Honda Legend III: bo luksus to nie zawsze musi być… Lexus
Domyślnym wyborem dla wielu osób szukających ciekawego japońskiego sedana z lat 90. jest zazwyczaj Lexus. Ludzie rzucają się więc na LS-y, długo na nabywców nie czekają ciekawe GS-y. Zaskoczenie? Nie, bo to świetne samochody. Ale są i inne opcje – może nie tak oczywiste, aczkolwiek z pewnością nie mniej ciekawe. I na dodatek często tańsze w zakupie. Oto jedna z nich: Honda Legend III.
Idę o zakład, że przynajmniej część z Was (tak jak zresztą i ja) na hasło „Honda z lat 90.” w pierwszej kolejności pomyśli o jakimś zdezelowanym Civicu, CRX-ie lub – ewentualnie – Preludzie. Koniecznie z popiardującym wydechem średnicy rury kanalizacyjnej. I z „rasowymi” naklejkami zakrywającymi skorodowane błotniki. I z tak mocnym obniżeniem, że kierowca przy pokonywaniu progów zwalniających musi prosić pasażerów o to, by jednak wysiedli na zewnątrz.
Sęk w tym, że Japończycy mieli wtedy też kilka innych ciekawych asów w rękawie. Przykład? Proszę bardzo: Honda Legend KA9 (III). Auto już za życia dość niszowe (zwłaszcza w Europie), a dziś – świetna alternatywa dla tak mocno rozchwytywanych Lexusów. Ale po kolei.
Znalazłeś już samochód, który chcesz poddać inspekcji?
Wklej link do ogłoszenia i zamów inspekcję wymarzonego pojazdu
Wklej link do ogłoszenia
Zamów raport z inspekcjiHonda Legend: geny Rovera, rywalizacja z... Audi, BMW i Mercedesem
Historia Legenda rozpoczyna się w połowie lat 80., gdy światło dzienne ujrzała pierwsza generacja tego modelu. Auto dostało silniki V6 (2.5 i 2.7; ciekawostka: w Japonii oferowano wersję 2.0 V6; także z turbo) i miało rywalizować głównie z niemiecką konkurencją w segmencie E. Co nie mniej interesujące, przy pracach nad Legendem uczestniczył Rover, w efekcie czego Brytyjczycy wprowadzili na rynek mocno pokrewnego technicznie Rovera serii 800. I nawet przez chwilę próbowali Legenda montować w swoich zakładach, ale na kilku tysiącach sztuk się skończyło. Bo przyszli Japończycy i zrobili kontrolę jakości brytyjskich Legendów...
Druga generacja Legenda zadebiutowała w 1990 r.. Była znacznie większa (rozstaw osi, długość), otrzymała silnik 3.2 V6 i była produkowana do 1995 r. Oba pierwsze Legendy dostępne były też w wersji coupe, oba dostały wyłącznie napęd na przód. No i oba nie odniosły wielkiego sukcesu w Europie. Ale już w USA pod marką Acura – owszem.
Honda: my stawiamy na silniki sześciocylindrowe. V8? A na co to komu...
Rok 1995 to debiut opisywanej Hondy Legend III (KA9). W stosunku do poprzedników zaszło kilka istotnych zmian. Po pierwsze: z oferty zniknęło coupe. W USA pojawiła się co prawda Acura CL, ale był to model mniejszy od Legenda. Po drugie: wycofano też ręczne skrzynie biegów. Co przy całym jednym silniku w ofercie (teraz – 3.5 V6) oznaczało, że kupujący nie mieli żadnego wyboru w kwestii napędu. Wszystkie wyprodukowane kiedykolwiek Legendy III miały więc motor 3.5 (najpierw 205, potem – 208 KM), napęd na przód i czterobiegowy automat. Oferta zatem dość... przejrzysta.
No i tu należy chyba upatrywać głównych przyczyn tego, że Legend nie był się w stanie przebić tak mocno, jak życzyłaby sobie Honda. Europejscy rywale w segmencie premium proponowali i silniki V8, i napęd na tył/4x4. Także Lexus oferował GS-a i – co jasne – LS-a z motorami V8, ale takie jednostki miały też na różnych rynkach przecież Infiniti czy nawet Mitsubishi. Natomiast brak „V8-ki” i przedni napęd to chyba jedyne wady Legenda III. Bo poza tym jest już naprawdę dobrze.
Sprawdź w katalogu samochodów: Honda Legend (dane techniczne).
Honda Legend: rozstaw osi jak w Lexusie LS
Wrażenie robi niebywale wysoki komfort jazdy. Miejsca jest mnóstwo (rozstaw osi – 2911 mm!), fotele rozpieszczają wygodą. W kabinie panuje cisza, a materiały – choć niektóre na pierwszy rzut oka nie wyglądają oszałamiająco – zostały spasowane tak dobrze, że nawet po latach nic (raczej) trzeszczeć nie powinno.
Wyposażenie większości egzemplarzy jest w zasadzie kompletne, choć warto podkreślić fakt, iż część „współczesnych” elementów pojawiła się dopiero po dużej modernizacji z 1998 r. (np. ESP/VSA – wcześniej tylko TCS, ksenony, boczne airbagi). Mniejsze poprawki we wnętrzu Honda wprowadziła już wcześniej, kolejne miały miejsce w 2003 r. Auta po dużej modernizacji z 1998 r. można poznać m.in. po przeprojektowanym przodzie (lampy, grill), drobne zmiany zaszły też z tyłu.
Większość Legendów III ma na pokładzie skórzaną tapicerkę, choć trafiają się i egzemplarze z tkaniną wykonaną z wełny. Oprócz standardowego systemu audio oferowano też sprzęt marki Luxman – gra lepiej, warto szukać. Można kręcić nosem na to, że np., okładzina wyglądająca jak drewno nie ma z drewnem nic wspólnego, i że takie rzeczy to co najwyżej w Accordzie. Ale cały niepokój mija najpóźniej w chwili, gdy ruszymy z miejsca.
CZYTAJ TEŻ: Zupełnie nowa Honda ZR-V e:HEV: w samo serce najpopularniejszego segmentu Europy.
Honda Legend: może nie jest za szybka, ale za to dużo pali
Silnik 3.5 V6 (C35A) SOHC ma wałek wyrównoważający, po cztery zawory na cylinder, kute korbowody (!), dolot o zmiennej długości i pasek rozrządu. Sterowane elektrozaworem hydrauliczne poduszki zmieniają charakterystykę w zależności od tego, czy motor pracuje na biegu jałowym czy kręci się wyżej – chodzi o zniwelowanie wibracji biegu jałowego. Ogólnie kultura pracy jest tak wysoka, że laik mógłby pomyśleć, że pracuje tu nic innego, jak silnik V8.
Moc (najpierw 205, potem – 208 KM) za to specjalnie nie powala, natomiast tym autem absolutnie nie masz ochoty szaleć. Lekko ospały czterobiegowy automat dobrze radzi sobie przy delikatnej jeździe, ale po głębszym wciśnięciu gazy wydaje się pytać, czy kierowca na pewno jest pewien tego, co robi. Ale pasuje tu dobrze.
Osiągi i spalanie? Cóż, to temat nieco delikatny. Pewien kłopot polega bowiem na tym, że mimo niezłego momentu obrotowego (297 Nm) Legend KA9 średnio jedzie (9,1 s do 100 km/h to w tym segmencie słaby wynik), ale za to dużo pali. Średnio w cyklu mieszanym musicie liczyć solidne 12-13 l/100 km, w mieście – nawet pod 20 l. Gaz? Jak ktoś chce, to można. Tylko że youngimer z LPG? No właśnie, nie każdy potem to kupi.
Jeździmy Legendem z 1997 r. Jak jest?
Egzemplarz z naszego filmu pochodzi z 1997 r. – to odmiana przedliftingowa o mocy 205 KM. Na środkowej konsoli dominuje duży, szary panel z tworzywa sztucznego, na którym znajduje się sterowanie jednostrefową klimatyzacją automatyczną. Poniżej umieszczono radio kasetowe, które może współpracować z opcjonalnym zmieniaczem zamontowanym w bagażniku. W dość nietypowym miejscu znalazła się regulacja wysokości świateł. Dźwignia automatu zajmuje sporo przestrzeni, ale jej oznaczenia są czytelne i intuicyjne.
Przestrzeń użytkowa obejmuje schowek przed pasażerem, kieszenie w drzwiach, podłokietnik, miejsce na okulary oraz niewielką szufladkę obok kierownicy. Na wyposażeniu znalazł się także elektryczny szyberdach. Kierownica jest sporych rozmiarów i można ją regulować w dwóch płaszczyznach (po liftingu – elektrycznie).
Honda Legend KA9: co się psuje? Awaryjność i typowe usterki
Awaryjność jest niska, co pośrednio wynika z faktu, że Honda nie zastosowała tutaj wielu udziwnień, ani nie testowała na klientach żadnych mocno nietypowych rozwiązań. Głównym problemem, z jakim muszą się zmierzyć właściciele, jest dostępność niektórych części zamiennych oraz chwilami dość wysokie ceny. Nie zawsze łatwo też znaleźć elementy używane, ratunkiem może być natomiast rynek amerykański – tu części do bliźniaczej technicznie Acury RL są nadal dość dobrze dostępne.
Jeśli chodzi o potencjalne awarie, to uwaga na drobne kłopoty z elektryką/elektroniką, zdarzają się hałasy z zawieszenia, wycieki płynów i niedomagania osprzętu silnika. Silnik C35A ma pasek rozrządu i jest to konstrukcja kolizyjna – gdyby napęd rozrządu miał strzelić, może nie być czego zbierać. W zawieszeniu najszybciej poddają się sworznie wahaczy, gumy stabilizatora, łożyska kół. Niektóre egzemplarze mogą także wymagać napraw przegubów półosi napędowych czy drążków kierowniczych, podwozie i blachy warto obejrzeć pod kątem rdzy. To w końcu stara Honda.
Honda Legend III: dla kogo jest ten samochód? Podsumowanie
Reasumując: dla kogo jest to auto i czy warto je kupić? Cóż, kupić na pewno warto. Zwłaszcza jeśli lubisz się wyróżnić, a nie chcesz wydawać kosmicznych sum na ładnego Lexusa z V8. Legendów dużo na ulicach nie ma, a sensowne auta tej generacji kosztują przeważnie od niecałych 20 do mniej więcej 30 tys. zł. Trafiają się samochody z małymi przebiegami i nawet – z polskich salonów. Naprawdę ładne egzemplarze rzadko kiedy przebijają barierę 35 tys. zł. Ale czy to lepszy wybór niż, dajmy na to, E39? Do relaksującej jazdy – zapewne. A jeśli chodzi o dynamikę i dostęp do części/serwisu – z tym jest trochę gorzej.