Zima zmienia zasady ruchu drogowego. O czym warto wiedzieć?

Zasłonięte przez śnieg znaki i linie na drodze mogą utrudniać życie kierowcom. Oto sytuacje i miejsca, w których warto zachować szczególną czujność, ponieważ zima zmienia zasady ruchu.
Po intensywnych opadach śniegu na kierowców czeka wiele pułapek. To nie tylko kwestia śliskości nawierzchni, co wymusza obniżenie prędkości. Konieczne jest również skupienie uwagi podczas obserwowania drogi, a zasłonięte znaki nie ułatwiają zadania.
Pomaga kształt
Duże zagrożenie to zasłonięte znaki pionowe. Na szczęście, nawet gdy tarcze najważniejszych znaków nie są widoczne przez śnieg, ich kształty, takie jak „stop” (ośmiokąt), „ustąp pierwszeństwa” (odwrócony trójkąt) czy „droga z pierwszeństwem” (romb), pozwalają odczytać ich treść. Trudno w takim przypadku tłumaczyć się, że znak nie był widoczny! Natomiast w przypadku pozostałych, jeśli są one szczelnie pokryte śniegiem, nie mamy obowiązku stosować się do nich.
Śnieg nie tylko zasłania znaki, ale czasem wręcz je uaktywnia. Wielu kierowców zastanawia się, w jakim celu został ustawiony znak „ustąp pierwszeństwa” przed wjazdem na tzw. główną drogę, np. z estakady, tym bardziej, jeśli został stworzony bezkolizyjny wjazd (pas ruchu dla „włączających się” jest podzielony linią ciągłą). Istotnie przez większą część roku jest on bezużyteczny. Jednak kiedy na „głównej drodze” śnieg zasłoni pasy ruchu, auta jadące prawym skrajnym pasem ruchu mogą, a właściwie powinny, zbliżyć się do krawędzi drogi, czyli zająć pas służący dla „włączających” się do ruchu z estakady. To oznacza, że ci przed wjazdem na trasę, muszą ustąpić pierwszeństwa.
Zasłonięte znaki na asfalcie
Śnieg pokrywający linie wyznaczające pasy ruchu stanowi duże utrudnienie, gdyż kierowcy mają trudność w określeniu właściwego toru jazdy. Nie oznacza to jednak, że można korzystać z więcej niż jednego pasa ruchu. Trzeba sobie wyobrazić przebieg drogi oraz obserwować inne pojazdy na śnieżnej nawierzchni.
Czasem strzałki kierunkowe na pasach ruchu są niewidoczne. Jest to niebezpieczne, gdyż kierowca może z pasa do skrętu w prawo pojechać prosto i zderzyć się z kierowcą wyjeżdżającym z drogi podporządkowanej. Warto więc uważnie obserwować znaki pionowe, które wcześniej informują o dozwolonych manewrach na danym pasie ruchu.
Ponieważ progi zwalniające nie zawsze są poprzedzone znakami pionowymi, przysypany śniegiem „garb” bywa czasem niebezpieczną pułapką, ponieważ trudno go zauważyć. Jedynym rozwiązaniem jest wyjątkowo ostrożna jazda po drogach osiedlowych, gdzie najczęściej występują tego typu przeszkody.
CZYTAJ TEŻ: Zima w tym roku nie zaskoczy drogowców?
Zwężenie pasów ruchu związane z powstawaniem zasp to duże utrudnienie. W przypadku kolizji winni mogą być obaj kierowcy, gdyż nie zachowali należytej ostrożności. Widząc nadjeżdżające z przeciwka auto, najlepiej zatrzymać się przed zwężeniem i umożliwić przejazd. Jeśli nadjeżdżający pojazd uderzy w stojący, to winą będzie jednoznacznie obciążony jego kierowca.
Niemniej jednak, opady śniegu mają swoje zalety – trawnik pokryty śniegiem może stać się dodatkowym miejscem parkingowym. Brak widocznej trawy oznacza brak szkody dla zieleni, co może być argumentem przeciwko nałożeniu mandatu przez straż miejską. Jednak warto pamiętać, że po stopniowym topnieniu śniegu parking znów stanie się trawnikiem.
Winny kierowca
Warto także pamiętać, że choć zarządca drogi ma obowiązek odśnieżania, to niemal zawsze kierowca ponosi odpowiedzialność za wszelkie kolizje na zaśnieżonej jezdni. Będzie musiał z własnej kieszeni (lub z polisy) pokryć szkody wyrządzone sobie i innym.