Siema! Mama mówi na mnie Bączek, bo pięknie mruczę, wszyscy sąsiedzi wiedzą kiedy wracamy do domu :) czasem pieszczotliwie nazywa mnie pierdzioszkiem :). Jak to zwykle w rodzinie bywa, nadszedł czas na nowy rozdział.
Ale może od początku, pozwólcie że przybliżę Wam moją historię…
Poznaliśmy się z „mamą” prawie 2 lata temu, w kwietniu 2023 spotkaliśmy się w Warszawskim salonie samochodowym na Jubilerskiej. Moi pierwsi „rodzice” adoptowali mnie właśnie z tego Salonu, zawsze dbali o mnie najlepiej jak potrafili, serwisowali mnie w ASO i właśnie tutaj ponownie zgłosili się żeby znaleść dla mnie nowy „dom”.
Kiedy „mama” przyjechała i wybraliśmy się na pierwszą wspólną wycieczkę, od pierwszego wdepnięcia przypadliśmy sobie do gustu. Mama długo się nie wahała, chemia między nami była niesamowita :).
Po dokonaniu wszelkich formalności w salonie, wróciłem z „mamą” do nowego domu. I tak zaczęła się nasza przygoda…
Po adopcji mama zrobiła mi nowiusieńki rozrząd, Co roku fundowała mi kompleksowe SPA, oczywiście w ASO.
Pewnego razu wracając z wakacji na Mazurach, strzelił w nas kamyczek spod kół ciężarówki i niefortunnie uderzył nam w przednią szybę tak, że aż pękła. Na szczęście mama ubezpieczyła mnie i od takich nieszczęść, więc wymieniono mi szybę na nową i to do tego oryginalną!
Przez te 2 lata przemierzyliśmy razem prawie 20tys km. Tak, jak uwielbiam jazdę z nie do końca przepisową prędkością ;), tak nie znoszę stania w korkach….A z mamą codziennie przemierzaliśmy szlak z Warszawskich przedmieści do Mordoru na Mokotowie i tak toczyliśmy się wśród innych orków aż moje sprzęgło zaczęło zgłaszać problemy. Mama bardzo się przejęła i szukała dla mnie pomocy. Nigdy nie chciała dopuścić to tego, abym stanął i nie mógł jechać dalej. I tak trafiliśmy pod skrzydła „Serwis Wyjątkowych Aut” na Arkuszowej w Warszawie. Na początku czułem się nieco onieśmielony, bo dookoła były same Ferrari, Maserati, Lambo itp, ale kiedy już Panowie wzięli mnie na warsztat, moja nieśmiałość troszeczkę zmalała. Pokazałem wszystkim co potrafię!