Rynkowi rekordziści: samochody osobowe z największymi i najmniejszymi akumulatorami

Jaki dostępny obecnie samochód na polskim rynku ma największy akumulator? Na jaki zasięg przekłada się taka pojemność i czy największy oznacza najlepszy? Sprawdziliśmy to, a przy okazji zajrzeliśmy też na drugi, rynkowy biegun.
Czy samochód elektryczny powinien mieć jak największy akumulator? W pierwszej chwili mogłoby się wydawać, że odpowiedź jest oczywista i brzmi „tak”. Wiadomo – większa bateria oznacza zazwyczaj większy zasięg, a to właśnie konieczność częstego ładowania jest barierą, która zniechęca wielu potencjalnych właścicieli do przesiadki na BEV.
Ale sprawa nie jest wcale tak oczywista. Akumulator powinien być dopasowany do auta, jego parametrów, wielkości i trybu użytkowania. O ile można się zgodzić, że duża i mocna limuzyna albo SUV powinna mieć dużą baterię, o tyle przeskalowanie akumulatora w aucie miejskim może sprawić, że cały samochód straci sens. Stanie się wtedy zbyt drogi i niekonkurencyjny, a większość z jego użytkowników i tak będzie ładować baterie codziennie i pokonywać niewielkie dystanse, więc nie skorzysta z możliwości, jakie daje ogromny akumulator – informuje portal elektromobilni.pl.
Jakie samochody mają największe baterie? Oto krótki przegląd modeli osobowych dostępnych obecnie w Polsce. Przyglądamy się również samochodom o najmniejszych bateriach trakcyjnych, znajdujących się w ofercie krajowych dealerów.
Mercedes EQS SUV – 118 kWh netto
Duży samochód z dużym akumulatorem – trudno tu o bardziej jaskrawy przykład niż Mercedes EQS SUV. Flagowy, elektryczny model marki ze Stuttgartu to prawdziwy gigant. Długość tego auta wynosi 512,5 cm, a rozstaw osi to aż 321 cm. W środku wrażenie robi opcjonalny Hyperscreen. Zakrzywiona tafla szkła o szerokości 141 centymetrów kryje aż trzy ekrany. Z punktu widzenia kierowcy wygląda to tak, jakby obsługiwał jeden, gigantyczny wyświetlacz.
System multimedialny ma dużą moc obliczeniową i wielkie możliwości. Auto czaruje komfortem (zapewnianym m.in. przez zawieszenie pneumatyczne) i wnętrzem pełnym skórzanych wykończeń oraz detali z prawdziwego drewna. Moc: od 360 przez 449 aż po 544 KM. Najwolniejszy EQS SUV osiąga 100 km/h w 6,8 s, najszybszy – w 4,7 s. Zasięg (według WLTP): od 655 do 657 km. Pojemność akumulatora jest taka sama w każdej konfiguracji. Ceny EQS SUV-a zaczynają się od 570 600 zł, ale najszybsza wersja z dodatkami bez problemu przekracza 800 000 zł.
Volvo EX90 – 107 kWh netto
Oto kolejny SUV w zestawieniu – tym razem ze Szwecji. Klienci mogą zamawiać ten model już od kilku miesięcy. Mówimy tu o elektrycznym okręcie flagowym Volvo. Można uznać go za następcę modelu XC90, choć przez pewien czas obydwa te samochody będą funkcjonować na rynku równolegle. EX90 jest jeszcze większe – mierzy ponad 5 m (przekraczając tę granicę o 4 cm).
Rozstaw osi to niemal 3 m. EX90 może występować w wersji siedmioosobowej. Mimo dużych rozmiarów, ten SUV wyróżnia się świetnym współczynnikiem oporu powietrza (Cx=0,29). Producent podkreśla wyjątkowy – nawet jak na tę markę – poziom bezpieczeństwa, zapewniany m.in. przez liczne kamery i lidar. W środku nie zastosowano niemal wcale skóry. Zamiast niej można zamówić m.in. fotele pokryte wełną.
EX90 jest dostępne z silnikami o mocy 408 lub 517 KM. Zasięg? 590-600 km, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h wynosi 5,9 lub 4,9 s. Ceny startują od 399 900 zł, ale za tyle otrzymuje się słabszą odmianę z mniejszym akumulatorem. 408-konna wersja kosztuje nie mniej niż 439 900 zł.
Rolls-Royce Spectre – 102 kWh netto
Pozostajemy w świecie samochodowego luksusu – a nawet wdrapujemy się na sam szczyt. Spectre to pierwszy elektryczny model Rolls-Royce'a. Mamy tu do czynienia z wielkim, dwudrzwiowym coupe. Mierzy ponad 5,4 m. Mimo braku tradycyjnego dla marki silnika V12, z całą pewnością mówimy o prawdziwym Rolls-Royce, pełnym przepychu, pachnącym skórą i wykończonym drewnem. Zresztą sylwetka i akcenty stylistyczne (łącznie ze słynną figurką „Spirit of Esctasy”, którą można schować po wciśnięciu przycisku, by nie kusić złodziei) nie pozostawiają tutaj żadnych wątpliwości.
Brytyjscy projektanci postanowili nie szokować klientów designem. Silnik elektryczny świetnie pasuje do charakteru marki – w końcu chodzi w niej o to, by było… jak najciszej i bez wibracji. Spectre to najbardziej opływowy model w historii tego brytyjskiego wytwórcy. Ma też najszerszy grill (szerszy niż w SUV-ie Cullinan) i największe koła ze wszystkich Rolls-Royce’ów. Liczą sobie aż 23 cale.
To już nie są czasy, w których Rolls-Royce ukrywał moc i osiągi swoich aut, określając je jako... „wystarczające”. Dziś dysponujemy wszystkimi danymi. Silnik tego modelu osiąga 585 KM i 900 Nm. 100 km/h pojawia się na liczniku w 4,5 s od startu. Zasięg? 530 km. Cena? Chyba nikt nie będzie zaskoczony, że jest naprawdę kosmiczna…
BMW i7 – 101,7 kWh netto
Wciąż nie opuszczamy krainy drogich i luksusowych samochodów – i to nawet z tego samego koncernu, co opisany wyżej Rolls-Royce. BMW i7 to pierwszy elektryczny model z rodziny serii 7. W gamie jest także wersja spalinowa, ale tym razem skupimy się na limuzynie na prąd.
BMW i7 szokuje stylistyką co najmniej tak samo mocno, jak przełomowy pod względem designu model E65 z początku XXI wieku. Wielki grill, ostre linie, możliwość zamówienia dwukolorowego nadwozia – to wszystko budzi duże emocje wśród fanów marki. Klienci cenią sobie jednak odważne linie, bo sprzedaż nowej generacji idzie doskonale – zarówno na świecie, jak i w Polsce.
W przypadku BMW i7, klienci mają wybór spośród trzech wersji. eDrive 50 rozwija 455 KM i 650 Nm. Ma napęd na tył i osiąga 100 km/h w 5,5 s. Jego zasięg to 611 km. Wersja xDrive60 dysponuje układem 4x4. Rozwija 544 KM i 745 Nm. Jej zasięg to 625 km, a „setkę” osiąga w 4,7 s.
Na szczycie gamy mamy wersję M70 xDrive. Osiąga 659 KM i 1015 Nm, do setki rozpędza się w 3,7 s, a jej zasięg wynosi 559 km. Cennik BMW i7 otwiera kwota 540 000 zł. Na liście wyposażenia standardowego znajdziemy m.in. skrętną tylną oś i automatyczne domykanie drzwi.
Najmniejsze akumulatory
Smart EQ Fortwo – 17,6 kWh netto
To nie tylko samochód z najmniejszym akumulatorem w zestawieniu, ale i najmniejsze auto w ogóle. Mimo upływu lat i tego, że obecnie mówimy już o trzeciej generacji Smarta Fortwo (która zresztą wkrótce zejdzie z rynkowej sceny), to auto relatywnie oparło się trendowi na niekontrolowany rozrost. Mierzy zaledwie 2,69 m.
Czy aktualnym Smartem nadal da się parkować prostopadle do krawężnika tam, gdzie inni muszą stawać równolegle? Na pewno można spróbować. Smart wyróżnia się też zwinnością, częściowo zawdzięczanej tylnonapędowej konstrukcji. Nie robi jednak wrażenia zasięgiem (do 135 km).
Można wybrać odmianę Cabrio, cieszącą w letnie dni. Ceny takiego auta (ze stałym dachem) startują od 96 900 zł. To wyjątkowo mało, jak na nowy samochód elektryczny. Trzeba jednak brać pod uwagę jego ograniczenia – czyli małe, zaledwie dwuosobowe nadwozie.
Fiat 500 – 21,3 kWh netto
Nowa generacja Fiata 500 jest dostępna wyłącznie jako samochód elektryczny. Z zewnątrz zachowała charakterystyczne kształty w stylu lat 50. XX wieku. Klimat „dolce vita” sprawdza się od lat – i tym razem prawdopodobnie nie będzie inaczej.
„Pięćsetka” jest dostępna w dwóch wersjach nadwozia – klasycznej, czyli dwudrzwiowej i nietypowej „3+1”, z małymi drzwiami z tyłu otwieranymi „pod prąd”. Fiata można też wybrać w dwóch odmianach silnikowych. Słabsza osiąga 95 KM i potrzebuje 9,5 s na to, by rozpędzić się do setki. Jej prędkość maksymalna to 135 km/h.
Mocniejsza o 23 KM jest szybsza do 100 km/h o pół sekundy i może pędzić o 15 km/h szybciej. Ma też większy akumulator, co sprawia, że w tym zestawieniu skupimy się na wersji 95 KM. Maksymalnie pokona 190 km na jednym ładowaniu. W gamie jest jeszcze sportowy, 155-konny Abarth 500e (TUTAJ przeczytasz obszerny test tego samochodu).
Dacia Spring – 27,4 kWh netto
Ten model rumuńsko-francuskiej marki tak naprawdę ma swoje korzenie w Chinach – bo to właśnie na tamtejszy rynek pierwotnie powstało Renault Kwid, czyli protoplasta elektrycznej Dacii. Spring to mały samochód, o długości nieco ponad 3,7 m. Nie jest stylowy, nie zapewnia zbyt wysokiego komfortu, a osiągi oferowane przez jego 45-konny silnik wystarczają wyłącznie do miasta. Nie o to jednak chodzi w Dacii Spring (TUTAJ przeczytasz o tym, co irytuje w tym samochodzie).
Głównym atutem tego auta jest cena. Obecnie (przed uwzględnieniem dopłat) wynosi 106 900 zł za wersję z czterema miejscami (w ofercie jest jeszcze tańsza odmiana Cargo). To czyni Springa najtańszym czteroosobowym samochodem elektrycznym na polskim rynku. Przynajmniej jak na razie, bo w najbliższych latach tego typu segment ma się mocno powiększyć.
Mazda MX-30 – 35,5 kWh netto
Ten samochód zdecydowanie odróżnia się od innych. To kompaktowy crossover (4,39 m długości) z charakterystycznymi tylnymi drzwiami. Są niewielkie i otwierają się w przeciwnym kierunku do przednich – tak, by nawiązywać do sportowej Mazdy RX-8 sprzed niemal dwóch dekad. MX-30 można polubić za styl, również w środku, gdzie nie brakuje wykończeń z drewna korkowego (Mazda zaczynała od handlu takim tworzywem).
MX-30 jak na obecne czasy nie jest ani mocne (145 KM), ani szybkie (setka w 9,7 s), ani też nie zapewnia dużego zasięgu (do 200 km). Mazda tłumaczy jednak, że zastosowanie relatywnie niewielkiego akumulatora to efekt świadomej kalkulacji i dostosowania auta do potrzeb potencjalnych klientów. To tak zwany „rightsizing” – chodziło o to, by samochód był możliwie lekki. Jeśli zasięg jest dla kogoś zbyt mały, może wybrać wersję hybrydową.
Też została wymyślona niestandardowo – w roli range extendera służy tu benzynowy silnik Wankla, na bieżąco doładowujący akumulator trakcyjny. Taki samochód rozwija aż 170 KM, ale nie może otrzymać zielonych tablic rejestracyjnych. Co za tym idzie, nie da się nim jeździć legalnie po buspasach, ani parkować za darmo w centrach miast.