22 stycznia 2025

Kolejny cios w europejski przemysł motoryzacyjny. Trump zapowiada rychłe cła

Volkswagen fabryka - cła na import do USA

Ciosy, zewsząd ciosy. Po trudnym 2024 roku, europejskich producentów czeka kolejny ciężki okres. Nowy prezydent USA – Donald Trump – zapowiedział nałożenie ceł na import towarów z Europy, Kanady i Meksyku. Ma to nastąpić 1 lutego.

Donald Trump, który 20 stycznia został zaprzysiężony na 47. prezydenta USA, już rozpoczął wprowadzanie swoich dekretów o szczególnym znaczeniu politycznym i gospodarczym. Te drugie mają za zadanie pobudzić miejscową produkcję, zwiększyć zatrudnienie i ograniczyć inflację.

Amerykański prezydent zapowiedział, że 1 lutego nałoży cła na wszystkie produkty (w tym samochody) z Europy – prawdopodobnie 10-20% – oraz z sąsiadujących Kanady i Meksyku. W przypadku obu tych krajów z Ameryki Północnej ma to być aż 25%.

Jeśli tak się rzeczywiście stanie, będzie to kolejny cios w firmy motoryzacyjne. Szczególnie w te, które w Meksyku ulokowały swoją produkcję z myślą o rynku Stanów Zjednoczonych. Ale przed nałożeniem ceł na łamach Automotive News przestrzega choćby prezes Niemieckiego Związku Samochodowego (VDA) – Hildergarda Muller.

Uważa ona bowiem, że decyzja Trumpa spowoduje wzrost cen samochodów na amerykańskim rynku. A to z kolei wywoła inflację.

TUTAJ przeczytasz o kryzysie w Volkswagenie.

Cła na import do USA: ogromny cios dla Meksyku

W Meksyku, ze względu na niskie koszty, swoje fabryki ulokowało wiele firm motoryzacyjnych. Volkswagen ma ogromny zakład w Puebla. W 2023 roku wyprodukowano w nim 349 227 samochodów oraz 436 161 silników z rodzin EA 888 i EA 211. Niemcy planują tutaj przeniesienie produkcji Golfa.

Audi w meksykańskim San Jose Chiapa wytwarza Q5. BMW montuje modele serii 3, 2 Coupe i M2 w San Luis Potosi, a Honda dysponuje dwoma zakładami, w których wytwarza silniki, skrzynie biegów oraz motocykle.

Kia ma fabrykę w Pesqueria, natomiast Nissan – w Aguascalientes. Stellantis w Saltillo montuje dostawcze RAM-y, a w Toluce – Jeepy Compassy. Toyota z kolei buduje pick-upy w Tacomie – wylicza Reuters.

Swoje zakłady w Meksyku mają również chiński JAC Motors, Autoliv, Michelin, Yangfeng, a także m.in. Pirelli, Brembo czy Eurogroup Laminations. BYD wycofał się z planów budowy fabryki w tym kraju po zwycięstwie Trumpa w ostatnich wyborach prezydenckich.

Co istotne, cła dotknęłyby również amerykańskich wytwórców i dostawców, którzy lata temu przenieśli swoją produkcję do tego kraju. Ford w Chihuahua, Cuautitlan i Hermosillo wytwarza samochody i silniki. Z kolei General Motors ma swoje fabryki w Arixpe, San Luis Potosi, Silao oraz w Toluce.

TUTAJ przeczytasz o tym, kiedy wzrosną opłaty za badanie techniczne w Polsce.

Cła na import do USA: Niemcy mają fabryki w USA

Według przedstawicieli Volkswagena 25-procentowe cło importowe na towary z Meksyku będzie miało szkodliwy wpływ nie tylko na amerykańskich nabywców, ale i na cały światowy przemysł motoryzacyjny. Zgodnie z szacunkami analityków, ich wprowadzenie sprawi, że 65% samochodów tej niemieckiej marki sprzedawanych w USA przestanie być opłacalne.

Nowa polityka zagrozi też choćby Stellantisowi. W przypadku tego giganta 40% wszystkich modeli na rynku USA pochodzi z zagranicznych zakładów. Mimo tego menedżerowie Stellantisa poprali politykę Trumpa, pozytywnie oceniając nacisk na wspieranie lokalnego przemysłu motoryzacyjnego.

Ale i niemieccy producenci nie są do końca na przegranej pozycji w USA. Otóż większość z nich dysponuje już własnymi fabrykami na terenie tego kraju. Przykładowo BMW ma zakład w Spartanburgu, Mercedes w Tuscaloosa, a Volkswagen – w Chattanoodze.

„Mamy wiele miejsc pracy w USA i sieć produkcyjną, która zapewnia wzrost gospodarczy i dobrobyt kraju. Jeśli cła wejdą w życie, będziemy musieli rozważyć, jak konkretnie zareagować” – mówi Muller.

TUTAJ przeczytasz o odszkodowaniu w przypadku zderzenia z dzikimi zwierzętami.

Trump już anulował dekret poprzedników

Donald Triump jeszcze podczas kampanii wyborczej podkreślał, że Stary Kontynent jest zły, ponieważ nie kupuje amerykańskich samochodów. I nie ma tutaj znaczenia fakt, że General Motors nigdy nie radził sobie w Europie, a Ford tworzy osobne modele na nasz rynek i je tutaj produkuje. Z kolei Stellantis, będący właścicielem m.in. Jeepa i Dodge'a, nie jest ani amerykański, ani włoski.

Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych często zresztą krytykował Europę podczas swoich wyborczych wieców. Dostawało się jej nie tylko za niesprawiedliwe stosunki handlowe i protekcjonalizm gospodarczy. Ciosy spadały również na firmy motoryzacyjne.

„Oni nas oszukują. Wysyłają nam swoje samochody i nie kupują naszych Chevroletów” – wykrzykiwał Trump z mównicy podczas jednego z wieców. Gdy stwierdził – „położę temu kres” – spotkał się z ogromnym aplauzem zgromadzonych.

Na razie, jak widać po pierwszych dniach prezydentury, Trump zaczyna realizować swoje zapowiedzi. Anulował już m.in. dekret poprzedniej administracji, zgodnie z którym do 2030 roku samochody elektryczne powinny stanowić 50% całkowitej sprzedaży...