Przyciski otwierania szyb: Volvo w swoim EX30 poszło drogą Volkswagena. Dlaczego rozwiązanie obu tych firm jest chybione?
Czasem lepiej nie poprawiać tego, co dobre i sprawdzone. Nawet, jeśli stoi za tym chęć obniżenia kosztów. Oto, jak Volkswagen, a teraz także Volvo w swoim najnowszym EX30, zepsuli… przyciski otwierania szyb.
Coraz więcej producentów obiecuje uproszczenie konstrukcji samochodów. W ten sposób chcą odpowiedzieć na wysokie koszty produkcji. Dotyczy to w szczególności aut na prąd, których cenę determinuje przede wszystkim akumulator trakcyjny.
Na razie, przy obecnym rozwoju baterii, nie sposób tego przeskoczyć. Ale ma się to zmienić – firmy samochodowe obiecują coraz tańsze i coraz bardziej wydajne baterie. Powszechnie mówi się, że wprowadzenie technologii półprzewodnikowej pozwoli na ogromne ścięcie kosztów.
Póki co, oszczędza się gdzie indziej. Weźmie na przykład zupełnie nowe, elektryczne Volvo EX30. Auto ma absolutnie minimalistyczny kokpit, w którym zastosowano nie dwa, a wyłącznie jeden, centralny wyświetlacz. Oczywiście, przycisków też jest jak na lekarstwo.
Ale to nie wszystko. Po głębszym przyjrzeniu się kabinie nowego Volvo, która jest rzekomo „inspirowana niezakłóconą elegancją skandynawskiego domu”, widać w niej jedynie dwa przełączniki do obsługi czterech szyb. To rozwiązanie, znane już z elektrycznych modeli Volkswagena.
Przyciski otwierania szyb: Volvo wzorem Volkswagena
Przyciski umieszczono na przedłużeniu centralnego podłokietnika, a nie na drzwiach, jak w modelach z rodziny ID. Do przełączania pomiędzy przednimi a tylnymi szybami służy tutaj osobne, dotykowe pole z napisem REAR.
No właśnie, dotykowe. A to oznacza… kłopoty. Nie dość, że łatwo o nie zahaczyć, np. korzystając ze schowka w przednim podłokietniku, to jeszcze chęć użycia go wymaga skupienia na nim uwagi. Czyli oderwania wzroku od jezdni.
Dlaczego? Ponieważ o tym, że zmieniliśmy ustawienia przycisków otwierania okien informuje dopiero rozświetlający się napis REAR. Inaczej może się okazać, że chcąc uchylić np. przednią szybę kierowcy, otwiera się… tylną.
Przyciski otwierania szyb: przesadna oszczędność
Volkswagen stosuje takie rozwiązanie od momentu debiutu modelu ID.3 w 2019 roku. Od tamtej pory „rozlało się” ono na każdy elektryczny samochód tego producenta. Oznacza to, że znajdziemy je zarówno w ID.4, ID.Buzzie czy w najnowszym ID.7 (TUTAJ przeczytasz o nim więcej).
Podobna taktyka jest już wykorzystywana np. w przypadku elektrycznie sterowanych lusterek zewnętrznych. Tutaj mamy zazwyczaj joystick do ich regulacji z możliwością przełączania pomiędzy lusterkami lub dwa przyciski, służące do wyboru strony.
W tym przypadku to rozwiązanie sprawdza się bez problemu, ponieważ z funkcji tej nie korzysta się zbyt często. Poza tym zastosowane przełączniki informują o swoim działaniu przez fizyczne sprzężenie zwrotne, a nie… wyłącznie rozświetlającą się lampkę.
Choć rozwiązanie otwierania szyb z dwoma przyciskami oznacza dla producentów oszczędność, zastosowanie dotykowego przełącznika do zmiany ich ustawień to po prostu nieporozumienie. Szczególnie w przypadku Volkswagena, w którego autach bardzo łatwo o niego zahaczyć.
Aby się o tym przekonać, wystarczy obejrzeć film, nagrany przez użytkownika ID.4
Co dalej?
Volvo zapewne pójdzie śladem Volkswagena i w swoich kolejnych modelach postawi na podobne rozwiązanie w temacie przycisków otwierania szyb. Oby jednak producenci nie wykonali jeszcze jednego kroku i sterowania oknami bocznymi nie powierzyli systemowi informacyjno-rozrywkowemu.
Zawsze jednak można iść drogą wyznaczoną przez koncepcyjnego Citroena Oli i… zamiast otwieranych szyb, zastosować jedynie unoszone.
Konkluzja jest jednak taka, że lepiej nie ulepszać na siłę dobrych i sprawdzonych rozwiązań!