Audi RS e-tron GT – projekt nie z tej ziemi. Testowany na tej ziemi.
Audi RS e-tron GT to kolejne auto elektryczne. A skoro elektryczne, to w domyśle nudne. Czyżby? Odmiana GT oznacza najmocniejszą wersję, jaką kiedykolwiek seryjnie wyprodukowało Audi. Czy to już auto sportowe?
By się o tym przekonać, pojechałem do ośrodka badawczego Audi Experience Center pod Monachium. Na z pozoru niewielkim torze wyścigowym najpierw powoli jak żółw ociężale ćwiczyliśmy poślizgi. Widowiskowym piruetom nie było końca. Wszystko po to, by wjeździć się w auto o mocy 598 KM (dodatkowy kopniak podczas ruszania z Launch Control daje 640 KM na kołach) i 830 Nm. Napęd na cztery koła trzyma auto w ryzach, ale na mokrej nawierzchni bardzo ławo przesadzić. Tutaj nie ma turbodziury, tutaj nie ma chwili zwłoki. Maksymalny moment dostępny jest od zaraz i natychmiast. Kto przesadzi z pedałem gazu, może zanucić piosenkę Kylie Minogue – „Spinning Around”. I tak w kółko, i w kółko, i w kółko.
Bez wyczucia balansu auta, bez przekonania się gdzie są jego, a może bardziej nasze granice o jeździe po całej nitce toru nie ma mowy. A przecież do tego cała ta zabawa pod okiem trenerów służy.
Ile to jest 3,3 sekundy?
Kolejne ćwiczenie to sprint do setki. W tym Audi RS e-tron GT jest równie świetny. Wbudowany w intuicyjny i czytelny system infotainmentu stoper jest do znudzenia powtarzalny. Pod warunkiem, że kierowca, czyli najsłabsze ogniwo między silnikami elektrycznymi, akumulatorami trakcyjnymi (pojemność 85,7 kWh netto), a kołami czegoś nie sknoci.
Pierwsza próba, 3,3 s. Kolejna 3,2 sekundy. Jeszcze jedna i rekord 3.0. Słychać tylko jak opony wgryzają się w asfalt. Gładko tak, lekko tak toczy się w dal, jak gdyby to była piłeczka, nie stal. Zgrabne, filigranowe, ale w gruncie rzeczy potwornie ciężkie auto (ponad 2,3 tony) nie zdradza nawet oznak najmniejszej zadyszki. Zdaje się krzyczeć: jeszcze raz? Proszę bardzo. Fabrycznie Audi podaje, że RS e-tron GT przyspiesza w 3,3 do setki. Ale to jest nieprawda, bo jeśli sie sprężyć, to wynik może być jeszcze lepszy.
Procedura Launch Control jest banalna. Najpierw trzeba wybrać tryb Dynamic i wyłączyć ESC, by auto zrozumiało, że szykuje się ostra jazda. Dopiero teraz można rozpocząć procedurę. Lewa stopa na hamulec, prawa pełen gaz. Nie spodziewaj się dźwięku silnika wkręcającego się na obroty. To elektryk. Wszystko dzieje się w absolutnej ciszy. Wystarczy zwolnić pedał gazu i gotowe. Moc i moment wciskają w fotel. Koła się nie ślizgają, bo napęd wędruje na obie osie. W końcu to Quattro, ale tutaj elektryczne. W zależności od tego, jak szybko cofniemy nogę z hamulca, taki będzie czas. Wydaje się banalne, ale jest piekielnie trudne.
Błędnik szaleje, wnętrzności podchodzą pod gardło. Mam wrażenie, że trenerzy specjalnie powtarzają próbę wiele razy, by skutecznie odeszła nam ochota na szaleństwo podczas wolnej jazdy na torze. Wreszcie jednak jest. Ustawiamy się w rzędzie. Pierwszy jedzie instruktor. Trudno utrzymać jego tempo, bo sam samochód zdaje się zaprzeczać prawom fizyki. Trzyma się jak przyklejony, skręca precyzyjnie, hamuje niemal w miejscu i jeszcze szybciej przyspiesza po wyjściu z każdego łuku.
Jakby Porsche, ale inne
W porównaniu z autem spalinowym wszystko dzieje znacznie szybciej. Także opony znikają w szybkim tempie. Trudno się dziwić. Masa, przyspieszenie, prędkość. Jak to wszystko wytrzymać?
Audi RS e-tron GT to nie kolejny samochód elektryczny. To sportowy samochód elektryczny, który po wyłączeniu „drogowych” trybów jazdy staje się niesamowicie szybki i precyzyjny. Kupić je i używać wyłącznie do jazdy po mieście to wielka strata. Szkoda. Marnotrawstwo. W końcu Audi ma geny Porsche. Porsche Taycana, z którym dzieli platformę PPE, na której powstały oba auta. Na co dzień jest nieco uładzone, bardziej komfortowe, eleganckie, ale na torze, pokazuje pazura. Porsche w codziennej jeździe tak delikatne nie jest. Ma innych charakter, jest bardziej agresywne i jeszcze bardziej, choć to wydaje się niewiarygodne — dynamiczne. W końcu jakoś trzeba było odróżnić oba auta.
Cena? W zasadzie nie gra roli, bo jeśli w motoryzacji liczą się emocje, to tutaj są one chyba wszystkie. A nawet więcej, bo Audi RS e-tron GT powstało na bazie projektu Parysa Cybulskiego, Polaka, który od lata pracując w Audi.