22 stycznia 2024

Zamiast iść wyłącznie w elektryfikację, firmy stawiają na elastyczność? Świadczy o tym nowa platforma koncernu Stellantis

STLA Large

Koncern Stellantis pokazał drugą z czterech zapowiadanych przez siebie platform dla aut na prąd. Ale STLA Large, podobnie jak STLA Medium, „obsłuży” również silniki spalinowe. Czyżby to pokłosie spodziewanego spadku zainteresowania samochodami elektrycznymi?

Pomimo swoich wcześniejszych zapowiedzi dotyczących przechodzenia wyłącznie na elektryki, Stellantis wydaje się obecnie dość ostrożnie podchodzić do tego tematu. Stawia bowiem na elastyczność, z której znane jest obecnie choćby BMW.

Co więcej, zupełnie nowa platforma Niemców przeznaczona dla elektryków, czyli Neue Klasse, również ma „obsłużyć” napędy spalinowe. Wcześniej przedstawiciele tej marki informowali, że będzie ona przeznaczona jedynie dla aut na prąd.

Zmiana strategii?

Ale zmiana strategii jest w pełni uzasadniona. Choć obecnie sprzedaż elektryków rośnie, a najchętniej kupowanym w Europie samochodem w 2023 roku była Tesla Model Y, producenci szykują się na spadek zainteresowania pojazdami na prąd.

W ciągu najbliższych 2-3 lat sprzedaż ma bowiem wyhamować. Z jakiego powodu? Po pierwsze, to wysokie stopy procentowe, które już zniechęcają klientów do zakupu. Po drugie, wielu użytkowników aut na prąd zgłasza obecnie swoje zastrzeżenia dotyczące zasięgu, ładowania oraz ich ceny.

Dlatego, po tzw. efekcie nowości, klienci będą wstrzymywać się przed przechodzeniem na elektromobilność w oczekiwaniu na lepsze akumulatory. A te mają się pojawić w 2026 roku, choć obecnie wydaje się, że nastąpi to jednak później.

I jeszcze jedno. W połowie tego roku mają odbyć się wyboru do europarlamentu. Niektóre środowiska zapowiedziały już, że będą dążyły do tego, aby odejść od dążenia do elektryfikacji za wszelką cenę.

STLA Large: imponująca elastyczność

Choćby z powyższych powodów, koncern Stellantis, tak jak BMW, stawia na uniwersalność. Zaprezentowana właśnie platforma STLA Large obsłuży więc nie tylko samochody akumulatorowe, ale i spalinowe. Będzie można ją spotkać w modelach Dodge'a, Jeepa, Alfy Romeo, Chryslera oraz Maserati.

Jak informują przedstawiciele giganta, w ciągu najbliższych dwóch lat nowa architektura posłuży do stworzenia 8 modeli segmentu D i E. Czyli klas średniej oraz wyższej. Na samym początku STLA Large znajdzie zastosowanie w Dodge'ach i Jeepach.

Co istotne, nowa platforma będzie w stanie obsłużyć zarówno ultraszybkie ładowanie (do 4,5 kW energii w 1 minutę), jak i bardzo szybkie (ponad 100 kW). Zapewni to możliwość zastosowania dwóch różnych architektur elektrycznych – 800- i 400-woltowej (TUTAJ przeczytasz od czego zależy szybkość ładowania).

STLA Large ma być zresztą wyjątkowo elastyczne. Auta, które na niej powstaną, będą mogły mieć napęd na przednie lub tylne koła, albo układ 4x4. W tym ostatnim przypadku oznacza to, że skorzystają z dwóch silników elektrycznych. Co istotne, będzie je można ulepszyć zdalnie, dzięki aktualizacjom drogą radiową (over-the-air).

STLA Large: do 800 km zasięgu

Jak informuje koncern Stellantis, samochody elektryczne, oparte na STLA Large, skorzystają z baterii trakcyjnych o pojemności od 85 do 118 kWh. Największa z nich zapewni zasięg (zapewne według WLTP), sięgający 800 km.

Takim może legitymować się m.in. kolejna generacja Alfy Romeo Giulii. Ma ona pozostać klasycznym sedanem, a nie stać się crossoverem ze ściętym tyłem, jak wcześniej donoszono. Włoska firma, o czym niedawno informował jej szef – Jean-Philippe Imparato – nie chce stać się „wyłącznie marką SUV-ów” (TUTAJ przeczytasz 8 rzeczy, które powinieneś wiedzieć o Giulii).

Najmocniejsze samochody, jakie powstaną na STLA Large mają zapewniać przyspieszenie od 0 do 100 km/h na poziomie 2 s. Jednym z takich modeli zapewne będzie przyszła Giulia Quadrifoglio, która ma dysponować układem napędowym (2- lub 3-silnikowym) o mocy sięgającej 1000 KM.

I jeszcze jedno – zastosowanie STLA Large oznacza, że nowa Giulia nie musi być autem wyłącznie elektrycznym. Podobnie zresztą jak następca Stelvio.