Te auta mogą być niebezpieczne! Czołowe japońskie firmy oszukiwały w testach homologacyjnych

Skandal wywołany przez Daihatsu zatacza coraz szerszy krąg. Kolejne japońskie firmy przyznały się do fałszowania m.in. testów bezpieczeństwa i emisji spalin.
W zeszłym roku koncern Toyota oficjalnie przyznał się do fałszowania wyników testów zderzeniowych. Wina za ten proceder spadła na pracowników Daihatsu, które od 2016 roku już całkowicie należy do tego japońskiego giganta.
Zgodnie z oficjalnym oświadczeniem Toyoty, w czterech budżetowych modelach na potrzeby testów bezpieczeństwa zastosowali oni „alternatywne” panele drzwi. Ich zadanie polegało na zmniejszeniu ryzyka obrażeń w przypadku wyzwolenia się poduszek powietrznych.
W samochodach seryjnych podobnego rozwiązania próżno szukać (TUTAJ przeczytasz o tym więcej).
Oszustwo japońskich firm: nie tylko Daihatsu
W następstwie działań śledczych wstrzymano produkcję niektórych modeli Daihatsu, a także ich dostawy. Ale manipulacje pracowników tej japońskiej marki wywołały efekt domina. Japońskie Ministerstwo Transportu i Infrastruktury zleciło bowiem kontrolę wniosków homologacyjnych (od 2014 r.) nowych aut innych marek – donosi Reuters.
W związku z tym do nieprawidłowości przyznały się Toyota, Honda, Mazda oraz Suzuki. Producenci ci zostali zmuszeni przez władze do wstrzymania produkcji, wysyłki oraz sprzedaży pojazdów, których dotyczą oszukańcze praktyki (TUTAJ przeczytasz megatest nowego Suzuki Swifta).
Toyota potwierdziła fałszowanie danych w testach bezpieczeństwa pieszych i pasażerów w przypadku Corolli Fielder, Corolli Axio oraz Yarisa Crossa. Wszystkie te modele nadal pozostają w produkcji. Poza tym wewnętrzne dochodzenie ujawniło manipulowanie testami zderzeniowymi takich modeli, jak Crown, Isis, Sienta oraz Lexus RX.
Co ciekawe, przedstawiciele Toyoty upierają się przy tym, że pojazdy, których dotyczą nieprawidłowości, są… zgodne ze wszystkimi normami bezpieczeństwa. Potwierdziła to (uwaga!) wewnętrzna weryfikacja, dlatego właściciele tych aut mogą nimi jeździć bez konieczności podejmowania jakichkolwiek działań.
Toyota przyznała się również, że w jednym przypadku dokonała pomiaru uszkodzeń maski w wyniku wypadku po jednej stronie, podczas gdy przepisy wymagały pomiarów po obu stronach. Poza tym jej niektóre wewnętrzne testy okazały się bardziej rygorystyczne niż zalecenia ustawodawcy.
Oszustwo japońskich firm: Mazda, Honda i Suzuki
W przypadku Mazdy władze mają zastrzeżenia dotyczące oprogramowania sterującego silnikami modeli MX-5 RF oraz 2. Doszukano się również nieprawidłowości związanych z modyfikacjami na potrzeby testów zderzeniowych nieprodukowanych już generacji „szóstki”/Atenzy oraz Axeli. Ale zdaniem Mazdy seryjne auta spełniają normy bezpieczeństwa.
Wewnętrzne dochodzenie Hondy ujawniło z kolei fałszowanie wyników testów hałasu w przypadku aż 22 pojazdów. Dotknięte powyższym problemem modele to: Fit, Fit Shuttle, Shuttle, CR-Z, Acty, Vamos, Stepwgn, Legend, Accord, Insight, Exclusive, CR-V, Freed, N-Box, N-One, Odyssey, N- Wgn, Vezel, Grace, S660, Jade i NSX.
W przypadku Suzuki oszukańczy proceder ograniczył się wyłącznie do jednego modelu. Wytwarzane w latach 2014-2017, Alto LCV – bo o nim mowa – przekraczało dopuszczalną homologacją długość hamowania.
Zdaniem tego wytwórcy podczas przeprowadzania testu auto nie hamowało z wystarczającą intensywnością. Zamiast więc powtarzać próbę, producent oszacował, że rzeczywista droga hamowania będzie krótsza i wprowadził swoje wyniki do oficjalnej dokumentacji.
Co dalej?
Niebawem władze japońskie przeprowadzą dochodzenie w siedzibach Toyoty, Mazdy, Suzuki i Hondy. Ma ono na celu sprawdzić, czy wyprodukowane przez tych wytwórców samochody rzeczywiście spełniają normy homologacyjne.
Ministerstwo Transportu i Infrastruktury nakazało producentom, aby w razie potrzeby udzielali informacji oraz wsparcia właścicielom aut, których problem dotyczy.
„Chciałbym szczerze przeprosić naszych klientów, fanów motoryzacji i wszystkich akcjonariuszy” – powiedział prezes Toyoty, Akio Toyoda, na łamach Reutersa.
Po oficjalnej informacji na temat skandalu akcje Toyoty spadły o 1,8%, a Mazdy – o 3,3%.