Sprzedaż Volvo szybuje, choć na horyzoncie zbierają się czarne chmury. Dlaczego?

Volvo ma za sobą kolejny rekordowy rok i jest to świetna wiadomość. Jednak po zagłębieniu się w szczegóły można zauważyć dwa niepokojące trendy. Czy Szwedzi są gotowi, by stawić im czoła?
Segment premium to wyjątkowo hermetyczny świat. Mimo to Volvo nie tylko systematycznie poprawia swoją pozycję w tym elitarnym gronie, ale na dodatek robi to na własnych zasadach.
W końcu Szwedzi podjęli w przeszłości kilka odważnych decyzji, które w świecie samochodów z wyższej półki wydawały się dalece ryzykownymi. Najpierw zrezygnowali z produkcji silników o więcej niż 4 cylindrach, potem ograniczyli prędkość maksymalną swoich aut do 180 km/h, by w końcu zrezygnować z montowania silników wysokoprężnych w samochodach osobowych.
I to właśnie ta ostatnia decyzja może im się odbić czkawką – przynajmniej na polskim rynku. Co gorsza, oprócz tego lokalnego zagrożenia, pojawiło się jeszcze kolejne niebezpieczeństwo – tym razem o charakterze globalnym.
Ale zanim do niego przejdziemy – garść pozytywów.
XC60 – jeden, by wszystkimi rządzić
Pozostańmy jeszcze na własnym podwórku. W 2024 roku Volvo XC60 było w Polsce najpopularniejszym nowym samochodem segmentu premium. Ba, szwedzkie auto utrzymuje ten tytuł już 16. rok z rzędu.
Co więcej, jeśli Polacy już odwiedzają salony Volvo, to zazwyczaj wyjeżdżają z nich jakimś SUV-em. Aż 85% sprzedaży nad Wisłą stanowiły właśnie takie modele. Pod względem popularności, za XC60 uplasowało się XC40, a najniższy stopień podium okupowało flagowe XC90.
Warto też odnotować, że w ubiegłym roku Volvo sprzedało w Polsce o 19% więcej aut niż w 2023 roku. Gusta naszych rodaków okazały się nad wyraz zbieżne z preferencjami klientów z pozostałych rynków. Trójca najpopularniejszych globalnie aut Volvo pokrywa się z wyborami Polaków.
To o tyle dobra wiadomość, że rok 2025 będzie ostatnim rokiem produkcji modeli S90 i V90. Większość klientów marki zapewne nie będzie za nimi tęsknić.
Rekordowy rok dla Volvo
Rok 2024 też był rokiem pożegnań, a zarazem – rekordów. Zacznijmy od końca. W omawianym okresie na całym świecie Volvo sprzedało 763 389 samochodów, co stanowi globalny rekord w historii firmy. Dla porównania w 2014 roku było ich prawie 300 tys. mniej.
W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Wszystko przez fakt, że w połowie ubiegłego roku Volvo wycofało się ze sprzedaży samochodów osobowych z silnikami wysokoprężnymi. Mimo że były one w ofercie tylko przez kilka pierwszych miesięcy, zdobyły w Polsce aż 17% udziału w ogólnej sprzedaży marki.
Z kolei w 2023 roku wybrało je aż 33% naszych rodaków decydujących się na Volvo. To zaś może oznaczać potencjalne kłopoty tu i teraz. Czy wycofanie z oferty silników Diesla przekona Polaków do innych źródeł napędu? Czy też pozostaną przy oleju napędowym, ale będą go tankować do samochodów innych marek?
To pierwszy potencjalny kłopot Volvo. Jednak drugi problem wydaje się być znacznie poważniejszy.
Czy Volvo wystarczy Eurazja?
Zacznijmy od statystyk. W 2024 roku najważniejszym rynkiem dla szwedzkiej marki była Europa, w której sprzedano aż 48% pojazdów.
Na drugim miejscu znalazły się Chiny, co nie powinno dziwić. W końcu właścicielem Volvo jest pochodzący z Państw Środka koncern Geely. Nabywców znalazło tam 21% ze wszystkich sprzedanych w 2024 roku samochodów Volvo.
Na najniższym stopniu podium uplasowały się z kolei Stany Zjednoczone, gdzie Szwedzi dostarczyli 15% aut. To z pewnością wiadomość słodko-gorzka, bowiem rozpętana przez administrację Donalda Trumpa wojna handlowa może znacząco wpłynąć na tegoroczne wyniki Volvo w ojczyźnie Big Maca.
Co gorsza, wojna celna ze Stanami Zjednoczonymi jest bodaj ostatnią rzeczą, której potrzebował osuwający się w kryzys europejski przemysł motoryzacyjny. Jednak stała się ona faktem, a jej reperkusje będą wykraczać daleko poza prosty spadek sprzedaży aut w Nowym Świecie. W końcu już teraz europejscy producenci odczuwają skutki intensywnej ekspansji chińskich marek, a ponadto muszą zmagać się ze słabnącym popytem wynikającym z problemów makroekonomicznych.
I choć te problemy dotyczą nie tylko Volvo, to jednak widać, że USA są dla szwedzkiej marki relatywnie ważnym miejscem zbytu. W końcu sprzedano tam dokładnie taki sam odsetek aut (przypomnijmy – 15%), co na tzw. „pozostałych rynkach”. Pod tym pojęciem ukrywają się Kanada, państwa Ameryki Południowej, Australia oraz kraje azjatyckie inne niż Chiny, w tym leżące w granicach obu części Eurazji Rosja i Turcja. Przy czym, z uwagi na sankcje, kraj rządzony przez Putina należy wyłączyć z tej puli, choć przecież przed rozpętaniem pełnoskalowej wojny na Ukrainie był to niezwykle chłonny rynek dla dóbr luksusowych.
Plany i zmiany
Jaka będzie odpowiedź Szwedów na czekające ich wyzwania? Cóż, mówiąc krótko – wielkiego kalibru. W końcu na początku roku odświeżyli swój najważniejszy model – XC60.
Obyło się jednak bez zaskoczeń. Najpopularniejszy szwedzki SUV po liftingu upodobnił się do zmodernizowanego nieco wcześniej XC90. Nieco wcześniej poznaliśmy już EX30 Cross Country. Ostatnia z tegorocznych nowości to zupełnie nowe ES90, czyli drugi model bazujący na platformie SPA2.
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line
- Placeholder long text here for post title. Second line