Jestem drugim właścicielem auta, pierwszym był członek mojej rodziny. Garażowane. Toyota to symbol niezawodności i całkowicie zgadzam się z tym stwierdzeniem, auto nigdy nie odmówiło posłuszeństwa. Mam nawet wrażenie, że jeździ czasem na powietrze, ponieważ dowoziło mnie bezpiecznie do stacji benzynowych, kiedy jechałem na oparach, a do baku musiałem wlać więcej, niż wynosi jego katalogowa pojemność. Ma świeżo zrobione zawieszenie i sprzęgło, olej, klima i filtry serwisowane kilka miesięcy temu. Trzy lata temu podwozie zabezpieczone przed korozją.
Atutem jest gigantyczny bagażnik, do którego można zapakować pół afrykańskiej wioski, a jeszcze wejdzie kilka walizek.
Niestety, ten motoryzacyjny ideał ma kilka wad. Jako, że codziennie było parkowane pod szkołą, a wiadomo, że 95% parkujących tam, to właścicielki pary chromosomów XX, jest trochę obstukane. Nie są to wgniecenia, ale ślady drzwi aut prowadzonych przez wyżej wymienione. Ma kilka wgnieceń na tylnym zderzaku, ale niewielkich. I jamże to, nie chwaląc się, sprawił.