23 września 2024

Zgłosisz sprzedaż auta, ale i tak dostaniesz „mandat” za nowego właściciela

sprzedaż auta przekazywanie kluczy
Zdjęcie: GettyImages.

Masz obowiązek poinformować starostę o zbyciu samochodu. Jednak to wcale nie chroni przez potencjalnymi problemami. Dopóki kupujący nie zarejestruje pojazdu na siebie, korespondencja dotycząca wykroczeń będzie kierowana na twój adres.

Kierowca ma 30 dni na zgłoszenie sprzedaży pojazdu. W przypadku opóźnienia naraża się na karę administracyjną w wysokości 250 zł. Niestety, dopełnienie formalności nie oznacza, że były właściciel nie otrzyma listu np. od CANARD w sprawie przekroczenia prędkości.

Zgłoszenie sprzedaży pojazdu – miał być porządek

Przypomnijmy, od 1 stycznia 2024 roku każdy nabywca używanego pojazdu musi dokonać jego rejestracji w ciągu 30 dni od daty zakupu. Dla przedsiębiorców zajmujących się handlem pojazdami przewidziano 90 dni. Wysokość kar administracyjnych w przypadku naruszenia tych terminów wynosi 500 zł (1000 zł dla firm), a jeśli spóźnimy się o 180 dni, kara rośnie do 1000 zł (2000 zł dla przedsiębiorców).

Wcześniej wystarczyło jedynie zgłoszenie o nabyciu auta. Ministerstwo postanowiło jednak zmienić przepisy, aby „zapewnić aktualność danych właścicieli pojazdów w centralnej ewidencji pojazdów, z której korzysta m.in. Policja i inne służby, np. nakładające mandaty. Rozwiązany zostanie problem nakładania mandatów na osoby, które już nie są właścicielami pojazdów, ale ze względu na brak przerejestrowania i aktualizacji danych nadal figurują w CEPiK jako właściciele”.

Obowiązek zgłoszenia sprzedaży i zakupu – nie każdy rejestruje

W praktyce kary nie odstraszyły wszystkich kierowców od ignorowania obowiązków po zakupie. Sprzedający zazwyczaj pamiętają o zgłoszeniu staroście informacji o zbyciu pojazdu. Można to zrobić zdalnie przez stronę gov.pl. Jednak kupujący nie załatwi sprawy online – konieczna jest wizyta w urzędzie. I tu pojawiają się kłopoty. Część z nich, mimo że chce dopełnić formalności, nie zawsze może dokonać rejestracji na czas, szczególnie jeśli dotyczy to uszkodzonego pojazdu, który wymaga naprawy. Jednak problem powstaje w innym przypadku.

Zdarza się, że nowy nabywca nie zamierza rejestrować pojazdu na swoje nazwisko. Nie ma czasu na formalności, a karami się nie przejmuje. Dotyczy to często obcokrajowców zza wschodniej granicy. W takim przypadku nałożenie opłaty administracyjnej nie zawsze jest możliwe, a jej egzekucja tym bardziej mało prawdopodobna. W efekcie jeżdżą oni „cudzym” autem.

Zgłoszenie sprzedaży – nadal niechciana korespondencja

Sporym pechowcem może być sprzedający, który sprzedał samochód osobie, która go nie zarejestrowała na siebie. Nawet jeśli zgłoszenie zostało dokonane na czas, wezwania dotyczące popełnionych wykroczeń, a nawet kary za brak biletu parkingowego, będą przychodzić na adres sprzedawcy. W Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP) to on nadal figuruje jako właściciel. Sama adnotacja o zgłoszeniu transakcji nie zawsze wystarczy. Dopiero po dopełnieniu formalności przez nowego właściciela wszelkie wezwania będą kierowane do niego.

Oczywiście były właściciel nie poniesie żadnej kary, ale musi reagować na każde pismo, udowadniając, że samochód został sprzedany. Zwykle trzeba przesłać kopię umowy lub faktury, które przenoszą prawo własności na inną osobę. CANARD udostępnia na swojej stronie formularz dla osób, które sprzedały pojazd przed datą wykroczenia.

CZYTAJ TEŻ: Uważaj na fałszywe mandaty! Jak nie dać się oszukać?

Nie ignoruj wezwań

Sam fakt poinformowania starosty nie zwalnia nas z konieczności „prostowania”, że nie jesteśmy już właścicielem pojazdu. Brak reakcji oznacza spore wydatki za niewskazanie sprawcy. Od 2022 r. maksymalna kwota mandatu, jaki może zostać nałożony na właściciela pojazdu, wynosi nawet 8000 zł. W sprawach dotyczących np. przekroczenia dopuszczalnej prędkości grozi dwukrotność wysokości grzywny za dane wykroczenie, nie mniej niż 800 zł.