Samochód ściągnięty z Francji. W rodzinie od 2014 roku i ogólnie jestem jego 3cim właścicielem.

Zacznę od największego mankamentu, a jest nim kiepski stan lakierniczy, a konkretnie warstwa lakieru bezbarwnego. Samochód niestety stał pod chmurką więc żywioły natury mogły z nim robić co chciały (obstawiam że to efekt czarnego lakieru + słońca).

Kierownica widoczna na zdjęciu była już taka w momencie zakupu - co robił z nią oryginalny właściciel może być dobrym tematem do rozmów przy piwie. Jeżeli chodzi o tapicerkę to jest w bardzo dobrym stanie - nie jest wysiedziana, porwana, poplamiona. Podbitka sufitowa nigdzie nie zwisa. Fotele nie są połamane, wszystkie regulacje działają w pełnym zakresie. Podobnie deska rozdzielcza. Nie jest nigdzie poprzecierana,

O ile stan zewnętrzny to takie 3/10, o tyle stan mechaniczny uważam za całkiem dobry.

Kilka rzeczy, o które potencjalny nowy właściciel na pewno nie będzie musiał się martwić:

• Turbina - wymieniony rdzeń na nowy w kwietniu 2023
• Sprzęgło - całkowity remont tj. tarcza, docisk, pompa główna oraz wysprzęglik wymienione w październiku 2023
• Olej w skrzyni biegów - siłą rzeczy względem powyższego
• Klimatyzacja - szczelna. Konserwacja (tj. sprawdzenie szczelności, wymiana oleju oraz czynnika) u zmierzchu zeszłego lata. Wystarczy do końca tego samochodu

Olej silnikowy zmieniany regularnie co roku. Ostatnia wymiana w maju 2024 łącznie ze wszystkimi filtrami. Lałem Motula 10W40. W instrukcji obsługi (dołączam oczywiście, tyle że jest po francusku :D ) stoi, że producent zaleca 10W30 albo 15W40, ale z tego co mi wiadomo to już w momencie zakupu miał zalany właśnie 10W40, więc nie tego nie zmienialiśmy.

Samochód stoi na oponach wielosezonowych. O ile te z przodu jeszcze chwilę pojeżdżą, to te na tyle wypadałoby już wymienić.

Z rzeczy które również jeszcze podziałają, ale wymagają uwagi to:

• Amortyzatory - zarówno te z przodu jak i z tyłu. Efekt jazdy po cudownych Łódzkich drogach i wszechobecnych torowiskach...
  Obecny przegląd techniczny przeszły bez problemu i mają żywotność w okolicy 60-65% z zachowaniem dopuszczalnej rozbieżności pomiędzy prawą a lewą stroną, aczkolwiek na większych wybojach jest już słyszalne co wskazuje na to, że zwyczajnie się wylały i pracują na sprężynie.
• Świece żarowe - "na zimnym" samochód normalnie odpala, natomiast podczas zimy po przymrozkach na poziomie -15°C trzeba dwukrotnie nagrzać świece. Wymiana na nowy komplet z pewnością to załatwi.
• Przewody hamulcowe tylnie - co tu dużo mówić. Miedź się utlenia w każdym samochodzie. Ten nie jest wyjątkiem. Przewody przednie zostały ogarnięte przy okazji wymiany sprzęgła. Przy okazji hamulców - działają. Tarcze są w dobrym stanie, a na klockach jest jeszcze mnóstwo mięcha. Z tyłu nie widać bo to bębny, ale nie zauważyłem z nimi problemów (ponownie, na żadnym badaniu technicznym nie uzyskałem komentarza od technika, że wypadałoby je wymienić).

Rzeczy które nie działają - tylny spryskiwacz szyby. W momencie zakupu sprzedawca poinformował nas, że jest tam zrobiony jakiś "patent". W praktyce to wygląda tak, że przy odkręcaniu manetki do tylnego spryskiwacza słychać pracującą pompkę, ale nic nie leci. Przednie działają normalnie.

To tyle z rzeczy niedziałających.

Stan blacharski jak na prawie 20 letni samochód powiedziałbym, że jest nienaganny. Widać przy progach oraz nadkolach ogniska rdzy, ale w żadnym wypadku nie jest to stan dramatyczny jak to co bo niektóre "chrupki" które przemierzają nasze polskie drogi. Co na pewno warto wspomnieć to fakt, że znaną bolączką tych samochodów jest przedni most a.k.a. przednie sanki. W moim egzemplarzu nastąpiła jego awaria (została schrupana przez rdzę) w okolicach roku 2018. Została wstawiona nówka sztuka, a nie ze szrotu. Samochód był konserwowany od spodu bitexem raz na jakiś czas.

Jeszcze jedna rzecz warta wspomnienia to fakt, że ktoś próbował mi go ukraść... Zamek od strony kierowcy został wyłamany i... to tyle. Z relacji sąsiada, który mnie o tym poinformował wyszło na to, że niedoszły złodziej wyłamał zamek, otworzył drzwi, auto zaczęło wyć, złodziej schował się w okolicznej florze i przeczekał alarm, po czym wszedł do auta, rozejrzał się, wysiadł i poszedł w siną dal. Stacyjka nieruszona. Nawet radia nie wziął (a fajne mam bo Pioneer MVH-29BT, z bluetooth i wyciągniętym zewnętrznym mikrofonem założonym na osłonie słonecznej, kabelki ukryte za panelami więc nic nie widać. Zostawiam kupującemu. Głośniki oryginalne też od Pioneer, grają wszystkie kanały i to bardzo dobrze). W serwisie Hyundai powiedzieli, że zamek do niego to koszt 800zł. Podziękowałem, a wyłamany zamek wyciągnąłem i zaślepiłem. Auto otwieram z centralki tak czy siak więc mi to zasadniczo różnicy nie zrobiło.

Samochód posiada polisę OC ważną jeszcze na dzień dzisiejszy (13.08.2024r) 77 dni oraz badanie techniczne ważne 205 dni.

Reasumując - samochód sprawny, można wracać bez problemu na kółkach. Żadna laweta nie jest potrzebna. Nie robi regularnych wyborów papieskich tj. nie kopci ani na czarno ani na biało. Autko jak najbardziej można obejrzeć z każdej strony w Łodzi po uprzednim kontakcie. Mam glejt z ostatniego badania technicznego, ale jak ktoś bardzo chce to możemy się nim przejechać na okoliczną stację kontroli pojazdów bądź mechanika (ale uprzedzam, nie płacę :D ). Odpowiem na wszelkie pytania jeżeli ktoś by takowe miał, choć przypuszczam, że powyższy esej wyczerpuje temat. Jeżeli dotarłeś do samego końca, to serdecznie Cię pozdrawiam, życzę znośnej reszty dnia i mam nadzieję, że widzimy się na oględzinach :)