24 lutego 2024

Ochłodzenie w elektromobilności? Kolejne firmy weryfikują swoje plany

Coraz więcej producentów szykuje się na ochłodzenie w eletromobilności. Głośno na ten temat mówią już przedstawiciele Mercedesa, Land Rovera oraz Genesisa, należącego do Hyundaia. Wszystkie te firmy właśnie zweryfikowały swoje plany na najbliższą przyszłość.

Choć z europejskich rynków dochodzą dobre dane dotyczące sprzedaży aut na prąd, wszyscy już szykują się na spowolnienie. Wynika to z bardzo wielu czynników.

To nie tylko względy polityczne i wybory do europarlamentu, mające się odbyć już w czerwcu. Jeśli większości nie zdobędą „zieloni”, wiadomo, że plan zakazu sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku szybko zostanie zweryfikowany.

To również coraz większa świadomość społeczeństwa dotycząca aut na prąd i ich możliwości. Owszem, wiadomo, że są one ciche i zrywne. Jednocześnie kosztują krocie, zapewniają stosunkowo nieduży zasięg, a ich użytkowanie nie jest już takie tanie jak jeszcze kilka lat temu.

Poza tym obecna technologia akumulatorów wciąż nie jest doskonała, natomiast elektryki nie są popularne na rynku wtórnym. Dlaczego? Okazują się droższe niż auta spalinowe, a klienci mają obawy co do ich trwałości (TUTAJ przeczytasz o rekordowym dystansie, pokonanym przez aut na prąd bez ładowania).

Ochłodzenie w elektromobilności: Land Rover stawia na hybrydy

Wszystkie powyższe względy, po efekcie nowości przyciągającym klientów do salonów, obecnie każą zweryfikować producentom swoje plany. Land Rover, który nadal nie oferuje samochodu czysto elektrycznego, zapowiedział, że do 2026 roku nie pokaże sześciu aut na prąd, jak niedawno obiecywał, a „tylko” cztery.

Dwa z nich będą zupełnie nowymi konstrukcjami, opartymi na nowo opracowanej architekturze dla modeli elektrycznych, zwanej EMA. Natomiast kolejne dwa będą stanowić warianty Range Rovera oraz Range Rovera Sporta na prąd.

Brytyjczycy zapowiedzieli, że zamiast rozwijania elektryków, chcą skupić się na udoskonalaniu hybryd plug-in. Ten kierunek świetnie się im sprawdza, o czym świadczą wyniki. W 2023 roku koncern JLR sprzedał 45 224 szt. takich aut, z czego tylko niewielką część stanowiły zelektryfikowane Jaguary E-Pace i F-Pace.

Obecne PHEV-y Brytyjczyków na samym prądzie potrafią pokonać konkretny już dystans. W przypadku Range Rovera Sporta w takiej wersji akumulator trakcyjny dysponuje pojemnością 31,8 kWh. W efekcie bezemisyjnie przejeżdża 113 km (według cyklu WLTP).

Mercedes inwestuje w silniki spalinowe

Mercedes, który właśnie podał swoje wyniki za zeszły rok, również weryfikuje plany. O ile jeszcze niedawno, zakładały one, że do 2030 roku ta niemiecka firma przejdzie na auta elektryczne tam, gdzie to możliwe, obecnie już mówi się o tym w zupełnie innym kontekście.

Otóż do 2030 roku Niemcy chcą sprzedawać 50% samochodów zelektryfikowanych, czyli nie tylko „czystych elektryków”, ale również hybryd. Dzieje się tak, ponieważ Mercedes, zresztą tak samo, jak i inne marki, pieniądze zarabia przede wszystkim na samochodach spalinowych.

W związku z tym Niemcy obiecują zwiększenie inwestycji w silniki benzynowe i wysokoprężne. Mają one pozostać trzonem sprzedaży aż do 2035 roku, kiedy (przynajmniej obecnie) jest planowane przejście wyłącznie na napęd elektryczny.

Co więcej, przyszła platforma Mercedesa, określana jako MMA i początkowo opracowywana z myślą o autach wyłącznie na prąd, ma stanowić również podstawę dla pojazdów spalinowych. Będzie ona początkowo wykorzystana w czterech autach: nowych CLA, CLA Shooting Brake, GLB, a także w „małej” klasie G.

Ich zasięg ma wynieść do 750 km, a akumulator trakcyjny – przyjąć prąd z mocą do 300 kW. Oznacza to, że platforma MMA będzie wykorzystywać architekturę 800-woltową.

W podobnym co Mercedes kierunku, wcześniej poszły także BMW i koncern Stellantis. Ich architektury dla modeli na prąd, czyli, odpowiednio, Neue Klasse oraz STLA – docelowo dostępne będą cztery warianty – także przyjmą spalinowe układy napędowe.

Ochłodzenie w elektromobilności: Genesis jak Land Rover

Koreański Genesis jeszcze kilka lat temu informował, że od 2025 roku jego auta będą już wyłącznie elektryczne. Jednak i tutaj nastąpiła weryfikacja planów, o czym donosi gazeta Korean Economic Daily.

Teraz przedstawiciele firmy mówią o elektryfikacji, ale... napędów spalinowych. Sytuacja ta ma miejsce w związku ze spadkiem zainteresowania klientów Genesisa samochodami czysto elektrycznymi.

Co dalej? Tak naprawdę kluczowe wydają się wybory do Parlamentu Europejskiego. Być może niedługo potem nastąpi weryfikacja planów, które obecnie zakładają dążenie do ograniczenie emisji dwutlenku węgla do atmosfery, ale wyłącznie za pomocą jednej technologii.

W dobie obecnego rozwoju elektromobilności najbardziej sensowny wydaje się więc kierunek promowany przez Akio Toyodę – dyrektora generalnego Toyoty. Od lat lansuje on bowiem podejście polegające na dywersyfikacji układów napędowych.

Czyli oferowaniu obok siebie hybryd, modeli elektrycznych, a także napędów na ogniwa paliwowe. Niewykluczone, że do szerszego obiegu trafią też silnik spalające ciekły wodór. Technologia już jest, ale dalszych prac wymagają tanie (i ekologiczne) pozyskiwanie wodoru, a także jego przechowywanie i tankowanie (TUTAJ przeczytasz o silniku spalającym wodór).