UE rozpoczęła dochodzenie antysubsydacyjne przeciw chińskim producentom aut na prąd, ale Tesla też jest pełna obaw!
Unia Europejska rozpoczęła dochodzenie antysubsydacyjne dotyczące chińskich wytwórców samochodów. Na początek obejmie ono trzy firmy, ale swój sprzeciw z tego powodu wyraziła też Tesla. Dlaczego?
Dochodzenie antysubsydacyjne – jakie firmy nim objęto? Geely, czyli właściciela Volvo i Polestara, SAIC oraz BYD, będący największym producentem na świecie aut tzw. nowej energii. Czyli hybryd plug-in oraz elektryków.
O co chodzi? O samochody na prąd z Chin, oferowane na europejskim rynku. Według Ursuli von der Leyen – szefowej Komisji Europejskiej – ich ceny na Starym Kontynencie „są sztucznie utrzymywane na niskim poziom, dzięki ogromnym dotacjom państwowym”.
Komisja uważa bowiem, że chińscy producenci mogą utrzymywać takie ceny, dzięki wsparciu rządu Państwa Środka.
Dochodzenie antysubsydacyjne: mogą ucierpieć wszyscy
Geely to jedna z pierwszych firm, którą Komisja Europejska wybrała do zbadania. Jej przedstawiciele muszą odpowiedzieć na liczne pytania. W tym m.in. dotyczące importowania samochodów z Chin, a także faktów o jej działalności.
Jeśli przegląd, jakiemu obecnie są poddawane chińskie firmy wypadnie nie po ich myśli, może to doprowadzić do narzucenia wysokich ceł na import samochodów elektrycznych do Unii Europejskiej z Chin. Tyle że na tym ucierpią wszyscy.
Powołaniu specjalnej komisji oraz dochodzeniu sprzeciwiło się praktycznie natychmiast Chińskie Stowarzyszenie Samochodów Osobowych. Według niego ceny aut z Państwa Środka nie wynikają z dotacji rządowych, lecz z bardzo konkurencyjnego łańcucha dostaw.
Poza tym wprowadzenie wysokich ceł na import chińskich elektryków do Europy mogłoby spowodować wojnę handlową. Niestety, w jej przypadku górą byliby Chińczycy, którzy mają bezpośredni dostęp do najważniejszych surowców niezbędnych do produkcji baterii. A Unia Europejska stawia przecież na elektromobilność.
Na pierwszy ogień: Geely
Na wszczęte śledztwo zareagowało już Geely. „Geely zawsze było zdecydowanym zwolennikiem wolnego handlu i przestrzegania zasad mających zastosowanie na różnych rynkach, na których działamy” – czytamy w oświadczeniu tej marki.
Poza tym przedstawiciele tego producenta uważają, że śledztwo w ich przypadku mija się z celem. „Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że grupa Geely ma również duży zasięg produkcyjny w kilku krajach Unii Europejskiej, a także w USA, w przeciwieństwie do innych wybranych firm” – brzmi dalszy ciąg oświadczenia.
Według Geely, wszystkie spółki należące do niego, w ciągu 10 miesięcy odpowiadały za jedynie 1,5% eksportu elektryków z Chin na teren Unii Europejskiej.
Dochodzenie antysubsydacyjne: krytyka ze strony Tesli
Co ciekawe, wybór trzech chińskich firm spotkał się z ostrą krytyką ze strony Tesli. Dlaczego? Otóż sprzedawane w Europie samochody tego amerykańskiego koncernu pochodzą głównie z Chin.
Według prawników Tesli, jeśli nie zostanie ona uwzględniona w przeglądzie Komisji Europejskiej, może to skutkować nałożeniem na nią dodatkowych ceł. Czyli takich samych, jak na inne firmy wytwarzające pojazdy w Państwie Środka.
Ale rykoszetem dostaliby również europejscy producenci, w szczególności niemieccy: Volkswagen, BMW oraz Mercedes. W ich przypadku połowa zysków netto pochodzi z rynku chińskiego. W Państwie Środka na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci zainwestowały one ogromne ilości pieniędzy.
Jeśli Komisja Europejska wprowadziłaby cła na chińskie auta, oznaczałoby to praktycznie koniec sprzedaży w Państwie Środka dla Volkswagena, BMW i Mercedesa.