Szukasz luksusowego SUVa, który będzie wyróżniał się w tłumie zwykłych aut? Samochodu dla którego będziesz wymyślał przeróżne wycieczki (czy to do Żabki znajdującej się po drugiej stronie ulicy, bo zabrakło cukru, czy niedzielną wyprawę śladami fortyfikacji mazurskich, czy też „obowiązkowy” obiadek u mamusi). Auta, w którym zajęcie miejsca za kierownicą będzie zwiastowało przygodę i wzbudzało niesamowite emocje wzmagane przez dźwięk ponad 5,5-litrowej V8-ki. Mam dla Ciebie największą terenówkę z oferty Infiniti przeznaczoną na rynek amerykański – INFINITI QX56.

Mówi się, że rozmiar ma znaczenie, że faceci przedłużają sobie „męskość” kupując większe auta. To wszystko stereotypy z których śmiejemy się z żoną, ale lepiej mieć niż nie mieć, a ten SUV o dł. ponad 5 m i szer. oraz wys. zbliżonej do 2 m przyciąga wzrok niejednej mijanej osoby.

Będziesz jeździł bardzo wygodnie: 4 komfortowe, skórzane, podgrzewane fotele kapitańskie z podłokietnikami. Regulacja pozycji za kierownicą odbywa się w 100% elektrycznie i mam tu na myśli siedzenia, kierownicę oraz pozycję pedałów. Ostatnia kanapa dzielona w proporcji 60x40 pomieści 3 osoby, ale w razie potrzeby składa się elektrycznie powiększając przestrzeń bagażową.

Hak jest wbity w dowód, choć nie był przez nas używany, a wcześniejszej jego historii nie znam. Natomiast jeżeli ktoś będzie chciał pociągnąć np. 10-metrową łódkę to QX56 ma wystarczającą wagę, moc i możliwość pociągnięcia przyczepy z hamulcem najazdowym do 3,5 t.

Całoroczne Yokohamy GEOLANDAR AT założone na chromowane 20” felgi. Oczywiście chrom na felgach ma trochę ubytków, ale jak się o nie będzie dalej dbało i czyściło, to można wydobyć z nich blask, który rozświetla Infiniti. Wracając do opon to w ciepłe i suche dni zachowują się rewelacyjnie, a każdy kilometr pokonany po zasypanych górskich drogach utwierdzał w przekonaniu, że kupno ich było idealną inwestycją i nawet tylko „poprawne” zachowanie na drogach podczas intensywnych opadów deszczu nie zmienią mojej opinii. Są cichsze podczas jazdy niż letnie opony z którymi zakupiłem Infiniti.

Instalacja gazowa KME z wtryskiwaczami Barracuda, 100 l zbiornikiem umieszczonym w kole zapasowym (wchodzi 80 l LPG) założona przez nas w sierpniu 2020 roku. Średnie spalanie (to ok. 20-21 l LPG i dotrysk około 1 litra benzyny). Jeżeli ktoś jedzie do teściowej i będzie wlókł się na trasie szybkiego ruchu z prędkością 90 km/h to zejdzie poniżej 18 l/100 km, ale już w drodze powrotnej wracając z ustawionym tempomatem na 140 km/h „do szwagra, bo schłodził co nieco w lodówce” to spalanie będzie oscylowało w granicach 20 l/100 km).

Auto jest zarejestrowane w Polsce, ma aktualne ubezpieczenie do lipca, a przegląd do września 2025. Ma zapisaną normę EURO 5, zatem w sposób legalny można nim wjechać do strefy czystego powietrza w Warszawie do 31-12-2031.

A teraz kilka niedociągnięć tego egzemplarza. Nie działają czujniki ciśnienia w oponach - obecnie zamontowane zwykłe zawory. Od początku był problem z kamerą cofania (wyświetla się wojna mrówek) – komputer odczytuje to jako błąd i przy okazji wyłącza czujniki parkowania tył. Dla nas to nie był problem, bo umiemy jeździć bez tych udogodnień. Zapala się kontrolka SERVICE ENGINE SOON, czasem gaśnie, czasem świeci dłużej, czasem krócej – w serwisie wspominano o wypadaniu zapłonu na którymś z cylindrów, ale nie za każdym razem ten błąd wychodzi na sprawdzaniu. Z tego co zauważyłem to w zależności od jakości zatankowanego gazu występuje to dłużej lub krócej. Lewa przednia lampa potrafi czasem zarosić się od środka, choć xenony i tak rozświetlają drogę nadzwyczaj mocno.

Historia auta: pierwszym właścicielem w USA było małżeństwo: TERASIA i WILLIE – jak ktoś zagłębi się w przeglądarkę google to po VINie wyskoczy mu ta informacja. Samochód następnie został przetransportowany do Niemiec, gdzie został zarejestrowany również na to małżeństwo – WILLIE F. był żołnierzem, członkiem sił zbrojnych USA. Następnie samochód został odkupiony przez firmę z Zambrowa, która sprowadziła go do Polski i w 2020 roku zakupiliśmy z żoną QX56. Czyli jesteśmy jego pierwszym właścicielem w Polsce, co potwierdza raport z Historii pojazdu na gov.pl.

W historii pojazdu wg Carfax odnotowano jakiś wypadek za granicą, który miał poprzedni właściciel – niestety nie znam szczegółów, ale mogę się jedynie domyślać, że coś zadziało się z przednią maską, gdyż była lakierowana i dodatkowo po otwarciu od strony silnika pojawiają się oznaki korozji.

W Polsce auto miało dwie mikroskopijne stłuczki. Jedna z nich pozostawiła minimalne zarysowanie tylnego zderzaka, w drugiej moja pewność siebie przy zmianie pasa w korku spotkała się z pewnością siebie kierowcy Astry, co pozostawiło plastik z lusterka Astry na lewym tylnym błotniku Infiniti.

Poza tym Infiniti jeździ do przodu, ba nawet do tyłu, skręca, ale przede wszystkim jest komfortowo, elegancko, dostojnie, ale i dynamicznie, bo wystarczy docisnąć mocniej pedał gazu, żeby 315 koni dały o sobie znać wyrywając do przodu.

Z napraw, które trzeba było zrobić podczas 5 letniej eksploatacji i przejechanych ok. 110 000 km, to naprawa skrzyni biegów spowodowana awarią chłodnicy przez co płyn chłodniczy dostał się do skrzyni – ale zarówno chłodnica jak i skrzynia działają obecnie bez zarzutu. Wymiana przewodów klimatyzacji, bo była nieszczelność, ale za to teraz klima chłodzi odpowiednio. Naprawa maglownicy, żeby pozbyć się bicia kierownicy. Napraw tłumika. Poza tym przez 5 lat typowa eksploatacja – oleje, filtry, klocki, tarcze, gumy zawieszenia itp.

Skoro on taki piękny, czysty, pachnący i niezastąpiony, to dlaczego go sprzedaję? Powód jest prosty: zakochałem się i muszę – taki warunek postawiła moja żona… Zakochałem się w Infiniti QX80 Autograph z 2025. A wiadomo, że jak facet zgłupieje na punkcie jakiejś piękności, to robi różne „głupie” rzeczy. Zatem QX56 jest na sprzedaż. Na pytania odpowiem na spotkaniu, zapraszam na jazdę próbną.

Rozważę zamianę tylko na Can-Am Spyder RT Limited lub Honda Goldwing Trike (L5e na kat. B).