Toyota połączyła rozsądek z odrobiną szaleństwa. Efekt: nowe Camry
Toyota Camry od zawsze była statecznym sedanem. Jednak teraz Japończycy postanowili zmienić nieco wizerunek tego modelu. Ale bez obaw: nieco bardziej zawadiacka niż dotychczas karoseria nadal wprawiana jest w ruch przez zdroworozsądkową technologię.
Toyota Camry (2024) to ostatni Mohikanin w segmencie dużych sedanów popularnych marek. Od lat kolejni producenci konsekwentnie wycofują się z tej niszy, a pojedyncze próby wykorzystania tak powstałej wolnej przestrzeni (Kia Stinger) spełzły na niczym. Gustami europejskich klientów zawładnęły SUV-y. Koniec i kropka. A jednak Toyota wciąż znajduje chętnych na swoją flagową limuzynę. Właśnie jeździliśmy kolejnym wcieleniem tego paradoksu.
Zmiany w nowym Camry są widoczne już na pierwszy rzut oka, jednak spod przeprojektowanej karoserii prześwitują wyraźne echa poprzednika. Nic dziwnego – nowa Toyota Camry stanowi bowiem gruntowne rozwinięcie ustępującego modelu.
Samochód zachował jego proporcje i ogólny zarys, lecz to, co zostało przeprojektowane wystarczyło, aby diametralnie odmienić odbiór tej flagowej Toyoty. Tym razem Japończycy zarzucili stonowany charakter poprzednika i postawili na nutkę awangardy. Widać ją przede wszystkim w przednim pasie, wyraźnie inspirowanym nowym wcieleniem Priusa czy C-HR'a. Reszta zmian stylistycznych nie jest już tak fundamentalna i nie wykracza poza ramy delikatnego odświeżenia opatrzonego projektu.
W ramach ciekawostki warto odnotować, że za design modelu odpowiada kalifornijskie studio CALTY. Więcej na temat opracowanych tam Toyot przeczytasz TUTAJ.
Toyota Camry 2024: zaktualizowana hybryda
Nowa Toyota Camry otrzymała piątą generację napędu hybrydowego. Wykorzystano w nim nową, bipolarną baterię litowo-jonową, przeprojektowaną przekładnię, silniki elektryczne i inwerter. Nie zmieniła się za to spalinowa jednostka napędowa: to wciąż 2,5-litrowy, 4-cylindrowy benzyniak.
Jednak teraz całość dysponuje większą siłą. Moc systemowa wynosi 231 KM, co oznacza wzrost o 13 KM w porównaniu do ustępującego wcielenia modelu. Poprawiono również średnie zużycie paliwa: z 5,3 do 5,1 litra na każde 100 km (dane producenta).
Wisienką na torcie pozostaje lepsze przyspieszenie od 0 do 100 km/h. Dotychczasowe Camry potrzebowało na to 8,3 s, nowe wcielenie pierwszą „setkę” osiąga po 7,9 s. Jednak w codziennej eksploatacji znacznie ważniejsza wydaje się być obietnica Toyoty co do cichszej pracy nowego układu hybrydowego (w porównaniu do poprzednika).
Przeprojektowano również zawieszenie oparte o kolumny MacPhersona (z przodu) i podwójne wahacze (z tyłu). Jak nowa Toyota Camry sprawdzi się na drodze? Odpowiedź na to pytanie znajduje się w naszym filmie załączonym do tego artykułu – zapraszamy do oglądania.
Toyota Camry 2024: wnętrze
Wnętrze nowej Toyoty Camry zdominowały ekrany. Ten na konsoli centralnej jest dotykowy i ma przekątną 12,3". Służy do obsługi systemu Toyota Smart Connect, w skład którego wchodzi m.in. nawigacja „w chmurze”, na bieżąco przekazująca informacje o ruchu drogowym. Kierowca ma również do dyspozycji inteligentnego asystenta głosowego oraz bezprzewodową łączność ze smartfonami przy pomocy Apple CarPlay i Android Auto.
Kolejny ekran, tym razem umieszczony za kierownicą, wyświetla konfigurowalne cyfrowe zegary. Ma taki sam rozmiar jak wyświetlacz centralny (12,3"), jednak w odróżnieniu od niego, stanowi wyposażenie opcjonalne. Standardem jest 7-calowy wyświetlacz na tablicy wskaźników.
Systemy bezpieczeństwa
Całość zmian w Camry uzupełnia doskonale znany zbiór asystentów bezpieczeństwa, czyli Toyota T-MATE z najnowszą generacją Toyota Safety Sense. Korzysta on z nowego radaru i kamery, by – jak zapewniają Japończycy – rozpoznać większą liczbę potencjalnych zagrożeń. Np. teraz w trakcie manewru skrętu monitorowane są ruch na dwóch pasach oraz pojazdy i rowerzyści nadjeżdżający z boku.
To nie koniec nowinek we flagowej Toyocie. Camry jest kolejnym modelem tego producenta, w którym udostępniono cyfrowy kluczyk w aplikacji MyToyota. Dzięki niemu do jednego auta można przypisać aż pięciu kierowców.