5 maja 2024

Sposoby na uniknięcie mandatu z fotoradaru – uważaj, bo to grozi więzieniem!

fotoradar Zurad Fotorapid
Zdjęcie: GettyImages.

Nikt nie lubi płacić mandatów. Jednak niektóre pomysły kierowców, na uniknięcie grzywny, mogą skończyć się trafieniem za kratki nawet na 3 lata.

Nie jest tajemnicą, że system karania przez fotoradary nie jest zbyt wydajny. W ubiegłym roku kamery i fotoradary Inspekcji Transportu Drogowego (ITD) przyłapały prawie 986 tys. kierowców. Jednak samo zdjęcie nie oznacza jeszcze mandatu. Tylko 445 tys. z przyłapanych osób otrzymało grzywnę.

Statystycznie niemal co drugi sprawca wykroczenia został skutecznie ukarany. Ilu z nich stosowało sposoby na uniknięcie kary, tego nie wiadomo. Jedno jest pewne – proceder jest dość powszechny i co więcej, skuteczny, ale bardzo ryzykowny.

Sposoby na uniknięcie kary – bezkarni obywatele spoza UE

Podczas spotkania z drogówką obcokrajowcy (poza tymi, którzy mają nadany numer PESEL) muszą płacić mandaty na miejscu. W przypadku fotoradarów i kamer, oczywiście grzywna musi być wysłana pocztą. Jednak nasze służby nie mają dostępu do danych adresowych obywateli państw nienależących do UE. Nie ma też przepisów, które pozwoliłyby egzekwować ewentualne grzywny np. podczas przekraczania granicy. I z tego właśnie korzystają kierowcy.

Sposobem na ucieczkę przed odpowiedzialnością jest zrzucenie winy na obywatela Ukrainy czy Białorusi. Kierowcy wyszukują np. w portalach społecznościowych dane obcokrajowca i w formularzu przesłanym przez ITD wskazują jako kierowcę obywatela obcego kraju. Oszustwo można wykryć, jednak potrzeba na to czasu, więc ITD nie ściga takich osób. Jednak gdy tak się stanie, konsekwencje są bardzo poważne. Za składanie fałszywych zeznań grozi nawet 3 lata więzienia.

Sposoby na uniknięcie kary – brak odpowiedzi

Kolejna metoda uniknięcia kary może grozić grzywną do 30 tysięcy złotych. Kiedy właściciel pojazdu, który został zarejestrowany przez fotoradar, otrzymuje formularz od ITD, ma trzy opcje do wyboru: przyznać się do winy, wskazać inną osobę, która prowadziła pojazd, lub odmówić przyjęcia mandatu.

Jednak nawet 30 procent kierowców nie reaguje na wezwanie ITD, które ma 180 dni na wystawienie mandatu. Jeśli w tym czasie nie uda się ustalić winnego (i otrzymać od niego podpisanego oświadczenia), sprawa zostaje przekazana do sądu. Ma on na to rok od wykonania zdjęcia, po czym następuje przedawnienie wykroczenia. Z uwagi na liczbę spraw oraz braki kadrowe inspekcji, większość kierowców, którzy zignorowali wezwanie, pozostaje bezkarna.

CZYTAJ TEŻ: Tolerancja kamer i fotoradarów – nie zawsze 10 km/h

Sposoby na uniknięcie kary – wskazywanie kolejnych osób

W przypadku, gdy właściciel auta otrzymuje korespondencję od ITD, może wskazać osobę, której rzekomo pożyczył auto. W rezultacie inspekcja musi kierować korespondencję do tej osoby. Następnie wskazana osoba może, w porozumieniu z właścicielem pojazdu, wskazać kolejną osobę. Ten sposób prowadzi do ciągnięcia sprawy aż do przedawnienia (1 rok od wykroczenia), gdyż każdy kolejny użytkownik pojazdu musi dostać wezwanie.

Warto zaznaczyć, że w tym przypadku wszyscy „użytkownicy" auta narażają się na odpowiedzialność za składanie fałszywych wyjaśnień. To może skutkować nawet karą 3 lat więzienia, analogicznie do sytuacji, gdy używa się metody „na obcokrajowca".