Samochód na zlecenie sprowadzony do nas 7 lat temu z Niemiec przez naszego znajomego – wcześniej jeden właściciel w Niemczech i teraz jeden w Polsce (żona). Stan techniczny oceniam na bardzo dobry. Auto nigdy nie zawiodło – przez cały okres eksploatacji było bezawaryjne i służyło perfekcyjnie. Poza rutynowymi wymianami oleju czy drobnymi naprawami (dosłownie typu zamek w tylnej klapie itp.) auto nie wymagało żadnych inwestycji.
Sprzedaż nie była planowana, auto miało z nami zostać „do końca”, ale po narodzinach dziecka okazało się, że żona przejechała się kilka razy i postanowiliśmy zakupić kombi.
W styczniu, nie planując jeszcze sprzedaży zaraz po narodzinach dziecka, zleciłem pełny przegląd i wymianę wszystkiego, co mechanik uzna za potrzebne. Zostały wymienione min.: wahacz przedni, łożyska, kolumna kierownicza, kompletny rozrusznik i kilka jakichś dodatkowych pierdół.
Wszystkie części TRW – bez tanich zamienników, bo robiłem to z myślą o dalszym użytkowaniu. Koszt przeglądu i wszystkich części i serwisu wyniósł +/- 3800 zł.
Dodatkowo w zeszłym roku założone nowe tarcze i klocki hamulcowe z przodu.
Auto absolutnie bez wkładu finansowego – wsiadać i jechać. Jedyne, co będzie do zrobienia w przyszłości, to wymiana rozrządu (aktualnie przejechane ponad 60 tys. km na obecnym).
Wnętrze czyste, bardzo zadbane – brak przetarć i uszkodzeń. W aucie nigdy nie palono ani nie przewożono zwierząt.
Samochód nigdy nie uczestniczył w żadnej kolizji. Uczciwie dodam, że 7 lat temu, miesiąc po zakupie podczas burzy spadła gałąź, powodując kilka wgniotek na dachu, pęknięcie szyby i kilka wgniotek maski. Naprawa została wykonana w bardzo dobrym warsztacie blacharsko-lakierniczym – po tylu latach do tej pory żadnej korozji, a lakier wygląda wzorowo więc zrobiony był naprawdę dobrze. Osobie bez miernika będzie ciężko zauważyć, że cokolwiek było poprawiane – mimo to informuję o tym z pełną szczerością.
Wiadomo, że auto z 2010 roku nie będzie wyglądało jak nowe z salonu — na pewno znajdzie się jakaś drobna ryska czy obcierka, np. na dokładce zderzaka od krawężnika czy delikatne ślady na nadkolu, ale to tylko ślady normalnego użytkowania i absolutnie nic, co wpływałoby na wygląd czy użytkowanie auta.
Auto jest naprawdę godne polecenia, nie było przygotowywane „pod sprzedaż”, a wszystkie niezbędne naprawy zrobiliśmy z myślą o dalszej jeździe żony z dzieckiem. Od jakiegoś czasu stoi nieużywane i szkoda, żeby się marnowało. Jestem pewien, że nowemu właścicielowi posłuży jeszcze przez długi czas.
Dodatkowo do auta felgi i opony zimowe. Do zdjęć zmieniłem już na koła letnie. Można w przyszłości pomyśleć też nad odczyszczeniem i pomalowaniem na nowo felg letnich ponieważ lakier na nich nie jest już pierwszej nowości.