone jako Ultimae, wyciskało z siebie 780 KM. Na „sucho” to auto ważyło 1550 kg, do 100 km/h rozpędzało się w 2,8 s, a do 200 km/h w 8,7 s i osiągało prędkość maksymalną 355 km/h.
Revuelto jest szybsze. 100 km/h „załatwia” w 2,5 s, a 200 km/h uzyskuje w mniej niż 7 s. Także i ono jest w stanie przekroczyć barierę 350 km/h. Byłoby zapewne szybsze, gdyby nie masa własna, na „sucho” sięgająca 1772 kg. Czyli o 222 kg więcej niż poprzednik. Przy tak rozległej elektryfikacji po prostu nie da się tego uniknąć.
Ale osiągi stawiają najnowsze Lamborghini – swoją drogą to szósty model tej marki od lat 60. XX wieku, dysponujący silnikiem V12 – praktycznie na równi z 1000-konnym Ferrari SF90 Stradale. 100 km/h ze startu zatrzymanego rywal Revuelto pojedzie już po 2,5 s, a 200 km/h – po 6,7 s. Prędkość maksymalna w tym przypadku to 340 km/h.
Lamborghini z krwi i kości
Chociaż wymiarów nadwozia nadal nie znamy, już na pierwszy rzut oka widać, że to Lamborghini. Na tle poprzednika Revuelto wygląda na smuklejsze i bardziej atletyczne. Uwagę zwraca tutaj szerokie zastosowanie motywu Y. Znalazł się on w reflektorach, bocznych wlotach powietrza oraz tylnych światłach. Dzięki temu Revuelto jeszcze mocniej krzyczy, że jest produktem firmy z Sant'Agata.
Z tyłu zastosowano nowe aktywne skrzydło. Jego położenie można zmieniać ręcznie lub powierzyć to samochodowi. Wtedy przybiera ono inne położenie w zależności od wybranego trybu jazdy, przy okazji zmniejszając lub zwiększając docisk tylnej osi.
Konstruktorzy Lamborghini mocno zresztą popracowali nad aerodynamiką swojego nowego dziecka. Między innymi odpowiednio ukształtowane podwozie oraz wydatny dyfuzor przyczyniają się do bardzo dużego wzrostu siły docisku względem Aventadora Ultimae. Zwiększył się on, odpowiednio, 33% więcej dla przedniej osi oraz aż 74% dla tylnej.
Apropos tyłu. Końcówki wydechu wkomponowane w pas pomiędzy światłami przywodzą – przynajmniej osobie piszącej te słowa – inną markę. Tym razem niemiecką, której nazwa zaczyna się na literę B, a kończy na W.
Nadal z wolnossącym V12
I choć Lamborghini zelektryfikowało swoje topowe dziecko, nadal główne źródło napędu stanowi tutaj wolnossący silnik V12. Jest to mocno zmodyfikowana jednostka Aventadora, która także ma pojemność 6,5 litra, jednak stała się o 17 kg lżejsza niż wcześniej (waży 218 kg).
Poza tym w Revuelto, względem silnika Aventadora, został on obrócony o 180 stopni. Nowa jednostka napędowa wytwarza imponujące 825 KM przy 9250 obr./min i 725 Nm maksymalnego momentu obrotowego, dostępnego dopiero przy 6750 obr./min.
Trzy dodatkowe silniki elektryczne
Potężne V12 z limitem obrotów ustawionym na 9500 obr./min (jak na V12 to niesamowicie wysoko), stanowi tylko część układu napędowego. Wysyła ono moment obrotowy wyłącznie do tylnych kół za pośrednictwem 8-biegowej, dwusprzęgłowej przekładni automatycznej (DCT).
Obok jednostki spalinowej, w skład układu napędowego zelektryfikowanego Lamborghini wchodzą jeszcze trzy silniki elektryczne – każdy o mocy 158 KM i wadze 18,5 kg. Podczas gdy silniki, umieszczone z przodu, generują po 350 Nm, w przypadku centralnego jest to 150 Nm (TUTAJ przeczytasz o przełomowym silniku elektrycznym Koengisegga).
Lamborghini Revuelto: skrzynia DCT
Inżynierowie Lamborghini przekładnię DCT zainstalowali poprzecznie (jak w Miurze z 1966 r.) tuż za wzdłużnie umieszczoną jednostką V12. Taki zabieg ma na celu zrobienie przestrzeni dla zestawu akumulatora litowo-jonowego w tunelu środkowym.
Skrzynia biegów waży 193 kg, co oznacza, że jest lżejsza od tej, stosowanej w Lamborghini Huracanie. Poza tym, według słów włoskich inżynierów, potrafi szybciej niż ona zmieniać przełożenia. Dlatego też trafi do następcy mniejszego „superLambo”, planowanego na koniec 2024 roku.
Przekładnia zelektryfikowanego Lamborghini wyróżnia się kompaktowymi wymiary. Mierzy 56 cm długości, 75 cm wysokości oraz 58 cm szerokości. Pozbawiona jest biegu wstecznego, a możliwością jazdy w tył w Revuelto zajmują się silniki elektryczne.
Dzięki swojej bardzo niedużej obudowie, 8-biegowe DCT pozwala na wygospodarowanie większej kabiny niż w przypadku Aventadora. Co więcej, zaopatrzono je w funkcję ciągłej redukcji biegów, a więc zrzucaniu wielu przełożeń po przytrzymaniu lewej łopatki przy kierownicy.
Kompaktowy akumulator
Akumulator litowo-jonowy jest nieduży – mierzy 15,5 cm długości, 30,1 cm wysokości oraz 24,0 cm szerokości. Jego pojemność wynosi zaledwie 3,8 kWh. Mimo tego może być ładowany z zewnętrznego źródła prądu z mocą sięgającą 7 kW. Wystarcza ona, aby napełnić go w 100% w 30 minut.
Typowo dla hybryd, można go uzupełnić również przez hamowanie regeneracyjne lub bezpośrednio za pomocą silnika V12. W drugim przypadku trwa to zaledwie 6 minut. Według Lamborghini, Revuelto na samej baterii powinno pokonać dystans około 10 km. Służy do tego specjalny tryb Citta, będący jednym z trzynastu dostępnych w najnowszym modelu z Sant'Agata.
Zelektryfikowany napęd na obie osie
Dzięki dobrodziejstwu dwóch silników przy przedniej osi, zelektryfikowane Lamborghini ma napęd na obie osie. I choć nie jest on już realizowany za pomocą sprzęgła Haldex, charakter Aventadora ma zostać zachowany. Dlaczego? Bo Revuelto nadal ma być wprawiane w ruch głównie za pomocą tylnych kół.
Przednie mają służyć poprawie trakcji przy przyspieszaniu oraz stabilizacji samochodu na wyjściu z zakrętów. Znalazł się przy nich wyrafinowany układ wektorowania momentu obrotowego.
O 30% mniejsza emisja dwutlenku węgla
Na koniec to, co zapewne najmniej obchodzi właścicieli włoskich superaut, a najbardziej – Lamborghini. Otóż emisja dwutlenku węgla względem Aventadora Ultimate została obniżona aż o 30%.
I choć następca tego modelu nie jest pierwszym zelektryfikowanym Lamborghini, to pierwszy model tego producenta z możliwością ładowania baterii z gniazdka. Pionierem elektryfikacja w jego gamie był limitowany Sian FKP 37.
Cena Lamborghni Revuelto? Podobno o 30% wyższa niż w przypadku najdroższego wcielenia Aventadora! Kosmos!