18 grudnia 2024

Nowy Opel Grandland: wersja druga, mocno poprawiona | PIERWSZA JAZDA

Nowy Opel Grandland 2025

Bycie nieco anonimowym to nie zawsze wada. Ale jeśli rywalizujesz w tak wymagającym segmencie, to nie możesz być anonimowy, bo klienci pójdą gdzie indziej. Właśnie dlatego nowy Opel Grandland tak mocno zrywa z poprzednikiem. Jest więc i większy, i bardziej wyrazisty, i lepiej wykonany, i wcale nieźle wyciszony. Podczas pierwszych jazd sprawdzam, czy też dużo lepszy od kluczowych rywali.

Sprawdź finansowanie w OTOMOTO Lease

Przyznam się bez bicia, że gdybym obudzony w nocy o północy miał sobie przypomnieć, co utkwiło mi w pamięci z poprzedniej generacji tego modelu, to miałbym z tym pewien problem. No poważnie, musiałbym przez chwilę się zastanowić. Nie żeby Opel Grandland 1. generacji był zły – nie, on był po prostu trochę nijaki.

Niczym specjalnie nie porywał, do zmysłów jakoś wybitnie nie przemawiał, nie był ani prymusem, ani nie był też w żadnej dziedzinie jakoś mocno z tyłu. Po prostu był. W pamięć wryło mi się natomiast to, że gdy Grandland X pojawił się na rynku w 2017 r. (dopisek „X” wycofano po liftingu), to co poniektórzy żartowali, że lepiej pasowałaby do niego nazwa... „Vaterland” (niem. „ojczyzna”).

No właśnie, ojczyzna. Poprzedni Grandland był jednym z pierwszych Opli, który korzystał z techniki (i fabryki!) Grupy PSA, a więc swoją ojczyznę trochę zdradził. Ludzie z Opla chyba trochę pamiętają, że o tym się wówczas mówiło, więc teraz podkreślają z całą mocą, że przy nowym Grandlandzie pracowali również inżynierowie z Niemiec. Pamiętajcie – to niemieckie auto z Niemiec, a nie żaden farbowany francuski lis. No i to prawda, bo produkcja – tak jak w przypadku poprzednika – odbywa się w Eisenach (nota bene, Grandland X początkowo wyjeżdżał z zakładów w Sochaux we Francji). Inna sprawa, miasto Eisenach to ważny punkt dla (wschodnio)niemieckiej motoryzacji – kiedyś produkowano tu m.in. BMW i Wartburgi, o czym zresztą pisaliśmy TUTAJ.

Nowy Opel Grandland: olśni grą świateł. I nie tylko

Nowy Opel Grandland korzysta z platformy STLA Medium, czyli z tej samej, na której posadowiono już m.in. nowe Peugeoty 3008 i 5008. Przy pierwszym kontakcie z nowym SUV-em Opla wrażenie robią dwie rzeczy: nowoczesny, dość rzeczowy design oraz królewskie wręcz rozmiary. Bo o ile poprzednik był typowym przedstawicielem segmentu C, o tyle nowy Grandland dość wyraźnie puka do klasy średniej. Długość wzrosła aż o 17,5 cm (teraz: 4,65 m), a szerokość – o 6,4 cm (teraz: 1,9 m). Rozstaw osi zwiększył się o ponad 10 cm, co przekłada się na nieco więcej przestrzeni w drugim rzędzie. Na wysokości kolan przybyło 2 cm – niby niewiele, ale zawsze.

Wygląd nie był wybitnie mocnym punktem poprzednika, ktoś w Stellantisie słusznie więc stwierdził, że coś z tym zrobić jednak trzeba. No i zrobiono – nowy Grandland z pewnością nie ginie w tłumie. Charakterystycznym elementem jest przede wszystkim czarny „grill” (czyli Opel Vizor), w którym logo marki jest teraz podświetlane. Uwaga, to ważne, bo taki zabieg zastosowano po raz pierwszy w historii Opla. Z tyłu czerwony blask bije nie tylko z lamp, lecz także z napisu „Opel” umieszczonego na środku klapy bagażnika. Opel nazywa swoją nową stylistykę oświetlenia „Edge Light” i chwali się, że lampy mają efektowne sekwencje powitalne i pożegnalne.

Przednie lampy Intelli-Lux HD wymagają jednak osobnego omówienia. Oba reflektory składają się z ponad 26 tys. (!) osobnych elementów świetlnych. Opel obiecuje, że dzięki temu tzw. tunelowanie strumienia światła (zjawisko pojawia się np. wówczas, gdy lampy „wycinają” jakiś obszar, by nie oślepiać innych) ma być znacznie mniej widoczne. A przejście między strefą oświetloną, a zaciemnioną – bardziej naturalne i płynne. Podstawowe lampy Grandlanda też oczywiście wykonano w technologii LED, ale daleko im do bajerów, jakie zapewnia Intelli-Lux.

Opel Grandland 2025: teraz dużo bardziej przestronny

Wnętrze nowego Grandlanda to głównie trzy aspekty. Po pierwsze, znakomite fotele z atestem AGR. Bez owijania w bawełnę – są tak dobre, że nawet niektórzy rywale mieniący się mianem „premium” mogą poczuć się zawstydzeni. Po drugie, wyciszenie. Auta testowe miały na pokładzie laminowane szyby z przodu – dzięki nim w kabinie jest bajecznie cicho, i to nawet przy prędkości dozwolonej dla dróg ekspresowych w Polsce. No i, wreszcie, po trzecie: jakość montażu. O ile materiały to solidna klasowa średnia, o tyle montaż faktycznie stoi na (bardzo) wysokim poziomie. Przynajmniej w autach udostępnionych do testów, w których nawet na sporych wybojach żaden element kokpitu nie pozwolił sobie choćby nawet na delikatne skrzypnięcie.

Jeśli zaś chodzi o tworzywa i tapicerki, to wykonano je w dużej mierze z materiałów pochodzących z recyklingu. Na szczycie stoi opcjonalna skóra Nappa, której już – siłą rzeczy – z recyklingu zrobić się nie dało. W teorii z tyłu przybyło jedynie 2 cm na wysokości kolan, jednak subiektywne poczucie przestronności jest dużo lepsze niż w poprzedniku. Dotyczy to zwłaszcza drugiego rzędu foteli. No i urósł też bagażnik: nowy Opel Grandland zabierze na pokład od 550 do 1641 l ładunków.

Multimedia? Podstawowy ekran ma 10 cali, za to auta udostępnione w czasie pierwszych jazd wyposażono w opcjonalny wyświetlacz 16-calowy. Ekran został zwrócony delikatnie w stronę kierowcy, ma też dość nietypowe proporcje – jest wyjątkowo szeroki, ale stosunkowo niski. Towarzyszą mu cyfrowy zestaw wskaźników (10 cali) oraz zaskakująco duży wyświetlacz head-up. Jest on tak wielki, że bez problemu mieszczą się na nim także czytelne wskazówki nawigacji. No i wymaga chwili przyzwyczajenia, bo początkowo wydaje się zasłaniać spory fragment jezdni.

Regulacja klimatyzacji przez ekran, ale... nie tylko

Inne dobre wiadomości są takie, że Opel zdecydował się zachować kilka fizycznych przycisków umieszczonych poniżej centralnego ekranu – służą m.in. do obsługi klimatyzacji, jest też pokrętło od głośności. Brawo, widać, że narzekania użytkowników (i dziennikarzy) nie zawsze idą na marne. No więc ten, kto chce zmienić temperaturę, może sobie wybrać. I albo klika palcem w ekran, albo używa guzików – to takie proste, a nie każdy producent o tym pamięta. Albo nie chce pamiętać. Ciekawostka: specjalny tryb (Pure) minimalizuje liczbę wyświetlanych informacji w kokpicie, a więc i ogranicza rozpraszanie podczas nocnej jazdy. Cóż, Saab i jego Nightpanel pozdrawiają serdecznie.

Nowy Opel Grandland ma też inne asy w rękawie. Producent chwali się na przykład, że całkowita pojemność schowków we wnętrzu wynosi 35 l. Na tę imponującą liczbę składają się m.in. centralna konsola Pixel Box, kieszenie w drzwiach oraz obszerny schowek umieszczony w dolnej części deski rozdzielczej. Ogólnie widać, że auto projektowano z myślą o wygodnym pokonywaniu długich dystansów.

A propos pokonywania dystansów – czas ruszać w drogę. Jazdy testowe zaczynamy tym razem nietypowo, bo… po zmierzchu. Opel jest tak dumny ze swoich nowych matrycowych świateł, że zapragnął swoją radością podzielić się i z nami. Tu pojawia się jednak pewien problem – otóż nie mogę w tym miejscu wydać jednoznacznej opinii na temat lamp Intelli-Lux, bo choć faktycznie „robią robotę”, to jednak akurat w moim egzemplarzu… coś poszło nie tak. Co drugi samochód jadący z przeciwka dawał znać, że go oślepiam. Opel jest jednak usprawiedliwiony, bo auta podstawione do testów były egzemplarzami przedprodukcyjnymi, a w „moim” Grandlandzie coś ewidentnie nie chciało działać tak, jak powinno.

Miękka hybryda powinna być hitem sprzedaży. Jak jeździ?

Na pierwszy ogień wziąłem 136-konną miękką hybrydę 48V bazującą na silniku 1.2 R3 PureTech. Spokojnie, weźcie głęboki oddech – to już wersja z łańcuchem zamiast słynnego mokrego paska rozrządu. Mamy tu też turbo ze zmienną geometrią, silnik może pracować w oszczędnym obiegu Millera. Układ współpracuje z nową 6-stopniową przekładnią dwusprzęgłową i znakomicie radzi sobie podczas spokojnej jazdy. Skrzynia została zintegrowana z 28-konnym silnikiem elektrycznym – dzięki temu reakcja na gaz jest bardzo dobra, a Grandland „idzie z dołu” niemal jak wersja wolnossąca. W górnym rejestrze obrotów dzieje się już niewiele, ale to w konstrukcji tego typu raczej nie zaskakuje.

Ogólnie układ zmienia biegi płynnie, dobrze reaguje na kick-down, ale nie lubi, gdy wymaga się od niego sportowych osiągów. Motor spalinowy zaczyna wtedy nieprzyjemnie wyć, zupełnie jakby prosił, żeby go jednak nie męczyć zbyt mocno. No i z ulgą się do tej prośby przychyliłem.

Nowy Opel Grandland: jakie spalanie?

Co ciekawe, podczas jazdy pojawia się też inny, nie do końca typowy dźwięk. Otóż np. podczas manewrowania wyraźnie słychać odgłos pracy jednostki elektrycznej – niby nic, ale trzeba się przyzwyczaić. Ogólnie Grandland z 48-woltową miękka hybrydą powinien umieć poruszać się na (bardzo) krótkich dystansach bez wykorzystania silnika spalinowego, jednak jazdy odbywały się akurat pod miastem, więc ze względu na brak korków nie mogłem tego sprawdzić. Spalanie? Spokojna jazda drogami podmiejskimi oznacza 6,5-7,5 l/100 km, ale na bardziej wiążące wyniki musimy zaczekać do pełnego testu redakcyjnego.

Podczas jazdy nowy Opel Grandland specjalnie nie zaskakuje – to typowy rodzinny SUV, który lubi jazdę głównie po prostej. Komfort resorowania mimo 19-calowych felg jest niezły, po części to zasługa amortyzatorów z technologią FSD (frequency-selective damping). Zakręty można na siłę pokonywać dość szybko, ale nie daje to wybitnej satysfakcji. Jeśli więc szukasz SUV-a o ostrzejszym zacięciu, to… musisz szukać gdzie indziej. 

Nowy Opel Grandland – jakie ceny?

No dobrze, to dla kogo jest ten samochód? Obiektywnie nowy Grandland okazuje się dużo lepszy od poprzednika. I może teraz śmiało rywalizować w kluczowym segmencie C (tak, ludzie z Opla upierają się, że to nadal kompakt), może też śmiało rozpychać się wśród najlepszych. Ale czy to już absolutny top? Chyba jeszcze nie, ale już jest coraz bliżej.

Nowego Opla Grandlanda można już zamawiać. Ceny zaczynają się od 144 900 zł za wersję 1.2 PureTech ze skrzynią eDSC i napędem na przód w odmianie Edition. Z kolei hybryda PHEV (1.6T) o łącznej mocy 195 KM kosztuje 187 400 zł za wariant Edition oraz 202 400 zł za wersję GS. Model elektryczny z akumulatorem o pojemności 73 kWh został wyceniony na 198 900 zł w wersji Edition i 213 900 zł w wersji GS, natomiast odmiana z baterią o pojemności 82,2 kWh kosztuje 218 900 zł (GS).

Nowy Opel Grandland: dane techniczne

Nowy Opel Grandland 2025
Nowy Opel Grandland
Opel Grandland
Opel Grandland
Opel Grandland
Nowy Opel Grandland
Opel Grandland
Silnik 1.2 PureTech 136 KM mHEV 48V
Opel Grandland 2025
Nowy Opel Grandland
Opel Grandland