13 lutego 2025

Motoryzacyjny gigant przepadł zanim w ogóle powstał. Czy przyszłość Nissana wisi na włosku?

Nissan Honda Mitsubishi

To miał być trzeci największy koncern motoryzacyjny świata. Jednak w niecałe trzy miesiące od ogłoszenia planów jego powołania, fuzja Hondy i Nissana została oficjalnie odwołana. Czy to oznacza, że drugi z wymienionych producentów wkrótce zbankrutuje?

Sprawdź finansowanie OTOMOTO Lease

Na wstępie przypomnijmy rozwój wydarzeń. Wszystko zaczęło się niewinnie – w sierpniu 2024 roku Honda, Mitsubishi oraz Nissan podpisały porozumienie dotyczące wspólnych prac nad zelektryfikowanymi pojazdami. Zaledwie kilka miesięcy później, w listopadzie ubiegłego roku, świat obiegła informacja o poważnych kłopotach Nissana, który stanął na krawędzi bankructwa.

Wtedy pomocną dłoń wyciągnęła do niego Honda. Zapowiedziano fuzję japońskich firm, dzięki której nie tylko udałoby się uratować producenta Qashqaia i spółki, ale też osiągnąć imponujący „efekt uboczny” – powstanie kolejnego motoryzacyjnego giganta. Gdyby doszło do połączenia japońskich wytwórców, utworzono by trzeci pod względem wielkości (po Toyocie i Volkswagenie) koncern na świecie.

Stosowne porozumienie podpisano 23 grudnia 2024 roku, a planowany początek działalności nowego koncernu miał nastąpić już w 2026 roku. Jednak kilka dni temu pojawiły się zakulisowe spekulacje, że połączenie Hondy i Nissana jest zagrożone. Teraz wiemy już, że były one prawdziwe. Firmy oficjalnie potwierdziły zakończenie rozmów.

Tym samym planowana fuzja została anulowana. Dlaczego?

Nissan żądał autonomii

W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać, że „Nissan, Honda oraz Mitsubishi zgodziły się rozwiązać swoje porozumienie dotyczące rozważenia struktury trójstronnej współpracy (...) integracji biznesowej między Nissanem i Hondą”.

Dlaczego pomysł upadł? Jedną z kości niezgody była niechęć władz Nissana do przekształcenia w spółkę zależną Hondy, o czym pisaliśmy tutaj. Ta ostatnia miała zaproponować zmianę ustalonej wstępnie struktury organizacyjnej. W jej myśl zamiast spółki holdingowej, w której Honda miałaby powołać większość dyrektorów i dyrektora generalnego w oparciu o wspólne przeniesienie udziałów, powstać miała struktura, w której Honda byłaby spółką dominującą, a Nissan spółką zależną. Ale to nie koniec.

Rozwiązano też oddzielny dokument, podpisany z Mitsubishi i określający, w jakim stopniu ta firma mogłaby uczestniczyć w fuzji Hondy i Nissana. Jednak dzisiejsze wydarzenia nie oznaczają końca współpracy tej trójki.

W tym samym komunikacie japońskie firmy poinformowały również, że będą współpracować w ramach partnerstwa mającego na celu rozwój pojazdów zelektryfikowanych. Oznacza to, że porozumienie z sierpnia ubiegłego roku pozostaje w mocy, pomimo fiaska fuzji.

Co dalej z Nissanem?

Choć z punktu widzenia klientów zmiany właścicielskie mogą wydawać się kwestią drugorzędną, w tym przypadku sprawa wygląda nieco inaczej. W końcu wycofanie się z planów połączenia z Hondą zdecydowanie nie poprawiło sytuacji Nissana. A to nie jest najlepsze, i to delikatnie mówiąc.

Przypomnijmy, Nissan przechodzi obecnie największy kryzys w swojej historii. W pierwszej połowie 2024 roku jego przychody spadły aż o 92% (z 79,1 mld jenów do 5,98 mld jenów). Dochód netto również drastycznie się pogorszył: z 296,2 do 19,2 mld jenów. Wysoko postawieni dyrektorzy marki nie mają złudzeń – stwierdzili, że firma ma od 12 do 14 miesięcy, aby przetrwać. Co teraz?

Póki co Nissan wciąż realizuje plan restrukturyzacji, zapowiedziany w listopadzie 2024 roku, gdy jego kłopoty wyszły na jaw. Zakłada on likwidację 9000 miejsc pracy i idące z nim w parze zredukowanie zdolności produkcyjnych o 20%. W międzyczasie, wedle niepotwierdzonych informacji, japoński producent wciąż szuka partnera.

Czy go znajdzie? Czasu ma coraz mniej.