400 km w 16 minut – te elektryki najszybciej uzupełniają energię!

Współczesne samochody elektryczne potrafią niezwykle szybko przyjmować prąd. Świadczy o tym choćby wynik jednego z nich, uzyskany w zimowym teście ładowania Norweskiej Federacji Samochodowej, w którym udział wzięły 24 modele. Na zwiększenie zasięgu o 400 km wystarczyło mu zaledwie 16 minut.
W tegorocznym zimowym teście zasięgów aut elektrycznych prawdziwym triumfatorem okazał się Polestar 3. Pokonał on wprawdzie tylko o 200-300 m większy dystans niż faworyzowana Tesla Model 3 Long Range RWD, ale jego realny zasięg okazał się zaledwie o 5% mniejszy niż wynika z danych, uzyskanych w cyklu WLTP.
W zimowym teście ładowania 2025 również udział wzięły 24 samochody – te same, co w sprawdzianie z zasięgu. Tutaj zadanie było proste i polegało na jak najszybszym naładowaniu samochodu od 10 do 80% na słupku o maksymalnej mocy 350 kW.
Powszechnie uważa się, że w przyszłości – przy odpowiednio rozwiniętej infrastrukturze – najważniejsze będzie właśnie tempo przyjmowania prądu przez samochody. Z tego względu producenci tak mocno dbają o to, aby z roku na rok poprawiać ten parametr.
TUTAJ poznasz najlepsze auto elektryczne w daleką podróż.
Zimowy test ładowania 2025: Lotus górą
Wśród 24 testowanych samochodów zimowego testu ładowania 2025 najszybciej od 10 do 80% naładował się Lotus Emeya. Wystarczyło mu na to zaledwie 16 minut, w trakcie których m.in. uzyskał najwyższą maksymalną moc ładowania na poziomie 331 kW. Zgodnie z danymi fabrycznymi to 350 kW.
Drugie miejsce w zestawieniu przypadło Porsche Taycanowi RWD z czasem 19 minut i pikiem mocy na poziomie 287 kW (fabrycznie: 320 kW). Na najniższym stopniu podium wylądował z kolei Hyundai Ioniq 5, w przypadku którego nabijanie baterii od 10 do 80% trwało 20 minut (256 kW).
Norwegowie z NAF-u w zimowym teście ładowania 2025 zwracają uwagę na Model 3. Tesla maksymalną moc określa w nim na 250 kW. Podczas próby udało się osiągnąć jednak 226 kW. Z kolei czas potrzebny na ładowanie w przyjętym zakresie był gorszy niż uzyskiwały samochody o gorszych możliwościach przyjmowania prądu.
TUTAJ przeczytasz megatest Hyundaia Ioniq 5 RWD.
Zimowy test ładowania 2025: Tesla zaskakuje in minus
„Tesla stawia na doładowanie, co oznacza, że możesz uzyskać dużo energii na raz, a potem krzywa spada dość stromo” – mówi Jan Tore Gjoby, doradca ds. technologii ładowania i akumulatorów w NAF.
W efekcie przy 50% nabicia baterii Model 3 ładowała się z mocą zaledwie 108 kW. Dla porównania BYD Sealion 7, zdolny przyjąć maksymalnie 230 kW, pokazywał wtedy 183 kW.
Pomimo większego akumulatora w chińskim aucie niż w Tesli – użytecznie 75 wobec 91,3 kWh – na uzupełnienie prądu w zakresie 10-80% potrzebowało ono 31 minut. W Modelu 3 były to 32 minuty. Z kolei pik mocy wyniósł, odpowiednio, 185 i 226 kW.
Zimowy test ładowania: tabela z wynikami:
Gjoby z NAF-u uważa, że czas ładowania podawany przez producentów w wyżej wymienionych zakresie powinien być ważniejszą informacją niż maksymalna moc. Poza tym przestrzega przed wytwórcami, informującymi o ładowaniu w przedziale 30-80%.
„Zwykle robią to ci, którzy mają słabą wydajność ładowania” – mówi.
TUTAJ przeczytasz megatest MG4.
Rozczarowujący Peugeot, świetne Porsche
Zdecydowanie najgorzej w zimowym teście ładowania 2025 spisał się Peugeot E-3008. W jego przypadku nabicie baterii zajęło aż 41 minut, a pik mocy wyniósł 126 kW. Zgodnie z danymi technicznymi powinno to być 160 kW.
Na niekorzyść tego auta przemawia również największe odchylenie w zimowym teście zasięgów. Wyniosło ono aż 32% od homologacji, uzyskanej w cyklu WLTP. „Peugeot nie spisał się dobrze w teście zasięgu, ani w zimowym teście ładowania 2025. Podczas ładowania było tak źle, że właściwie zastanawialiśmy się, co się stało” – mówi Gjoby.
Podkreśla za to bardzo dobre wyniki obu samochodów marki Porsche. Taycan jest znany ze swojego bardzo wydajnego układu ładowania, poprawionego wraz z zeszłorocznym liftingiem. Macan EV uzyskał zaś identyczny czas ładowania, co w danych technicznych. Czyli 21 minut od 10 do 80%.
„To pokazuje, jak ważne jest, aby ładowanie dotyczyło zakresu od 10 do 80%. Daje to znacznie lepsze wskazanie, ile czasu samochody faktycznie spędzają w punkcie ładowania niż tylko określenie maksymalnej prędkości ładowania” – kończy Gjoby.