Ogromny ból głowy producentów aut dostawczych przed rokiem 2025

W przyszłym roku wejdą w życie nowe, bardzo rygorystyczne normy dotyczące emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Obejmą one również pojazdy dostawcze. Co to oznacza dla producentów i klientów?
Surowe cele klimatyczne zmuszają producentów samochodów osobowych do redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery do 95 g/1 km. Jeśli tego nie spełnią, grożą im bardzo dotkliwe kary. Jakie? TUTAJ przeczytasz o tym więcej.
Wytwórcy pojazdów dostawczych również będą musieli przestawić się na nowe regulacje. W ich przypadku emisja gazów cieplarnianych musi spaść o 17% – z poziomu 185 do 154 g/1 km.
To zadanie jeszcze bardziej karkołomne niż w przypadku aut osobowych.
Normy dla dostawczaków: klienci nie lgną do elektryków
Jak obliczyli przedstawiciele koncernu Stellantis, udział elektrycznych aut dostawczych marek Citroen, Fiat, Peugeot i Opel w 2025 roku będzie musiał wzrosnąć do 20%. Z kolei w przypadku Renault – do 18%.
W ciągu pierwszych 9 miesięcy bieżącego roku, zgodnie z danymi DataForce, dostawcze elektryki nie sprzedawały się zbyt dobrze. Ich udział w europejskim rynku wyniósł bowiem zaledwie 6%.
„Nie mam pojęcia, jak sobie z tym poradzimy” – stwierdził Heinz-Juergen Low, menadżer pojazdów dostawczych Renault w rozmowie z Automotive News na temat nowych norm.
Pomimo że wszyscy wiodący producenci dostawczaków, oferują modele elektryczne, trend zdecydowanie im nie sprzyja. W pierwszym półroczu bieżącego roku ich sprzedaż spadła o 3,7% względem tego samego okresu roku ubiegłego.
Z kolei udział modeli wysokoprężnych wzrósł o 16%.
Przeszkodą nie tylko cena
Klienci nie są zbyt przychylni elektrycznym samochodom dostawczym. Powodem są przede wszystkim ich wysokie ceny oraz słabo rozwinięta infrastruktura ładowania. Poza tym takie modele nie przekonują również zasięgiem.
Przykład pierwszy z brzegu to choćby nowe Renault Master E-Tech. Auto dysponuje baterią trakcyjną o pojemności 40 lub 87 kWh. Z pierwszą z nich jest w stanie pokonać dystans 180 km, natomiast z drugą – 460 km (według cyklu WLTP).
Francuzi nie podają jeszcze ceny wersji z mniejszym akumulatorem, ale auto z większym (silnik o mocy 140 KM) stanowi wydatek 237 000 zł (netto). Tyle kosztuje w odmianie L2H2 (DMC: 3500 kg).
Dla porównania nowe, wysokoprężne Renault Master L2H2 (DMC: 3500 kg) z silnikiem o mocy 130 KM stanowi wydatek 136 500 zł (netto). Taki pojazd ma 80-litrowy zbiornik paliwa i średnio na 100 km zużywa 7,6-7,8 l paliwa. W efekcie jego zasięg to 1020-1050 km.
Normy dla dostawczaków: będzie wojna cenowa?
W obliczu nowych norm w 2025 roku producenci dostawczaków stoją przed dwoma zadaniami. Czyli koniecznością sprzedawania większej liczby samochodów elektrycznych i zmniejszeniu udziału modeli wysokoprężnych.
Nowy szef operacyjny Stellantisa – Jean-Philippe Imparato (były dyrektor generalny Alfy Romeo) – nie widzi na razie zbytnio rozwiązania tego problemu. Wiadomo jednak, że rynek elektrycznych dostawczaków musi ulec podwojeniu.
Zapewne jednym ze sposobów walki z nowymi przepisami będzie wprowadzenie ogromnych obniżek na elektryczne auta dostawcze i niemal całkowita rezygnacja z marż. Ale taki ruch również nie daje pewności, że klienci nagle rzucą się na elektryki.
Tym bardziej że za rogiem czyhają chińskie marki, które często oferują wyraźnie tańsze dostawczaki na prąd...