Renault Espace nie jest już minivanem. I dobrze. Tylko dlaczego ma tak mały silnik?
Renault Espace stworzyło segment minivanów. Przez cztery generacje udowadniało, jak powinno wyglądać rodzinne auto. Ale nadszedł czas na zmiany. Co się stało, że najnowszy Espace z minivana przeistoczył się w SUV-a i dlaczego pod maską ma trzycylindrowy silnik o poj. 1,2 l?
Warto zacząć od tego, że szóstej generacji Renault Espace o mały włos w ogóle by nie było. Przecież era na minivanów minęła. Tak przynajmniej wydawało się jeszcze dwa lata temu. Lecz może minęła moda na takie minivany, które znamy? Coraz więcej marek wraca przecież do tego segmentu, a Lexus LM, Maxus Mifa 9 i Volvo EM90 są tego dowodem. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Twórca segmentu
Renault Espace to bez wątpienia jeden z najbardziej rozpoznawalnych modeli tej marki. Gdy pojawił się w 1983 roku, nikt w Europie nie słyszał o minivanach – funkcjonalnych i pakownych, ale zgrabnych, rodzinnych samochodach. Pomysł zaczerpnięty ze Stanów Zjednoczonych przyjął się nie tylko we Francji.
I tak przez pięć, a w zasadzie cztery generacje. Wygodne, jednobryłowe auto trafiało w gusta rodzin i potrzeby kierowców. Na horyzoncie pojawiły się SUV-y. Piąte wcielenie Renault Espace, które weszło na rynek w 2014 roku, było próbą pogodzenia starego z nowym. Auto z minivana przerodziło się w crossovera o cechach vana. To jednak nie wystarczyło. Sprzedaż szła na tyle słabo, że pojawiła się informacja, że szóstej generacji w ogóle nie będzie. Na szczęście jednak jest i na szczęście Espace nie jest już minivanem.
To pełnowymiarowy SUV. Zresztą nie jest tajemnicą, że to Austral uratował Espace. W skrócie można nawet powiedzieć, że Espace to Austral w wersji XXL.
Zarówno z przodu, jak i z tyłu, oba modele są niemal identyczne. Ta sama sygnatura świateł, podobny grill, te same linie. Zmiany można zauważyć dopiero z profilu. To tutaj widać dodatkowe centymetry za słupkiem C, nieco wydłużony rozstaw osi i wyraźne przetłoczenie nad tylnym nadkolem.
15 cm krótszy, ale... 21 cm dłuższy
Nowy Espace, podobnie zresztą jak bliźniaczy Austral, został skonstruowany na modułowej platformie CMF-CD, opracowanej wspólnie z Nissanem. Jak na spadkobiercę minivana jest jednak znacznie mniejszy od swojego poprzednika. Mierzy 4,72 m długości i 1,84 m szerokości. Zatem Espace piątej generacji był aż o 15 cm dłuższy. Lecz w porównaniu ze wspomnianym Australem Espace ma już dłuższe – i to o 21 cm – nadwozie, a rozstaw osi to dodatkowe 7,1 cm. Do tego trzeci rząd siedzeń w standardzie. A bagażnik to okazałe 777 litrów pojemności.
Dzięki dłuższemu nadwoziu, modyfikacjom płyty podłogowej i aranżacji wnętrza udało się wygospodarować znacznie więcej miejsca, niż u poprzednika.
Tyle teorii. W praktyce, z punktu widzenia kierowcy, w porównaniu z Australem zmieniło się niewiele. Kilkanaście centymetrów dłuższe nadwozie nie sprawiło, że jazda stała się trudniejsza. Widoczność jest dobra, a manewrowanie w mieście nie przysparza problemów nawet niższym kierowcom. I pewnie to był klucz do skrócenia Espace i zmiany go w SUV-a.
Skrętne cztery koła
Jeżdżąc poprzednimi generacjami Espace czuć było, że mamy do czynienia z długim autem. Nowy Espace wydaje się znacznie bardziej poręczny i zwrotny, szczególnie w mieście. Owszem, sporo w tym zasługi skrętnej tylnej osi 4Control Advanced, która w zależności od prędkości skręca koła w tę samą lub przeciwną stronę.
Nowa platforma i nowy charakter auta powodują, że zniknął także – moim zdaniem podstawowy – problem tego samochodu, czyli niewygodna pozycja na fotelach. Brak było w aucie obniżenia podłogi w miejscach na stopy. W efekcie siedziało się z kolanami przy brodzie. Na długich trasach bywało to męczące. To zresztą problem wielu niskich minivanów. W szóstej generacji Renault Espace siedzi się wygodnie. Miejsce na nogi jest pod dostatkiem, na boki i nad głową również. Jedynie w trzecim rzędzie jest ciasno, ale to fotele przeznaczone dla dzieci.
Żałować można tylko jednego – osobnych foteli w drugim i trzecim rzędzie. Dzięki nim można było dowolnie konfigurować przestrzeń w samochodzie, przesuwając je pojedynczo. To wygodne rozwiązanie sprawdza się jednak w zdecydowanie wyższych autach, jak Volkswagen Multivan.
Zamiast foteli drugiego rzędu w nowym Espace jest kanapa, której dwie niezależne części (w układzie 1/3) można dowolnie przesuwać w zakresie 22 cm. To ukłon w stronę tych, którzy muszą się wcisnąć na sam tył. Z kolei fotele trzeciego rzędu są chowane w podłodze.
Nie brakuje różnego rodzaju schowków i uchwytów. W sumie mają pojemność 39 litrów, z czego 20 l z przodu. Są też gniazda USB, tak potrzebne podczas rodzinnych wyjazdów. Komfort jazdy zwiększa sporych rozmiarów panoramiczny dach dostępny w opcji. Szkoda jedynie, że nie ma rolety ani innej zasłony. Filtr UV w słoneczne dni może okazać się niewystarczający.
Trzy cylindry. Czy ktoś oszalał?
A co z napędem? 200 KM wydaje się wystarczające, choć Espace to sporych rozmiarów auto, ale niezbyt ciężkie (1500-1600 kg). Podczas jazdy na brak mocy nie można narzekać. Samochód zwinne zbiera się spod świateł, dynamicznie przyspiesza i aż dziw, że to wszystko za sprawą silnika trzycylindrowego o pojemności 1,2 l.
Tak to nie pomyłka, bo napęd hybrydowy E-Tech full hybrid w Renault Espace składa się z trzycylindrowego, turbodoładowanego silnika benzynowego o pojemności 1,2 l o mocy 130 KM i momencie obrotowym 205 Nm oraz dwóch silników elektrycznych: głównego o mocy 70 KM i momencie obrotowym 205 Nm, zasilanego z akumulatora litowo-jonowego o pojemności brutto 2 kWh. To właśnie ten silnik zapewnia napęd podczas jazdy w trybie elektrycznym oraz dodatkowego silnika elektrycznego tzw. rozrusznika wysokonapięciowego (HSG High-voltage Starter Generator) o mocy 25 KM i momencie obrotowym 50 Nm, który zapewnia rozruch silnika spalinowego i zmianę biegów.
Auto zawsze rusza wykorzystując silnik elektryczny, a podczas jazdy w mieście, jak podaje producent, aż 80 proc. czasu pracuje w trybie elektrycznym. Pozwala to oszczędzać paliwo.
I wszystko wydaje się idealne, dopóki Espacem nie ruszymy zapakowani po sufit z kompletem rodziny na pokładzie. Co prawda funkcja inteligentnego trybu hybrydowego dba, by nadal auto maksymalnie wykorzystywało napęd elektryczny, ale cudów nie ma. Drażni także fakt, że dość często, także na postoju, silnik spalinowy wkręca się na obroty, by doładować baterię.
15 biegów
Napęd E-TECH full hybrid to tzw. hybryda szeregowo-równoległa. W Nowym Espace zastosowano także automatyczną wielotrybową skrzynię biegów ze sprzęgłem kłowym, która kombinację przełożeń – dwóch dla głównego silnika elektrycznego i czterech dla silnika spalinowego. W sumie możliwych jest 15 kombinacji z wykorzystaniem różnych silników, które pozwalają maksymalnie zmniejszyć emisję.
Podsumowanie
Renault Espace to wygodny, duży i rodzinny SUV, który z minivanem nie ma nic wspólnego. Ale to dobrze, bo wygoda podróżowania jest znacznie większa, a przestrzeni nie brakuje.
Znacznie ważniejsze chyba jest to, że wnętrze Espace, podobnie jak mniejszego Australa, jest przemyślane, intuicyjne i atrakcyjne. Ekrany wystarczająco duże, a system Android Auto łatwy w obsłudze. W wersji Esprit Alpine samochód ma przyjemne w dotyku tapicerki i matowy lakier, który wygląda imponująco.
Irytować w nim mogą drobiazgi, do których można lub trzeba się przyzwyczaić, jak choćby elektronika działająca z drobnym opóźnieniem, trzy dźwignie (biegów, kierunkowskazów i obsługa radia) umieszczone po jednej stronie kierownicy i wkręcający się na wysokie obroty silnik.
Cena?
W podstawowej wersji wyposażenia Renault Espace kosztuje 192 tys. zł. Jak na tak duże auto, cena wydaje się atrakcyjna. Wersja Esprit Alpine wyceniona jest na 206 tys. zł, najdroższa Iconic na 216 tys. zł.