27 lipca 2023

Porsche 911 ma się opierać elektromobilności tak długo, jak to możliwe

Niemcy chcą utrzymać spalinowe Porsche 911 przy życiu tak długo, jak to możliwe. Ba, ma ono być nadal zasilane przez benzynę nawet, gdy reszta gamy tego producenta będzie już wyłącznie elektryczna.

Model 911 jest dla Porsche oczkiem w głowie. Samochodem, który definiuje tę markę i jej najważniejszym modelem. Choć pierwszeństwo pod względem sprzedaży należy do SUV-ów, 911 ma w jej gamie wyjątkowe miejsce.

I takie miejsce zachowa również w trakcie elektrycznej rewolucji. Z tego względu Niemcy właśnie tak bardzo inwestują w e-paliwa (TUTAJ przeczytasz o nich więcej). Mają one pomóc utrzymać Porsche 911 przy życiu.

Porsche 911: ostatni spalinowy model marki

Karl Dums, odpowiedzialny w Porsche za rozwój paliw syntetycznych, przyznał, że strategia reprezentowanej przez niego marki polega „przede wszystkim na przejściu na elektryczną mobilność”. Przyznał też, że Porsche 911 z silnikiem spalinowym będzie tak długo wytwarzane, „jak to tylko możliwe”.

Aktualna generacja, czyli 992, jest obecna na rynku od 2019 roku. W tym roku Niemcy planują jej modernizację. Nie wiadomo jednak, czy auto od razu otrzyma hybrydowy układ napędowy, czy pojawi się on jednak w drugiej połowie dekady.

Jak donosi Reuters, Niemcy chcą, aby do 2030 roku 80% ich sprzedaży stanowiły modele elektryczne. W całym 2022 roku 911 miało 13-procentowy udział w sprzedaży aut tego wytwórcy. Cel ten brzmi więc wiarygodnie.

Kolejnym elektrycznym Porsche po Taycanie będzie następca Macana, który zadebiutuje już w przyszłym roku (TUTAJ przeczytasz o nim więcej). Później pojawią się nowe wcielenie 718 Caymana/Boxstera oraz zupełnie nowy, również elektryczny Cayenne.

Co istotne, producent z Zuffenhausen planuje jak najdłużej utrzymać przy życiu spalinowe wersje swoich SUV-ów. Powód jest prosty – zarówno Macan, jak i Cayenne dla tej niemieckiej marki są końmi pociągowymi.

Porsche 911 mają uratować e-paliwa

Inwestowanie przez Porsche w e-paliwa jest strategią oddzieloną od planów związanych z pojazdami elektrycznymi. Producent liczy na to, że po 2035 r. Unia Europejska zezwoli na sprzedaż pojazdów spalinowych zasilanych e-paliwami.

Z kolei eksperci uważają, że paliwa syntetyczne, które mają napędzać auta ciężarowe i być wykorzystywane w lotnictwie, będą bardziej odpowiednie dla supersamochodów i hipersamochodów. Czyli aut znajdujących się o poziom wyżej niż 911. Powód? Bardzo wysoka cena paliwa syntetycznego (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).

Porsche ma nadzieję, że wkrótce koszt nabycia 1 litra e-paliwa uda się „ściąć” do wielokrotnie niższego niż obecnie poziomu (nawet ponad 200 zł z 1 litr). Wspierany przez tę niemiecką markę start-up HIF Global otrzymał bowiem pozwolenie na budowę kolejnego zakładu produkcyjnego. Rozpocznie się ona w 2024 roku w Teksasie. Będzie to największa na świecie fabryka paliw syntetycznych.

E-paliwa: dla nielicznych

Mniejsze firmy, oferujące samochody sportowe i supersportowe, jak Porsche i Ferrari, z pewnością będą sięgać po e-paliwa. W ten sposób obronią silnik spalinowy.

Z kolei wytwórcy szerokiego nurtu sięgną po samochody elektryczne. Do tej pory zainwestowały one ponad 1,2 biliona dolarów w rozwój elektromobilności. Z kolei na e-paliwa wydano „zaledwie” 1 mld dolarów.

Obecnie trwa wyścig z czasem o to, kto nie tyle rozwinie, co wprowadzi do produkcji akumulatory nowej ery. Tutaj duże nadzieje wiążę się z bateriami półprzewodnikowymi. Toyota zapowiedziała już, że dysponuje odpowiednią technologią, a nawet dokonała pewnego przełomu.

O co chodzi? O uproszczenie produkcji materiału niezbędnego do wytworzenia zaawansowanych akumulatorów półprzewodnikowych. Tyle że do pierwszych aut tej japońskiej marki trafią one dopiero za 4 lata.

Ale Chińczycy z Nio – w swoim modelu ES6 – jeszcze w lipcu mieli wprowadzić baterię półprzewodnikową. Czyli taką, która zapewnia wyższą gęstość energetyczną, mniejszą masę całego samochodu oraz wyjątkowo szybkie ładowanie (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).