Wielki test ładowania aut na prąd – chińskie firmy miażdżą rywali!
Samochody elektryczne ładują się coraz szybciej, szczególnie te pochodzące z Chin. W wielkim teście ładowania, przeprowadzonym przez Norweską Federację Samochodową (NAF) w temperaturach od 1 do 3 stopni Celsjusza, wręcz zmiażdżyły one rywali z innych krajów.
Na wstępie warto pamiętać o jednym. Mianowicie o tym, że szybkość ładowania samochodu elektrycznego podawana przez producentów uwzględnia jak najlepsze warunki. Oznacza to idealną temperaturę na zewnątrz, a także użycie odpowiedniej ładowarki. Czyli o mocy większej lub równej tej, jaką jest w stanie przyjąć bateria danego samochodu.
W teście przeprowadzonym przez norweski NAF wzięły udział 23 auta na prąd. Wcześniej, nim przystąpiły one do badania, ich akumulatory rozładowano do poziomu sięgającego maksymalnie 10% (TUTAJ przeczytasz od czego zależy szybkość ładowania).
Test przeprowadzono na ultraszybkiej ładowarce Ionity, zdolnej „pompować” prąd z mocą, bagatela, 475 kW. Podczas niego temperatura wahała się w granicach od 1 do 3 stopni Celsjusza. Czyli, jak na norweskie standardy, nie była zbyt niska.
Test ładowania: przodują auta z Chin
Spośród samochodów, które stanęły do testu, najlepiej spisał się chiński Xpeng G9. Ładowanie tego auta do poziomu 80% trwało zalewie 19 minut, czyli o 1 minutę krócej niż obiecywał producent. Maksymalna moc ładowania uzyskana przez to auto to 291 kW, natomiast średnia – 219 kW.
Luksusowy samochód Lotus Eletre S, a więc marki należącej obecnie do chińskiego Geely, jako jedyny uzyskał pik mocy powyżej 300 kW. Osiągnął 315 kW, natomiast w najniższym punkcie krzywej do 80% było to 166 kW. Średnia moc to 221 kW, a czas ładowania – 21 minut (TUTAJ przeczytasz test elektrycznego Voyaha Free).
Modele Nio EL6 i ET5 Touring również charakteryzują się imponującym czasem ładowania, wynoszącym, odpowiednio, 22 i 26 minuty do 80% pojemności baterii. Obydwa zdecydowanie przekroczyły szacunki producenta, według którego od 10 do 80% ich baterie nabijają się w czasie 40 minut przy pojemności 100 kWh oraz 30 minut przy 75 kWh.
Z kolei Kia EV9 naładowała się zgodnie z obietnicami producenta, czyli w 24 minuty. Na dodatek osiągnęła imponującą krzywą ładowania. Łącznie 9 z 23 samochodów biorących udział w teście uzyskało czas „nabijania” baterii do 80% w niecałe pół godziny.
„Teraz przerwy w ładowaniu stają się imponująco krótkie. Dzięki samochodom, które najszybciej ładują akumulator, ledwo masz czas na skorzystanie z toalety, zanim będziesz mógł kontynuować podróż” – mówi Nils Sodal, starszy doradca ds. komunikacji w NAF.
Test ładowania: z roku na rok coraz lepiej
Pozytywne wrażenie z testu ładowania zrobiły również Volkswagen ID.7, Mercedes EQE SUV oraz MG 4. W przypadku tych modeli zabrakło raptem kilka minut do uzyskania czasu obiecanego przez producentów (TUTAJ poznasz wyniki norweskiego testu zasięgów).
Niezbyt dobrze „poszło” za to chociażby Hyundaiowi Ioniqowi 6. To koreańskie auto spędziło przy ładowarce długie 34 minuty, zamiast obiecanych 16. Również zaskakująco daleko od deklarowanych danych znalazło się BMW i5 eDrive40.
Mimo wszystko, ogólne wrażenia po teście są pozytywne. „Wyniki naszego zestawienia pokazują, że tylko w ciągu ostatniego roku wydarzyło się wiele dobrego w dziedzinie ładowania. Więcej samochodów z dużymi akumulatorami można teraz szybko napełnić na stacji ładowania” – podsumowuje Nils Sodal.