Nadszedł czas rozstać się z moim poczciwym Mercedesem. Służył wiernie i dzielnie ostatnie cztery lata. W tym czasie wymagał jedynie bieżących serwisów od wymiany olejów i innych ważnych płynów, przez tarcze i klocki hamulcowe, aż po amortyzatory. Przeszedł kilka mało istotnych zmian: - Nowe lampy przednie - Dla spokoju żarówki nad rejestracją zamienione w ledy z canbusem - Jeden ze schowków zamieniony na cupholdery Z nieco większych zmian: - Nowy pakiet sprzęgło, łożysko i dwumasa (bo jak rozbierać raz na dwadzieścia lat to czemu nie zaszaleć) - Częściowo wymienione sztywne przewody hamulcowe na miedziane - Zmieniony dyferencjał (trochę żwawiej reaguje) - Filtr powietrza zamieniony na typ mokry (legendy głoszą, że jest nieśmiertelny jeśli mu się choć raz w roku zaoferuje SPA w pakiecie premium) Z takich większych problemów spotkało mnie wymienienie pompy oleju (nowa podaje olej jak dzika) oraz wymiana kompresora klimatyzacji (pękło koło napędowe). Obie świeżo po zakupie. Jestem pewien, że ten Mercedes kolejnemu właścicielowi odwdzięczy się równie dobrze jak mi jeśli tylko zostanie otoczony odpowiednią opieką. Wtedy jego 5 cylindrów będzie hasało radośnie, aż świat się nie skończy (chociaż pewnie nawet dłużej, jeśli będzie miał paliwa w baku). Przejechanie 1000 km na jednym tankowaniu to norma jeśli jeździ się za miastem (choć przy jego pojemności "do pełna" boli w portfel okrutnie). Jego serduszko jest zestawione z manualną, 6 biegową, atomowo wytrzymałą skrzynią biegów (bez większych przeróbek może robić za dzwon kościelny). W takim zestawie nie straszny mu żaden dystans. Po trasie do Warszawy w czasie gaszenia silnika dało się słyszeć ciche jęknięcie "ale to tylko tyle". Gratis w sumie oddam komplet kół zimowych na felgach alu 16 trzymanych u Pana Boga za piecem (u wulkanizatora) i dwa zestawy wycieraczek (pamiątki byłyby zbyt bolesne). Zapraszam do oględzin i zakupu.