Zwrot o 180 stopni. Toyota chce mieć aż 10 aut elektrycznych do 2026 r. Ale w planach jest też nowe paliwo, które mogłoby uratować silnik spalinowy
O ile pod kierownictwem Akio Toyody japoński koncern wolno wchodził w erę elektromobilności, o tyle teraz widać wyraźne przyspieszenie. Wiatr zmian wiąże się z jego następcą – Koji Sato – który zapowiedział, że do 2026 roku firma planuje aż 10 nowych aut elektrycznych. Toyota nadal jednak będzie inwestować w hybrydy i wodór, a także w zupełnie nowe paliwo, mające być odpowiedzią na zakaz sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku.
Akio Toyoda (były już szef koncernu Toyota) był znanym przeciwnikiem elektromobilności. Swoje obawy na jej temat wyrażał już nieraz podczas różnych wywiadów i sympozjów. Uważał bowiem, że pojazdy elektryczne są narzucane siłowo, a technologia – nadal w powijakach. Ponadto często argumentował, iż koszty stworzenia odpowiedniej infrastruktury do ładowania aut na prąd będą szły w miliardy dolarów. I to w samej Japonii.
Ale pod koniec stycznia 2023 roku Akio podał się do dymisji. Na stanowisku szefa Toyoty zastąpił go Koji Sato. 53-latek niedawno przedstawił nową strategię pod hasłem „dziedzictwo i ewolucja” (TUTAJ poznasz wszystkie marki Toyoty).
W jej ramach koncern ma rozwijać nie tylko pojazdy elektryczne, ale również hybrydy, hybrydy plug-in, ogniwa wodorowe, silniki spalające wodór, jak również nowe paliwo. W przyszłości mogłoby ono zastąpić benzynę, ratując w ten sposób silnik spalinowy.
Falstart elektrycznej Toyoty bZ4X
W obecnej gamie marki Toyota znajduje się tylko jeden samochód elektryczny. Jest to kompaktowy crossover o mało dźwięcznej nazwie bZ4X, którego sprzedaż w zeszłym roku zamknęła się w niezbyt imponującej liczbie 26 000 sztuk.
Jeszcze mniej imponujący był start tego modelu. Najpierw wykryto w nim problem polegający na tym, że koła mogą odkręcić w czasie jazdy i odpaść. Stało się tak, gdy większość z wyprodukowanych egzemplarzy bZ4X nie trafiła jeszcze do klientów. Usterkę usunięto dopiero po 4 miesiącach, dzięki czemu 6 października 2022 ponownie wznowiono produkcję tego auta.
Kolejny cios przyszedł niedługo później – prosto z mroźnej Norwegii. W przeprowadzonym przez tamtejszy magazyn motor.no wielkim, zimowym porównaniu elektryków, Toyota wypadła zdecydowanie poniżej oczekiwań. I to pomimo faktu, że Japończycy w ostatniej chwili wymienili bardziej energożerną wersję 4x4 na model 2WD (TUTAJ poznasz rodzaje układów 4x4).
Auto na tle 28 innych rywali uzyskało jeden z najgorszych zasięgów – 323 km do pełnego rozładowania baterii. Gorszy jest fakt, że różnica na niekorzyść zasięgu tego modelu względem deklaracji producenta (504 km w cyklu WLTP) rozjechała się aż o 35,79%.
Wynik uzyskany przez elektryczną Toyotę nie przeszedł bez echa. Otóż niektórzy skandynawscy klienci, którzy już zamówili swoje auta… zdecydowali się z nich zrezygnować.
Do 2026 roku zostało mało czasu
Ale świat idzie w kierunku elektromobilności – w szczególności Europa i Stany Zjednoczone. Dlatego Toyota również musi podążyć tym samym nurtem. Sato zapowiedział więc, że do 2026 roku, a więc za niecałe 3 lata, w gamie zarządzanej przez niego marki (i koncernu) ma się znaleźć aż 10 samochodów na prąd.
Dzięki temu posunięciu Japończycy chcą, aby sprzedaż aut elektrycznych w gamie Toyoty wzrosła w 2026 roku do 1,5 mln sztuk. Oznaczałoby to 15-procentowy udział takich modeli w jej sprzedaży. Do 2030 roku Sato chce mieć już 30 modeli na prąd.
Szczegóły przyszłych elektrycznych Toyot nie są jeszcze znane. Prawdopodobnie ich koncepcja będzie oparta na prototypowych elektrykach, jakie Japończycy pokazali pod koniec 2021 roku.
O ile bZ4X bazuje na zmodyfikowanej platformie modułowej e-TNGA (TUTAJ przeczytasz więcej na temat platform modułowych), o tyle przyszłe elektryczne Toyoty mają zostać oparte na zupełnie nowym, dedykowanym rozwiązaniu. Dzięki niemu mają stać się tańsze i bardziej dostępne.
Tyle tylko, że wymaga to czasu, a do 2026 roku pozostała go niewiele. Z tego względu Japończycy będą musieli nadal sięgać po e-TNGA lub skorzystać z gotowego rozwiązania. To już zresztą ma miejsce. Otóż chińska Toyota bZ3 bazuje na platformie koncernu BYD.
Dopiero w 2026 roku ma się pojawić samochód oparty na zupełnie nowej konstrukcji Toyoty. Co więcej, ma on korzystać z akumulatora (prawdopodobnie o stałym elektrolicie), który przy tych samych rozmiarach, co stosowane obecnie rozwiązania, pozwoliłby na podwojenie zasięgu.
W planach Toyoty są też silniki spalające wodór
Ale Japończycy nadal chcą rozwijać się wielotorowo. Oznacza to skupienie się również na tym, co robią najlepiej, czyli hybrydach i hybrydach plug-in. Poza tym już w 2017 roku Toyota rozpoczęła prace nad silnikiem spalającym wodór. Jego zastosowanie przyspieszyłoby to dochodzenie do neutralności węglowej.
Najnowszym modelem Toyoty na wodór jest Corolla Cross H2 Concept. Pod jej maską znajduje się 1,6-litrowa jednostka ze sportowej GR Corolli o mocy 261 KM. Mimo że aucie zastosowano spore zbiorniki wodoru z Toyoty Mirai, zachowuje ono pełną funkcjonalność.
Najważniejszą zaletą jednostek spalających wodór jest to, że nie wydzielają one dwutlenku węgla. Poza tym podobno pracują cicho, bez wibracji i zapewniają znakomite reakcje na gaz. Ale należy pamiętać również o tym, że wytwarzają tlenki azotu.
Według Japończyków droga do szerokiego zastosowania takiej technologii jest jeszcze daleka. Przedstawiciele Toyoty uważają, że dopiero w 40% ukończyli prace nad jej komercjalizacją. Mimo tego, jej zastosowanie w przyszłości może umożliwić przebudowanie silników klasycznych aut w celu spalania wodoru. Tak już się stało z Corollą AE86 i jej oryginalną jednostką, oznaczoną jako 1.6 4A-GEU.
Co istotne, tankowanie wodoru do zbiorników trwa obecnie około 1,5 minuty.
Konkurencja dla e-paliwa?
Toyota razem z Suzuki, Subaru, Daihatsu i Mazdą (od niedawna) oraz koncernem ENEOS już jakiś czas temu rozpoczęła także pracuje nad paliwem stanowiącym alternatywę dla benzyny. Ma być to bioetanol nowej generacji, który jest opracowywany w nowo utworzonym ośrodku w Japonii.
Przypomnijmy, że bioetanol to odnawialne paliwo, które można tankować na zwykłych stacjach benzynowych. Ale to nie wszystko – przystosowanie do niego silników spalinowych nie wymaga dużych inwestycji.
W czym problem? Obecnie trzeba opracować odpowiedni sposób produkcji, aby wytwarzać to paliwo masowo, ale bez emisji dwutlenku węgla. Tutaj wymieniane są dwie metody. Pierwsza polega na wykorzystaniu dwutlenku węgla, jaki powstaje przy wytwarzaniu bioetanolu do produkcji paliwa syntetycznego.
Druga – użycie tlenu, który jest uwalniany przy generowaniu wodoru w elektrolizie wody. Oczywiście, wszystko powinno odbywać się z wykorzystaniem energii odnawialnej. Ponadto trzeba będzie opracować również odpowiednią technologię adaptacji silników spalinowych oraz zaplanować uprawy roślin do produkcji bioetanolu.
Czasu na opracowanie nowej technologii pozostało jednak niezbyt wiele – do 2035 roku. Być może jednak wynalazek Toyoty sprawi, że e-paliwa, które są obecnie bardzo drogie, będą miały konkurencje. A zdrowa konkurencja to korzyść przede wszystkim dla konsumentów.