Dzień dobry,
Wystawiam na sprzedaż należące do mojej Żony Volvo S40 z silnikiem 1.6D (D jak Diesel) o wciskającej w fotel mocy 115KM. Na prawdę jest całkiem żwawe: na A4 nie odstawało nawet od lasingów w Superbach ścigających się o tytuł pracownika miesiąca:-) Kiedy kierowałem ja, paliło 6 litrów na 100km, kiedy moja Lepsza Połowa, to około 4,7. Może nie trzymaliśmy go pod kocem, ale za to Żona na prawdę płakała, jak decydowała o sprzedaży. Nie powiem, że dbałem bardziej niż o Żonę, ale stało w garażu, jest dosyć czyste w środku i ma dwie prawie nowe opony zimowe (dwie jako takie). W zeszłym roku wymieniłem rozrząd, wentylator chłodnicy i kompresor klimy z nabiciem (chłodzi tak, że mrozi krew w żyłach), a całkiem niedawno olej z kompletem filtrów i zregenerowałem wtryskiwacze. Czytający to ogłoszenie zastanawiają się pewnie teraz, dlaczego tak tanio te moje Lolvo wystawiam? Ano dlatego, że ma też swoje wady: w zawieszeniu łożyska trochę hałasują, być może za jakiś czas będą tuleje do wymiany, od czasu do czasu szarpnie, czasem wywali check ( jakiś błąd DCS, ale go ignoruję, poświeci dwa dni i przestaje). Na pytanie, czy bierze olej odpowiem innym pytaniem: a co, ma dawać? I tak szczęście, że tylko trochę cieknie spod jakiejś tam uszczelki, a nie go przepala: spaliny są czyste jak górski potok i pachną brzozowym gajem o poranku. Można nimi inhalować astmatyków, a norma emisji spalin EURO 5 pozwoli jeszcze przez wiele lat wjeżdżać do miasta na zakupy w sobotę, nawet do tych galerii w strefie czystego transportu. Ma duży zasięg. Cytując klasyka "From Berlin to Warsaw on one tank", z Wrocławia do Kijowa na własnych kołach też powinno starczyć, ale trzeba zatankować na Orlenie, a nie na Avi, czy innym Shelu. Co prawda czujniki cofania nie uchroniły jej przed wgniotkami w klapie bagażnika i innymi szkodami parkingowymi, ale za to jak Żona wjechała taksiarzowi w dupę, to zrobiła jego niezawodnej Toyocie z tej dupy jesień średniowiecza, a na Łolło został po tym jedynie mały odprysk lakieru na zderzaku. Ma sporo drobnych zarysowań i wgniotek, na tylnych drzwiach też trochę szpachli, ale szanujmy się: ma prawie 14 lat - na bliskim wschodzie można by ją już było wydać za mąż. W związku z tym, jak ktoś chce zbijać cenę o połowę argumentem, że jest brzydkie, niech nawet nie marnuje swojego czasu. Tak samo handlarze i inni oszuści spod znaku "daję 7 tysięcy i za godzinę jestem". Chcę je sprzedać w miarę tanio uczciwemu człowiekowi, który za zaoszczędzoną prowizję handlarza, będzie mógł poogarniać mankamenty i jeździć sobie całkiem wygodnym i bardzo bezpiecznym autem. Nada się zarówno na pierwszy samochód dla osiemnastolatka z temperamentem do jeżdżenia na dyskotekę, jak i na każdy kolejny samochód dla żony do dojazdów do pracy lub nawet na czarne wołgo Sigmy do siania postrachu na osiedlu. Kupcowi z dobrą gadką, albo samotnej matce mogę jeszcze spuścić trochę z ceny, ale to tylko po obejrzeniu na żywo we Wrocławiu. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do kontaktu.
Andrzej