Rolls-Royce na zamówienie? To nie problem. Zapłacisz majątek, poczekasz lata, ale się opłaci

Rolls-Royce Coachbuild, czyli La Rose Noire Droptail. Co to w ogóle znaczy? To zbudowany na indywidualne życzenie klienta roadster, który nie ma sobie równych i podobnych. Jest jeden jedyny. Kosztuje 122 mln zł.
Rolls-Royce znany jest z tego, że spełnia każdą zachciankę klienta. Większość z nich to jednak dość proste do spełnienia życzenia – ot, nietypowy kolor lakieru, wyszukany materiał wykończeniowy czy aplikacja zdjęcia na wybranych elementach. A co jeśli chcemy zmienić znacznie więcej? Wtedy do roboty bierze się Rolls-Royce Coachbuild i buduje auto od podstaw. To coś więcej niż zespół Bespoke, który potrafi wszystko ładnie skomponować i połączyć. Tu trzeba konstruktorów, inżynierów i wielu miesięcy pracy. Tak powstał Rolls-Royce La Rose Noire Droptail
Najnowsze ich dzieło to pierwszy z czterech egzemplarzy wyjątkowego kabrioletu o nazwie La Rose Noire pokazano podczas Monterey Car Week. Samochód nie jest przeróbką znanego modelu, tylko kompletnie nowym projektem. Jeśli ktoś myśli, że Rolls-Royce Coachbuild poszedł na skróty i wziął platformę z Culinana, Ghosta i Phantoma a do tego kilka detali wykończenia z półki, to jest w błędzie. Przecież wtedy byłby to kolejny „taki sam” Rolls.
Od podstaw
Szkice nadwozia zaczęły się na kartce papieru, dopiero później zajęto się wykończeniem wnętrza i kolorystyką. I choć oficjalnej ceny na to dzieło nie ma, wiadomo, że to najdroższe auto na świecie. Spokojnie, mimo szacunkowej wartości 122 mln zł. kolejka chętnych jest spora, a przyszły właściciel już wybrany. To przecież on zamówił kilka lat temu ten samochód.
Rolls-Royce La Rose Noire z przodu przypomina oczywiście inne modele marki. Wszystko przez charakterystyczną osłonę chłodnicy, czyli tzw. Pantheon, reflektory i kształt błotników. Jednak cała sylwetka jest jak na Rollsa niespotykana. Znacznie bardziej opływowa, wydłużona a wszystkie kształty mocno zmiękczone. Tył to już kompletnie coś ekstrawaganckiego. Podniesione tylne błotniki i zaokrąglony kształt tylnego pasa domykają idealną kompozycję. Nowe są tylne światła, coś na kształt tylnego zderzaka i nietypowe końcówki układu wydechowego.
W odróżnieniu także od innych modeli budowanych indywidualnie, czyli Rolls-Royca Sweptail i Boat Tail, Droptail stoi na stworzonym dla niego podwoziu samonośnym wykonanym z aluminium, stali i włókna węglowego. Pod maską napęd nie z najnowszego elektryka Spectre, a tradycyjny silnik V12 z podwójnym turbodoładowaniem o pojemności 6,75 l. o mocy 593 KM i 840 Nm momentu obrotowego.
150 prób i skrzynka
Po co powstał Rolls-Royce La Rose Noire? By zachwycić świat? Też, ale jest w tej historii znacznie bardziej przyziemny powód. Bo zamówił to auto pewien ekscentryczny miłośnik kwiatów. I to właśnie francuska róża Black Baccara stała się inspiracją do budowy wyjątkowego i jedynego Rolls-Royca.
I teraz można zadać sobie pytanie, co w tym samochodzie tyle kosztuje. Oprócz marki, projektu i setek godzin spędzonych na budowie to wykończenie i troska o detale. Przykład? Aby osiągnąć zamierzony efekt kolorystyczny i lakier w kolorze czerwonym, ale taki, który przypomina czerń w cieniu, przeprowadzono aż 150 prób. Teraz będzie prościej, bo efekt to połączenie dwóch czerwienie o nazwach True Love i Mystery.
Mało? No to czas na drewno. Właśnie ten Rolls-Royce ma najbardziej skomplikowaną parkieterię, czyli aż 1603 drewnianych, wykończonych ręcznie elementów drewnianych, układanych również ręcznie niemal przez dwa lata.
A całość domyka zamówiona wraz z autem skrzynka na szampana w stylistyce samochodu, by zapewnić odpowiednią oprawę dla kolekcji ekskluzywnych etykiet klienta. Wiecie już, czym zajmuje się włąściciel Rolls-Royca La Rose Noire?








